Wieczorny mrok spływał na miasto, gdy Astrid z niecierpliwością wyczekiwała na przybycie Thomasa. Już od godzin przygotowywała się do jego wizyty, pragnąc stworzyć dla niego idealną atmosferę. Z uwagą dobrała strój, decydując się na zwiewną sukienkę w kolorze głębokiego granatu, która subtelnie podkreślała jej figurę. Dopasowała do niej delikatny naszyjnik i kolczyki, a włosy upięła w elegancki kok, z którego spływały swobodne loki.
Astrid spróbowała zabić czas, czytając książkę, oglądając telewizję, ale nic nie skupiało jej uwagi. Myślała tylko o Thomasie i o tym, dlaczego jeszcze się nie pojawił.
W końcu, zrezygnowana i rozczarowana, postanowiła położyć się spać. Ubrała się w nocną koszulę, zgasiła światło i zamknęła oczy. Ale sen nie nadchodził. Wciąż słyszała każdy szum za oknem, każdy skrzyp drzwi, każdą kroczącą po chodniku osobę.
Nagle, około północy, usłyszała głośne pukanie do drzwi. Serce podskoczyło jej w piersi. Wstała z łóżka i podeszła do drzwi. Zanim zdążyła otworzyć drzwi, ujrzała przez wizjer mętną sylwetkę Thomasa. Otworzyła je powoli z wartko bijącym sercem.
Thomas stał na progu, chwiejąc się na nogach. Twarz miał pokrytą brudem i krwią, a jego ubranie było pogniecione i poplamione. W oczach błyszczał mu gorączkowy blask, a z ust wydobywał się mdlący odór alkoholu.
Astrid oniemiała z przerażenia. Co się z nim stało? Gdzie był przez cały wieczór?
"Thomas..." - wyszeptała, nie mogąc wykrztusić z siebie słowa więcej.
Thomas uśmiechnął się krzywo, a jego bełkotliwe słowa ledwo dało się zrozumieć. "Astrid... kochanie... ty taka piękna..."
Astrid wiedziała, że musi coś zrobić, ale strach paraliżował ją. Co się z nim działo? Czy został pobity?
"Chodź do środka" - powiedziała w końcu, starając się zachować spokój.
Thomas zatoczył się do środka, a Astrid zamknęła za nim drzwi. Pomogła mu usiąść na kanapie i podała szklankę wody.
Patrzyła na niego z mieszaniną żalu, złości i troski. Nie wiedziała, co powiedzieć, co zrobić.
"Co się stało?" - zapytała w końcu, drżącym głosem.
Thomas spojrzał na nią mętnym wzrokiem. "To długa historia" - bełkotał. "Potem ci opowiem..."
Thomas wyciągnął dłoń, pragnąc przyciągnąć Astrid bliżej, lecz ta instynktownie zrobiła dwa kroki w tył. Oparła dłonie na biodrach, unosząc przy tym nieco podbródek. Koszulka i obcisłe spodenki, które miała na sobie, podkreślały jej zgrabną sylwetkę, a Thomas nie mógł nie zauważyć, że tkanina opinała jej sutki. Astrid, zaskoczona jego spojrzeniem, spłonęła rumieńcem. Na moment odwróciła wzrok, krzyżując ręce na piersiach, jakby chciała zasłonić się przed jego intensywnym spojrzeniem.
"Coś ty najlepszego zrobił, Thomas?" – zapytała z wyrzutem, jej głos drżał z gniewu. "Czyja to krew?"
Thomas spojrzał na swoje dłonie, jakby sam dopiero je dostrzegł. Z jego ust wyrwał się nerwowy chichot.
"To nic ważnego" - mruknął, starając się zbagatelizować sytuację. "Ważne, że ty jesteś bezpieczna."
Astrid patrzyła na niego z mieszaniną strachu i żalu. Nie poznawała w nim tego samego mężczyzny, w którego objęciach, jeszcze dziś siedziała nad jeziorem. Ten człowiek, stojący przed nią z krwią na rękach i szalonym spojrzeniem, napawał ją autentycznym przerażeniem.
CZYTASZ
Don't forget my love
RomanceAstrid każdego ranka wsiada do tego samego pociągu, dojeżdżając do pracy w biurze. Podróż staje się dla niej rytuałem, nudną rutyną, z której pragnie uciec. Pewnego dnia, pośród tłumu pasażerów, dostrzega go. Młody mężczyzna o hipnotyzujących oczach...