Wrózka Vincentuszka

225 6 0
                                    

Hailie

Byłam w szoku jakim cudem od dzisiaj będę mieszkać w tak olbrzymim budynku, jednak była to tylko wewnętrzna reakcja. Na zewnątrz wyglądałam normalnie.

Wysiadłam i zapominając o bagażach podpatrzyłam z Vincentem do drzwi wejściowych. W środku można było zobaczyć pełno jasnych kolorów oraz przepiękna sztukaterię. Gdybym była influencerką poczułabym się jak w raju.

-Hailie niestety ja muszę iść pracować więc nie oprowadzę cię. Idź do kuchni tam napewno siedzi któryś z braci i to oni cię oprowadzą. Twoje bagaże będę w twoim pokoju za parę minut-odezwał się Vincent.

-dobrze-powiedziałam słodkim głosem. Trzeba naprawić swoją postać w jego oczach.

Tak jak powiedział udałam się do kuchni a tam zobaczyłam ciemnego blondyna z mięśniami które wyglądały tak nierealnie że zastanawiałam się czy nie są narysowane.

-Hej jestem Hailie- przedstawiłam się ładnie jak na dziewczynę w moim wieku przystało.

Chłopak tylko burknął coś jakby do siebie ale po chwili się otrząsnął.

-siema jesteś Dylan-powiedział-oprowadzić cię czy ktoś już to zrobił?

-Vincent powiedział że ktoś siedzi w kuchni i napewno to zrobi bo on musiał iść pracować-wyjaśniłam.

-Czekaj kto?-zapytał i przekrzywił lekko głowę.-Aaa że Dziadek Vince. Sorry nie jestem przyzwyczajony że ktoś mówi do niego pralnym imieniem. My najczęściej mówimy Vince  ewentualnie jak nie ma go w pobliżu to wróżka Vincentuszka, ale to raczej Shane.

Zaśmiałam się lekko dla pokazu i spojrzałam na niego nie wiedząc co zrobić.

-no dobra młoda to chodź cię oprowadzę.
(To wyglądało mniej więcej tak jak w książce więc nie będę tego opisywać bo nie potrafię elooo ~autorka)

^^^^^

-No dobra a to jest twój pokój. Vince ogarnął go tak żeby pasował dla czternastolatki ale wrazie co mów to go przearanżujemy-pokiwałam głową i weszłam do pomieszczenia.

Był to średnich rozmiarów pokój w szarych odcieniach. Nawet ładny i przede wszystkim nie w kolorach pastelowych. Naprawdę mi ulżyło.

Dylan wytłumaczył że ma teraz coś do zrobienia i żebym się rozpakowała czy coś i na końcu powiedział żebym czuła się jak u siebie bo słońcu teraz to też mój dom.

Brzmiało jak wyuczona formułka ale w sumie to czemu się dziwić. To było do przewidzenia.

Pierwsze co zrobiłam to poszłam zmienić bandaż i na całe szczęście w mojej łazience była apteczka w której parę bandaży się znajdowało.

Zmieniałam opatrunek i przebrałam się w kolejne dresy oraz jakąś bluzę z napisem ,, i love my self,,. Pamiętam że mama mi ją kupiła na trzynaste urodziny. Nie zgadzam się z tym napisem ale bluza sama w sumie jest całkiem wygodna więc postanowiłam ją założyć.

Tak jak zaproponował mi Dylan rozpakowałam się co zajęło mi całkiem sporo czasu. Jeszcze tego wieczora poznałam pozostałych braci.

&&&
Hejeczka

Trzeci rozdział za nami haha

Hailie Monet-problemy.Where stories live. Discover now