☆ 𝒔𝒌𝒓𝒛𝒂𝒕 ☆

99 6 3
                                    

- Gotowa jesteś? - Zapytał Natan.

- Tak! - krzyknęłam.

- Ok to chodźmy, Borys czeka na dole. - Powiedział Natan i zaczął wychodzić z pokoju, trzymając moje walizki.

- BORYS CZEKA NA DOLE?! - Krzyknęłam przerażona tym faktem, ponieważ no jednak po szpitalu nie wygląda się najlepiej...

- A co zakochałaś się w nim? - Popatrzył na mnie znacząco i poruszył brwiami.

- A wiesz co podoba mi się. - Powiedziałam do Natana, a ten od razu się zatrzymał.

Aż sama się wystraszyłam...

- Santia nie pierdol on jest totalnym babiarzem, wykorzysta Cię i wiesz co Ci powie? - Zapytał poważnie.

- Co powie? - Zapytałam zaciekawiona.

- Byłaś tylko kolejną laską do zaliczenia. Serio Santia nie uganiaj się za nim. - Poprosił

- Żartowałam tylko Natan, nie podoba mi się i nie zamierzałabym z nim być kiedykolwiek. -Powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Mam nadzieję.

- Może i jest ładny. - Powiedziałam pod nosem, ale Natan to usłyszał.

- Santia, mówiłaś że Ci się nie podoba. - Pokiwałam zgodnie z prawdą.

- Nie kocham go, ale jest ładny. - Odpowiedziałam. Na Natana ustach pojawił się cwany uśmiech nie świadczyło to o dobrej rzeczy. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, a ten jedynie ruszył szybko do wyjścia. Biegłam za nim i już znajdowaliśmy się przy wyjściu. Ujrzałam Borysa opierającego się do głaz.

- BORYS!!!!! - Krzyknął mój brat.

- Wyglądasz jakby jakiś skrzat Cię gonił Natan. - Brunet spojrzał na mnie i ponownie odwrócił wzrok na Natana. - Czyli serio Cię skrzat gonił, rozumiem.

- Uważasz, że jestem niska, czy brzydka? - Zapytałam bruneta, bliżej podchodząc do nich.

- Uważam, że jesteś niska, no spójrz na siebie przy mnie skrzacie, ale nie uważam że jesteś brzydka, akurat to jest zadziwiające, ponieważ jesteście rodzeństwem, a okazuje się, że masz brzydszą wersję siebie. - zaśmiał się i roztrzepał mi ręką włosy.

Wystawiłam do Natana język oraz napięłam biceps, aby pokazać wygraną.

- Dzięki Borys, teraz będzie cały czas, mówiła że jest ładniejszą wersją mnie, a i chciałem Ci Borys jeszcze coś powiedzieć. - Popatrzyłam na Natana, a on znów szczerzył się cwaniacko.

- No to mów. - Powiedział Borys.

- Jeszcze nie, później muszę wybrać idealny moment. -  Odpowiedział Natan z uśmiechem.

Ja  i Borys popatrzeliśmy na siebie w tym samym momencie ze zdziwieniem.

- O co mu chodzi? - Zapytał mnie brunet.

- Bo ja kurwa to wiem. - Przewróciłam oczami.

Borys się zaśmiał i podszedł do Natana wziąć moją walizkę.

- Ej ty fagasie, łapy przy sobie i nie dotykaj mojej walizki.- Powiedziałam poważnie w stronę Borysa.

- Nawet nie wiesz jak ja się smucę, że jutro już wyjeżdżasz. - Powiedział lekko się śmiejąc.

- Nawet nie wiesz jak JA się smucę, ż e gdy wyjadę nie zobaczę twojej krzywej mordy. - Powiedziałam sztucznie uśmiechając się do Borysa.

Pomimo mojego sprzeciwu, aby Borys nie dotykał mojej walizki to i tak  ją wziął, popatrzyłam na niego krzywo, a ten przewrócił oczami, idiota.

- Dobra idziemy do mojego samochodu, ale Ci którzy byli dla mnie nie mili, mogą jedynie biec za autem. - Powiedział brunet, patrząc znacząco na mnie.

- Biedna Santia będzie musiała biec za autem, trzeba było być dla Borygi miłym,  a nie, widzisz siostro? - Zapytał ze śmiechem mnie brat.

- A walcie się. - Powiedziałam śmiejąc się.

- Znam jedno fajne miejsce, możemy tam pojechać jak chcecie. - Zaproponował Borys.

- A ładne przynajmniej? Takie do zdjęć ładnych, bo muszę porobić. - Zapytałam, mam nadzieję, że tak bo potrzebuję zrobić te zdjęcia na instagrama.

- Ładne, ładne takie ładne jak ty. - Po tych słowach spojrzałam na bruneta, a ten się do mnie wyszczerzył, słodkie to było, ale nie mam pewności czy na pewno to miejsce jest ładne, bo możliwe, że Borys mnie nie lubi i powiedział tak specjalnie, abym miała mętlik tak jak teraz, no ale po co tak powiedział? 

wcześniej się pytał czy ja potrafię być głodna, wiem że jestem gruba, ale no kurwa nie musiał mi tego wypominać, próbuję jak najbardziej unikać jedzenia, aby nie przytyć, ale od czterech lat się z tym zmagam i, aż pewnego razu mój tata to odkrył.

08.12.2022 rok.

- Córcia mam do ciebie ważne pytanie. - Powiedział z pełną powagą, aż zaczęłam się stresować. NIGDY NIE BYŁ AŻ TAK POWAŻNY.

- Tak tato? To coś poważnego? - Zapytałam przestraszona. 

- Czy ty się głodzisz? - Zapytał z smutkiem w głosie.

W tamtym momencie pękło mi serce na pół, obiecałam sobie, że nigdy już nie będę się głodzić bo nie chce znów widzieć tego widoku. Widoku taty, który patrzy na mnie z troską oraz z smutkiem, a ja nie potrafiłam mu odpowiedzieć na pytanie patrząc mu w oczy. Nie chciałam być tą czternastolatką, która jak sobie nie radziła to unikała jedzenia, nie chciałam do tego wracać, ale wszystko lubi się powtarzać ten stan lubi się powtarzać, on nie odpuszcza.

poczułam na moim nadgarstku ucisk i, że ktoś mnie prowadzi gdzieś, rozejrzałam się i ujrzałam Borysa.

- Gdzie ty mnie prowadzisz? - Zapytałam próbując się wyrwać na co chłopak wzmocnił ucisk.

- Zaraz się dowiesz. - Powiedział i nadal mnie nie puścił.

- A możesz mnie puścić? Przecież Ci nie ucieknę, nie znam drogi, tylko bym się zgubiła. - Zapytałam spokojnie bruneta, nie żeby mi zależało, aby przestał mnie trzymać bo to zaskakująco było fajne, ale mógłby poluźnić, no nie?

- Nie puszczę Cię, bo podoba mi się trzymanie Cię za rękę. - Odpowiedział, ale rzeczywiście poluźnił uścisk.

- Dla twojej świadomości trzymasz mnie za nadgarstek, a nie za dłoń. - Zauważyłam rozbawiona, na moje słowa Borys jedynie zareagował tym, że puścił mnie na moment, aby połączyć nasze dłonie.

- Nie uważasz, że jestem romantyczny? - Zapytał z śmiechem.

- Nie, nie uważam tak. - Odpowiedziałam na jego pytanie, oczywiście kłamiąc, trzymanie się za ręce ogólnie jest romantyczne, ale gdy robi się taką czynność z Borysem Ryskalą to romantyczność ma tysiąc plus aury. A po drugie chłopak nie powiedział, że trzeba odpowiedzieć na jego pytanie zgodnie z prawdą.

Borys się zatrzymał i popatrzył na mnie wzrokiem który mówił "Przecież wiem że kłamiesz" po czym się uśmiechnął.

- Jesteśmy na miejscu. - Powiedział Borys po krótkiej ciszy. Rozejrzałam się po miejscu i dostrzegłam, że jesteśmy na klifie, ta woda, szum wody, te widoki. Boże cudowne miejsce.

Popatrzyłam na Borysa z niedowierzaniem, że zabrał mnie do takiego pięknego miejsca. Tu jest cudownie, z pewnością najwięcej zdjęć będzie stąd bo no kurwa, niesamowite miejsce, jestem tak wdzięczna Borysowi, że mnie tu zabrał.

- I jak? Podoba się? - Zapytał brunet oczekując mojej reakcji.

bez zastanowienia rzuciłam się na niego oplatając rękoma jego kark, wtulając się w niego.

- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś. - Powiedziałam, bałam się jednak, że mnie odrzuci bo gdy się do niego przytuliłam nie odwzajemnił przytulasa, ale nie musiałam się dłużej martwić, ponieważ poczułam jak ręce Borysa oplatają się wokół moich bioder.




your first enemy? Wheter is it your first love?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz