Kordian - Wstęp.

2 2 0
                                    

,,Ja pierdole. Jak ja go nienawidzę." - tylko te dwa zdania tkwiły w głowie Kordiana tego dnia.
Siedział na kanapie przed telewizorem postawionym na małym stoliku. Włączał go bardzo rzadko, nie chciał sobie ryć głowy polityką, lecz teraz oglądał wywiad z osobą o bardzo dobrze znanej mu twarzy.
Blond włosy do pasa, częściowo spięte w niechlujną kitkę oraz dwa kosmyki opadające na ramiona z przeciwnych stron, elegancki, granatowy garnitur z czarnym krawatem związanym na białej koszuli i te piękne, krystalicznie błękitne oczy. Jak głęboka toń wody, która po zanurzeniu się dawałaby ukojenie i spokój.
Ten kolor oczu i włosów stereotypowo skazywał posiadacza na reputację idioty, lecz nie w tym przypadku. Ta twarz należała do jednego z najlepszych polskich adwokatów, teraz uśmiechającego się lekko do kamery, ukazując przy tym zęby.
Widać było doskonale, że ten uśmiech kłamie. Ciekawe niedociągnięcie. Oczy nie zdradzały tego wyrazu, prawdopodobnie ze względu na perfekcyjne ich wyćwiczenie. Jako adwokat musiał umieć kłamać.
- Pierdolony Julek - mruknął pod nosem Kordian, poprawiając swoją pozycję na kanapie. Teraz siedział z nogą założoną na nogę i zakrywał dolną część twarzy dłonią, świdrując niemal śmiercionośnym wzrokiem piksele przedstawiające jego byłego współlokatora ze studiów.
Jak on mu zazdrościł. Mimo, że to właśnie on, Kordian, siedział i zapierdalał przez całe studia, to Julek osiągnął większy sukces.
A jak on skończył? Tia, miał przyzwoicie duże mieszkanie w centrum miasta i reputację dobrego architekta, ale czy był znany i doceniany na skalę światową? Nie.
Chociaż z drugiej strony, czy poradziłby sobie ze sławą? Myślał o tym już kilkakrotnie, właśnie gdy widział Juliusza, i za każdym razem dochodził do wniosku, że nie. Lubił to, że znali go tylko Ci potrzebujący jego pomocy. Lubił swoją pracę, ale dlaczego akurat Julek musiał zdobyć sławę i pieniądze? Pomimo jego pijaństwa i lenistwa?
- Jak się Pan czuje po kolejnej wygranej sprawie? - odezwał się spiker, przysuwając mikrofon w stronę Julka.
- Bardzo dobrze! - Kordian skrzywił się słysząc ten słodki, lekko ochrypły głos. Walczył sam ze sobą nie wiedząc czy ulec ciekawości każącej mu słuchać dalej, czy poirytowaniu, które ciągnęło jego rękę w stronę pilota niczym magnes.
- Ta sprawa nie była łatwa. Ale jednak musiałem ją wziąć w swoje ręce, aby sprawiedliwości stało się zadość - uśmiechnął się szerzej, tym fałszywym, obrzydliwym grymasem, na co Kordianowi zebrało się na wymioty. Szybko chwycił pilota i wyłączył telewizor zanim adwokat zdążył powiedzieć cokolwiek więcej.
Sprawiedliwości stało się zadość? To kłamstwo nie było już zabawne, raczej żenujące. Zawód adwokata gówno ma wspólnego ze sprawiedliwością. A zwłaszcza w tej sprawie. Gość był ewidentnie winnym mordercą, a Julkowi i tak udało się go wybronić. Fakt faktem, był także bogatym klientem, więc Kordian podejrzewał, że stawką za tą sprawę była wysoka. Właśnie to zapewne Julkiem kierowało gdy brał tą sprawę. Pieniądze.
Ale sprawiedliwości w tej sytuacji nie było za grosz.
To był właśnie kolejny powód, dla którego nienawidził Julka. Osobowość, w której nie było miejsca na poczucie winy. Tylko na egocentryzm.
Kordian wyprostował się i opadł na oparcie kanapy, wzdychając głęboko. Tak, włączenie telewizora to był błąd, jak zawsze. Szkoda, że wiadomość o tej sprawie w internecie i uczestniczącego w niej Julku za bardzo go skusiła.
Po chwili ciszy, zaśmiał się pod nosem. Tia, wystarczy umiejętnie kłamać i już zarabia się dziesiątki tysięcy.
Wstał z kanapy i poszedł do kuchni, aby zrobić sobie herbatę na poprawę humoru.
Mieszkał zupełnie sam. Niby trudno mu się dziwić, miał dopiero 30 lat, ale nawet nie doświadczył randki. Jego życie towarzyskie było naprawdę ubogie jak na osobę w tym wieku. Chętnie na imprezy też nigdy nie chodził... Nie wyłącznie przez brak towarzystwa, lecz głównie większy natłok myśli po alkoholu niż zazwyczaj.
Mimo, że to właśnie Julka próbował się pozbyć z myśli zaparzając herbatę, analizował i porównywał się z nim, patrząc jak woda się gotuje w czajniku, nalewając ją do kubka z torebką czarnej herbaty i czekając aż napój będzie gotowy.
Ciekawe jak Julek mieszkał. I czy kogoś miał. Na jego dłoniach nie było żadnej obrączki. Równie dobrze mógł jej nie nosić, ale Kordian szczerze wątpił, czy Julek lubi dziewczyny. Jeśli już to obie płcie.
Może miał partnera, kto wie.
A mieszkał na pewno w jakimś wypasionym apartamencie, jak nie willi, zapewne na obrzeżach miasta. Chociaż, heh, pewnie nie tak ślicznie urządzonym jak mieszkanie Kordiana. Uśmiechnął się lekko pod nosem. Przynajmniej w tym mógł być lepszy.
Mimo, że obu współlokatorów można było określić artystycznymi duszami, zmysł estetyczny Kordiana zawsze był silniejszy. Swoje aktualne mieszkanie całkowicie sam zaprojektował. Zadbał nawet o takie szczegóły jak odpowiednio pasujące do reszty pokoju ołówki i długopisy. Perfekcjonizm był od wczesnego dzieciństwa jego drugim imieniem, a w tym zawodzie zdecydowanie mu służyło.
Gdy upewnił się, że herbata jest gotowa wrócił z nią do salonu i opadł na kanapę w zamyśleniu. Włączył nawet ponownie telewizor, lecz tak jak podejrzewał, teraz inny spiker mówił o polityce. Wyłączył urządzenie i upił łyk herbaty.
Z tego wszystkiego zapomniał nawet zapalić. Wyjął z kieszeni dresów winogronowego e-papierosa i zaciągnął się nim. Zwykłych nie chciał teraz zapalić, wymagałoby to wstania z kanapy i wyjścia na balkon.
Chwila... Czy ma bliski deadline jakiegoś projektu? Ah, tak. Wystrój nowej willi lokalnego malarza z jego własnymi szkicami.
Kordian mruknął z niezadowoleniem i wstał z kanapy. Wszedł do swojego biura, zgarnął kilka kartek i ołówek, a następnie wyszedł na balkon. Swoje ulubione miejsce pracy.
Wyjął z kieszeni tym razem paczkę zwykłych papierosów i zapalił, rozkładając kartki na małym, szklanym stoliczku. Wiatru akurat nie było. Całe szczęście.
Wolał przy występach do projektu pracować na papierze niż tablecie graficznym. Nawet nie wiedział dlaczego. Jakoś... Bardziej służyła mu kreatywność gdy jego projekty były choć trochę namacalne. Gdy mógł przejechać palcem po kartce, poczuć gładkość papieru i twardość ołówka. Był przywiązany do tradycyjnych metod.
Odwrócił wzrok znad projektu, aby spojrzeć w okno. Mógł wybrać lokalizację bliżej centrum, lecz zdecydował się na blok z widokiem na łazienki królewskie. Było tu ciszej na pewno niż na przeciwko pałacu kultury. Czasem jednak żałował swojej decyzji. Mógł mimo wszystko poświęcić ciszę na rzecz aesthetic widoków.
Zadowalała go jednak zieleń, śpiew ptaków... No i cóż, khem, podczas meczy musiał się pogodzić z krzykami kibiców legii na stadionie nieopodal... I z hałasem samochodów... Nie ważne! Jest super, świetnie! Taaa... Zawsze mogło być gorzej.
Potrząsnął gwałtownie głową i spojrzał z powrotem na projekt. Nie rozpraszaj się Kordian, skup się. Musi być standard, im więcej się rozpraszasz, tym dłużej Ci to zajmie. A jak na wstępie się rozproszysz, podczas pracy też, i coś zjebiesz.
Miało być drogo, szczegółowo i kolorowo. Wnętrze widział, teraz musi wykorzystać jak zwykle swoją wyobraźnię przestrzenną... Okej, kanapa może być modelu 35A jego firmy, z tą niebiesko-czerwoną abstrakcją... Czy gość wspominał, że największy nacisk kładzie na wystrój pracowni? Dobra, tam damy większość przedmiotów zindywidualizowanych...
Lampa 24B, niebieska, sufit w odcieniach ombre rubinowo pastelowych, szafka 76J, komoda 88C, 99D zindywidualizowane, 55A, 28G...
Z zamkniętymi oczami wyobrażał sobie przestrzeń domu, po kolei ustawiając w niej meble jak puzzle. Po latach codziennego powtarzania tej czynności miał pewną wprawę.
Tak właśnie wrócił do swojej rutyny. Może to i lepiej? Przynajmniej nie będzie musiał myśleć o tym pierdolonym debilu przez następne kilka godzin...
Projekt zakłócony inną myślą prysnął pod jego powiekami jak rozbite szkło, a Kordian otworzył szeroko oczy. Zaciskając mocniej pięści i szczękę, syknął:
- Ja pierdole. Jak ja go nienawidzę.

. (kiedyś To Będzie Miało Tytuł Okej) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz