Rozdział 10

393 24 2
                                    

10. Ryan


Nie mogę się skupić na pracy. Bez przerwy myślę o Mii. Zamykam laptopa. Minęły cztery godziny, zbliża się pora lunchu.

Przez całą niedzielę niemal nie wychodziliśmy z łóżka. Mama dzwoniła do mnie dwa razy, ale nie miałem czasu, by oddzwonić. Staram się dziś zrobić cokolwiek.

Nagle rozlega się pukanie do drzwi mojego gabinetu, a w progu staje Sophia.

- Cześć siostrzyczko – uśmiecham się.

- Hej – podchodzi i daje mi całusa w policzek. – Zjemy razem lunch?

- Masz doskonały timing – puszczam jej oczko. – Właśnie zgłodniałem.

- Świetnie.

- Poczekaj, przekażę tylko dokumenty do uzupełnienia dla Olivii i możemy iść.

Siostra potakuje i siada na fotelu, ja tymczasem dopinam ostatnie sprawy, by ze spokojną głową móc zjeść w towarzystwie Sophii.

Wychodzimy przed budynek i kierujemy się do sąsiedniej knajpki z jedzeniem chińskim. Zamawiam kurczaka z ryżem, a moja siostra zupę wonton. Zajmujemy mały stolik w kącie sali.

- No to co słychać? – uśmiecham się do niej.

- Przyszłam o czymś porozmawiać – wierci się na krześle. – Ale nie wiem od czego zacząć.

- Od początku – próbuję jej dodać otuchy swoim spokojem.

- Nie mogę zostać dłużej w filharmonii – szepcze.

Moja siostra skończyła szkołę muzyczną. Pracuje obecnie w nowojorskiej filharmonii.

- Dlaczego? Przecież świetnie sobie radzisz.

Spuszcza wzrok.

- Jest tam ktoś, kogo chciałabym unikać...

- Sophia, masz chłopaka? – wpatruję się w nią zdziwiony.

Wzrusza ramionami.

- To skomplikowane. Ryan, czy jest jakaś szansa, żebyś znalazł mi u siebie pracę? Mogę sprzątać, zapisywać klientów, być twoją asystentką, cokolwiek – wpatruje się we mnie błagalnie.

- Sophia – zaczynam ostrożnie. – Czy ktoś cię skrzywdził?

- Nie – spuszcza wzrok.

- Załatwię ci posadę – myślę przez chwilę. – Ale musisz mi opowiedzieć co się dzieje.

- Chodzi o jednego chłopaka z filharmonii... On... Chyba się we mnie zakochał.

Rozsiadam się wygodniej. W tym samym momencie kelnerka podaje nasze dania.

- Co w tym złego, że się zakochał? – nabieram odrobinę ryżu na widelec.

Chodź ciężko mi myśleć o tym, że Sophia mogłaby kogoś mieć wiem też przecież, że to już dorosła kobieta. Ma dwadzieścia jeden lat. Powinna być szczęśliwie zakochana w kimś fajnym.

- Sam wiesz, nie mogę nikomu niszczyć życia, nie mogę mieć dzieci, i...

- Sophia – szepczę wściekle. – Czy ty jesteś poważna? Nie każdy chce mieć dzieci. Ja sam nie wiem, czy bym tego chciał.

- Nie mogę, Ry... Nie mogę się angażować.

Przypomina mi się rozmowa z Mią. Czy ona czuje to samo co moja siostra?

Sophia jakiś czas temu przeszła skomplikowany zabieg usunięcia narządów rozrodczych. Miała nowotwór, to była jedyna szansa, by uratować jej życie. Serce mi pęka kiedy dociera do mnie, jak ona cierpi. Jak bardzo boi się zaangażować. Myśli, że żaden facet nie będzie jej traktował poważnie.

Ryan (18+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz