-mamo wstała! - krzyknął mój brat.
Wstałam?
- Ciszej. - Upomniała go matka.
- Spałam? Ile? I gdzie jestem? - Zapytałam Natana.
- Jesteś w szpitalu i byłaś w śpiączce. - Odpowiedział na moje dwa pytania z złamanym głosem.
- Co? Jak to? - spytałam. - ile spałam?
- Trzy tygodnie. - odpowiedział.
- Przecież tydzień temu powinniśmy już wyjechać.
- Tak, ale miałaś wypadek.. - Powiedział załamany.
Wypadek? Miałam?...
- Jaki?... - spytałam przerażona.
- Gdy wtedy szliśmy z Borysem, chcieliśmy iść na jedzenie, pamiętasz? - Zapytał mnie.
- Tak, coś mi świta. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, nie pamiętam tego do końca, ale coś sobie przypominam.
- Wtedy wyjęłaś telefon, nie zwracałaś na nic uwagi, a przed tobą były pasy, szłaś zapatrzona w telefon nie usłyszałaś wołania, ani mojego, ani Borysa. Auto Cię potrąciło...Borys chciał cię odsunąć, ale nie zdążył, siedział przy tobie przez te trzy tygodnie, dzień w dzień, nie dało się go odciągnąć stąd. - Powiedział lekko rozbawiony.
- Borys? Ten dupek? Nie chciał stąd wychodzić? - Pytałam brata z nie dowierzaniem.
- Tak ten dupek. - Zaśmiał się. - Idę mu dać znać, że się obudziłaś.
Mam czym go zagiąć haha , martwił się o mnie... To słodkie... Ale to Borys więc już nie słodkie.
Nie no, ale jeśli się serio o mnie martwił? Powinnam z nim pogadać. Może nawet się zakolegujemy, kto wie.
- Cześć kochanie. - Przywitała się matka.
KOCHANIE? Chyba powinnam więcej razy wpadać pod auto, aby chociaż troszkę dawała mi miłości tak jak mojemu bratu, lub jak mi TERAZ.
- Cześć mamo. - mamo. Jak to dziwnie brzmi. Ale skoro ona jest miła to ja też będę, aby jej nie -wkurwiać.
- Jak się czujesz? - Zapytała "przejętym" głosem.
- Całkiem dobrze. - Chujowo, głowa mnie boli, ale nie będę się użalać nad sobą.
- Na pewno? Dosyć mocno walnęło cię to auto. - Dopytywała.
Mocno walnęło, ale nie, aż tak mocno, abym mogła stąd zniknąć.
- Jest ok. - Jest ok... Ciekawe od kiedy.
- No to dobrze, jutro wyjeżdżamy. - Poinformowała mnie matka.
- Co jak to?! Nic nie zwiedziłam! Mamo tak nie można! - Krzyczałam załamana. Przecież nic nie zwiedziłam... Chciałam coś dodać na ig, przecież zawsze daje story i posta na insta z wakacji...
- Nie interesuje mnie to Santio! Ja zwiedziłam i nie zamierzam tu zostawać, abyś tylko ty musiała zwiedzać! - Wykrzyczała.
Ta to zajebista matka.
- Ale mamo! - Czemu ona musi taka być?...
- Nie ma żadnego "ale" jutro wracamy. - Po tych słowach chciała wyjść z pokoju.
- Ale gdyby coś się stało Natanowi, a by chciał zostać na dłużej, oczywiście że byś pozwoliła, prawda mamo? - Ostatnie słowo wypowiedziałam z pogardą.
CZYTASZ
your first enemy? Wheter is it your first love?
Storie d'amoreGłówna bohaterka, szesnastoletnia Santia Kozłowska, wyjechała do Hiszpanii, na dwa tygodnie, poznaje w tym czasie kolegę brata, ale nie spodziewała się, że może coś do niego poczuć. Santia nigdy nie przeżyła prawdziwej i pierwszej miłości, dlatego b...