☆ 𝒕𝒂𝒋𝒆𝒎𝒏𝒊𝒄𝒛𝒚 𝒃𝒓𝒖𝒏𝒆𝒕 ☆

98 5 2
                                    

- Boże chodzić nie umiesz? - Zapytał z irytacją brunet, o ty małpo, nie do mnie tak.

- Biegłam nie widać? Mógłbyś się przesunąć. - odpowiedziałam przewracając oczami.

Brunet uśmiechnął się cwaniacko i lekko oparł mnie o ścianę. Przybliżył się, tak blisko że praktycznie nasze usta się już zderzały ze sobą, a ja z szybko bijącym sercem czekam na jego następny ruch.

- Nie ze mną tak Santio. - powiedział i od razu po tych słowach się odsunął. Wpatrywałam się z niedowierzaniem jak wysoki brunet odchodził, a ja dysząc wybiegłam na swoje piętro.

- Córcia, jakiś potwór Cię goni? - zapytał z rozbawieniem tata. Popatrzyłam na niego z złością, a ten od razu spoważniał i poszedł kroić ogórka.

- Natan zabije Cię. - powiedziałam cicho pod nosem i poszłam szukać Natana.

- O Santia, mam pyt..- nie dokończył bo od razu zaczęłam krzyczeć.

- NIE TY MASZ PYTANIE TYLKO JA MAM! KIM JEST JAKIŚ BRUNET! KIM?! - Wykrzyczałam, a Natan stał jak osłupiały i się we mnie wpatrywał jak słup. - NO PYTAM KURWA! - Wrzasnełam ponownie, aż Natana odcudziło.

- Chodzi ci o Borysa...Tak? - zapytał niepewnie wyczekując mojej reakcji.

- SKĄD MOGĘ TO WIEDZIEĆ?! KIM JEST BRUNET?! W TYM HOTELU! - Znów zaczęłam krzyczeć, ponieważ mam mętlik przez niego, skąd zna moje imię? A Natan mówił, że ma tu kolegę.

- Chyba chodzi Ci o Borysa, a co spotkałaś go? - zapytał.

- Spotkałam aroganckiego, pewnego siebie dupka! Który jest zapatrzony w siebie! I jest idiotą! - przez krzyk wyrzucałam z siebie całą tą złość, którą w sobie trzymałam przez lata.

- Czyli spotkałaś Borysa, co chciał od Ciebie? - Ponownie zapytał.

- JA ZADAJE CI PYTANIA! SKĄD ZNA MOJE IMIE?!!! - Zapytałam krzycząc. Boże czemu ja się tak przejmuje tym dupkiem?

- Eee...Bo mu powiedziałem? - Po tych słowach Natan wyszedł z mieszkania.

- Pojebało Cię?! - zaczęłam iść za nim. - Normalny ty jesteś?! - Natan nadal się nie zatrzymywał. - Spójrz na mnie jak coś do ciebie mówię idioto! - krzyknęłam i tupnęłam nogą jął pięciolatka.

- Zabawna jesteś. - powiedział chłopak, ale ja już doskonale wiedziałam, który, ten dupek, co on TU ROBI?!

- Czego tu szukasz? - Powiedziałam odwracając się w stronę bruneta.

- Ja? Nic, przyszedłem na spotkanie z wami. - Puścił mi oczko i podszedł do mojego brata.

-  Natan, nie gadaj że zadajesz się z tym dupkiem i z nim wychodzisz. - Jeszcze tego mi brakuje.

- Jakiś problem Pani Santio? - Zapytał "poważnym' tonem brunet. Zmarszczyłam brwi, zdając sobie sprawę, że on zna moje imię, ale ja nie znam jego, przez dłuższą chwilę gdy się zastanawiam cały czas patrzyłam na bruneta, może i to dziwnie wyglądało, bo gdy przestałam rozmyślać o tym, spojrzałam na chłopaka to on również miał zmarszczone brwi i się we mnie wpatrywał.

- Co się gapisz? - Zapytał.

- Jak się nazywasz? - Również zapytałam nie odpowiadając na jego pytanie.

- Może ja pójdę sobie? - Powiedział Natam wycofując się powoli, od razu go obdarzyłam moim wściekłym wzrokiem i stanął w miejscu.

- Natan ty zostajesz, nawet sobie nie myśl, że możesz mnie zostawić samą z tym dupkie-

-  A co Santia, boisz się, że sytuacja z wcześniej się powtórzy? Nie martw się nie dotknął bym ciebie, nawet za żadne pieniądze. - Powiedział, przerywając mi.

- Po pierwsze nie wcinaj się w czyjeś zdanie, ponieważ jest to niekulturalne chuju, a po drugie, ty znasz moje imię, a ja twojego nie znam. - Powiedziałam wściekła do bruneta, którego nawet imienia nie znałam, a kurwa ma jeszcze godność mi przerywać zdanie, no co za pasztet.

- Jestem Borys. - Przedstawił się brunet przewracając oczami.

- Yoo Borys jak pies, wiesz kiedyś miałam psa i on się nazywał Borys, zabawne nie? - Zapytałam śmiejąc się jak opętana.

Przymknęłam na chwilę oczy, nadal się śmiejąc, a gdy je otworzyłam ujrzałam Borysa przede mną.

- BOŻE CO STRASZYSZ! - Wykrzyczałam dysząc ze starchu.

- Uważasz, że moje wcinanie się w twoje zdanie jest nie kulturalnie, ale czy twoje nazwanie mnie "chuju" jest kulturalnie? Jak uważasz Santio? - Zapytał poważnie Borys, od razu gdy usłyszałam jego ton głosu opanowałam się.

- Eee....- Kuźwa nie wiem co mam mu odpowiedzieć, przecież to proste, że nie przynam mu racji, no bo to chłop.

- Może pójdziemy się gdzieś przejść? Pójdziemy na lody może? - Powiedział Natan, przybliżając się do nas. Dzięki Bogu, przecież gdybym miała gadać sama bez pomocy jakiejś z Borysem, tragedia jakaś.

- Natanie, nie wcinaj się w czyjeś rozmowy. Według Santii to jest niekulturalne, a szanujemy jej zdanie i nie będziemy go podważać, tak Natanie? - Zapytał poważnie Natana, a ten tylko pokiwał głową lekko się śmiejąc.

- Co Cię tak cieszy? - Zapytałam zaciekawiona.

- Borys próbuję Tobie zaimponować, a to mnie bawi, od kiedy ty taki poważny jesteś Borys? - Zapytał przyjaciela ze śmiechem.

- Nie próbuję nikomu zaimponować, beke se cisne. - Odpowiedział lekko się uśmiechając. Gdy nie był taki poważny, nawet ładny miał ten uśmiech.

NAWET.

- Możemy gdzieś pójść? Jestem głodna. - Powiedziałam proszącym głosem.

- To ty możesz być głodna? - Zapytał mnie Borys.

Wiem, że jestem gruba, ale nie musiał mi tego wytykać przy moim bracie. Poczułam ukucie. Ukucie przy sercu.

- Tak, mogę być głodna. - Warknęłam z złością do bruneta. - Natan idziemy? - Spojrzałam na brata, a ten spojrzał na Borysa. No do chuja, czy on musi iść z nami?! Pieprzne. Borys kiwnął głową, a w tym czasie Natan odpowiedział na moje pytanie.

- Tak, idziemy. - Odpowiedział. Gdy chciał ruszyć w stronę wyjścia, od razu pociągnęłam go za bluzkę, nie pozwalając mu odejść. - Co się dzieje? - Zapytał.

- Czy ten dupek musi iść z nami? - Zapytałam mając na myśli wysokiego w miarę ładnego, aroganckiego bruneta, o imieniu Borys.

- Ten dupek, ma imię. - Wciął się w rozmowę Borys, przewracając oczami.

- A ty ponownie, wcinasz się w czyjąś rozmowę. - Zauważyłam.

- Gdy ktoś mnie obgaduje, ciężko nie wtrącić się. - Powiedział znów z cwanym uśmiechem.

- Dobra, weź spieralaj, przyjaciół nie masz? - No wkurzył mnie, Boże niech stąd idzie już.

- Mam, nawet nie obgadują mnie gdy jestem w ich towarzystwie. - Popatrzył na mnie znacząco. O Jeju raz się zdarzyło.

- Dobra w dupie to mam idziemy? - Zapytałam, na co mój brat kiwnął głową.
Wyszliśmy z budynku, a ja od razu sięgnęłam do tylniej kieszeni moich spodenek, aby wyciągając telefon, nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się przy pasach, myślałam że dłużej się tam idzie ale z moim nieszczęściem nie, nie zwracając uwagi na otoczenie, nadal byłam zapatrzona w telefon, usłyszałam krzyk mojego brata, oraz Borysa, ale przed moimi oczami pojawiały się mroczki.

Co się stało?...

your first enemy? Wheter is it your first love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz