Amy

14 2 0
                                    

Biała ściana mojej sypialni jest najspokojniejszym i najmniej emocjonującym elementem w całym moim domu. Chciałabym być, choć w połowie tak spokojna i bezosobowa, jak ona. Nikt nie przykuwa większej uwagi do białych ścian...

Minęła ciężka noc. Ból brzucha ustąpił, ale fioletowe siniaki zaobcowały w okolicach miejsc po uderzeniach. Nie było innych objawów, raczej nic poważnego mi się nie stało. To zdarzenie utwierdziło mnie w przekonaniu, że następnym razem, kiedy będę musiała pokazać się w biurze, to zamówię taksówkę. Dobrze, że muszę uczestniczyć w tych spotkaniach tylko raz na jakiś czas, a resztę pracy robię zdalnie.

Usiadłam powoli na brzegu łóżka, wzięłam głęboki wdech. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po swoim organizmie. Nic się nie wydarzyło poza uczuciem lekkiego bólu w okolicach brzucha, kiedy oddychałam. Postanowiłam, przejść o krok dalej. Powoli położyłam stopy na krótkowłosym, beżowym dywanie i podjęłam się całe szczęście udanej próbie wstania. Kiedy już skończyłam testowanie swoich podstawowych umiejętności, udałam się do kuchni.

Czarna, marmurowa podłoga sprawiała świetny kontrast z białymi ścianami. Szafki były zachowane w kolorze głębokiej czerni, wszystkie elementy włącznie z wyspą w kuchni miały zbliżone tony do szafek. Lubiłam to połączenie, było elegancko, a zarazem klasycznie. Wyjęłam z lodówki ostatnie śniadanie, które przygotował dla mnie Jeff.

Dom wydawał się być cholernie pusty, od kiedy wczoraj wieczorem wyjechał do nowej pracy. Był świetnym współlokatorem. Kiedy był w domu, wszystko wydawało się jakieś takie prostsze. Usiadłam na moim ulubionym miejscu w kuchni. To szeroki parapet naprzeciwko całego widoku na pomieszczenie. Ostatnie trzy lata spędzałam na tym miejscu, kiedy rozmawiałam z nim o różnych sprawach, w czasie gdy on zajmował się kuchnią.

Dzisiejszego dnia musiały zadowolić mnie jego ostatnie placuszki bananowe z syropem klonowym i dużą ilość kawy z odrobiną cukru, na przełamanie goryczy jej smaku. Delektowałam się każdym kęsem, chcąc by, trwał on w nieskończoność.

Zanim zdążyłam udać się w krainę moich myśli, posiłek przerwał mi sygnał telefonu. Położyłam talerz na stoliku obok i odebrałam.

– Cześć Sadie. Co tam? – Czułam, jak zimny ekran styka się z moją ciepłą skórą.

– Hej. Jak minął ci wczorajszy wieczór w firmie?

– Czemu pytasz? – Zmarszczyłam brwi.

– Tak po prostu. Wiem, że dużo pracowałaś nad swoją książką. Myślałam, że może coś ruszyło na firmowym spotkaniu. W końcu spotkania twarzą w twarz mogą zawsze wiele zmienić. – W tle słychać było dźwięki baru, głośne rozmowy na zapleczu i stukanie butelek. Nie da się tego z niczym pomylić.

– W mojej branży, to nie jest takie proste – westchnęłam. – Szefowa nikomu nie daje taryfy ulgowej. Poza tym jeszcze finalnie nie skończyłam. Zostało mi parę scen i poprawa całego tekstu... więc muszę to jeszcze skończyć. Ale projekt chyli się już ku końcowi. W ogóle miałam nieprzyjemną sytuację wczoraj.

– Coś nie tak, poszło na spotkaniu? – Spytała.

– Wiesz, jaki jest Sam... Typ cholernego snoba – wypowiadając jego imię, mimowolnie przewróciłam oczami.

– Może jest w tym drugie dno? No wiesz. Mieszkasz teraz sama, a on nie prowadzi bogatego życia towarzyskiego.

– Ej, ej... Może i plotki roznoszą się szybko, ale nikomu w wydawnictwie nic nie wspominałam na temat tego jak i z kim mieszkam. Jesteś naprawdę obrzydliwa Sadie – upomniałam przyjaciółkę, na co ona jedynie się zaśmiała.

Śmierć nad Brighstone ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz