– Wujku chodźmy! – Głos dziecka wyrwał mnie, z zamroczenia. – Boję się!
Hannah zaczęła ciągnąć za skrawek mojej kurtki, manifestując swój strach. Nic nie odpowiedziałem. W amoku złapałem małą za rękę i ruszyliśmy w kierunku mieszkania. Miałem odrapane palce od uderzeń. Trzymałem jej dłoń, tak aby uniknęła kontaktu z krwią, której na szczęście nie było wiele. Droga upłynęła w niezręcznej ciszy. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć, jak to wytłumaczyć, ani tym bardziej, w jaki sposób się zachować. Czułem wstyd. Najgorsze w tym wszystkim było to, że świadkiem zdarzenia okazało się dziecko. Nie zamierzałem zapewniać jej zbędnej traumy. Chciałem, by Hannah szybko wyparła to wspomnienie z pamięci. Miała dopiero pięć lat. Istniała jeszcze spora szansa na taki rozwój wydarzeń.
W domu czekała mnie nieunikniona rozmowa z Kerstin, na którą nie byłem wcale gotów. W głowie tliły mi się najgorsze możliwe scenariusze. W pierwszej kolejności sprawdziła, czy jej córka jest cała, a tuż po tym wróciliśmy do dyskusji. Nie była na mnie zła, bardziej zdesperowana powagą sytuacji. Bardzo mnie to zdziwiło, bo nie przepadała za mną. Zakładałem, że zechce wyrzucić mnie z domu, a dzisiejszą noc spędzę w aucie, zastanawiając się co dalej... To jednak nie miało miejsca. Pozwoliła mi zostać i nawet była mi wdzięczna, że nic nie stało się Hannah. Odetchnąłem z ulgą. Strata dachu nad głową w mojej sytuacji mogłaby przyczynić się do czegoś znacznie gorszego. Kto wie? Być może potraktowałbym ten rozwój wydarzeń, jako impuls do powrotu wcześniejszego życia i... Znów zacząłbym egzystować w podróży? Może wróciłbym do Zephyros. Marl z pewnością ucieszyłby się na namiastkę naszych dawnych wypraw.
Moja obecność w domu Kerstin współgrała z przepełnioną listą warunków, z którymi nie mogłem polemizować. Przykładowymi z jej zasad były: brak agresji, czy zerwanie ze starym stylem bycia. Nie mogłem kraść. Musiałem uczciwie zarabiać, co nie było wcale takie proste, a co gorsza zostałem zmuszony do pozostawienia własnej broni w zaciszu mojego pokoju. Według Kerstin i Jay'a ludzie źle znosili widok pistoletów noszonych przez kogoś innego niż tak zwanych policjantów. Przyznam szczerze, że to polecenie okazało się dla mnie najtrudniejsze.
Dzięki Jay'sonowi udało mi się dostać nawet przyjemną, ale nie typową posadę. Od kiedy z nimi zamieszkałem, mogłem szczycić się stanowiskiem dietetyka. Moja praca była zdalna. Dostawałem zlecenia z firmy na układanie menu według wytycznych. Często okazywało się to ogromnym wyzwaniem. Chyba pierwszy raz przebywałem w świecie, gdzie ludzie posiadali tak wrażliwe żołądki i tak złożone upodobania, jeśli chodzi o jedzenie.
Nie miałem co prawda potrzebnych papierów, ale zdobyłem uprawnienia. Tak dokładniej zrobił to Jay, a jego żona niechętnie przymknęła na ten fakt oko... W ostateczności musiałem jakoś zarabiać i Kerstin świetnie zdawała sobie z tego sprawę.
Całość niezręcznej wymiany zdań mógłbym podsumować słowami jej wypowiedzi, które brzmiały następująco – Musisz jakoś to odkręcić.
„Musisz jakoś to odkręcić, musisz jakoś to odkręcić, musisz jakoś to odkręcić". – Jej słowa niczym mantra przewijały się w mojej głowie, nie dając przy tym skupić na czymkolwiek innym.
Odkąd postanowiłem zmienić tryb swojego życia i zamieszkać z częścią dawnych znajomych, obiecałem nie sprawiać im zbędnych problemów. Chciałem rozpocząć życie od nowa. To pierwszy raz od ponad roku, kiedy podjąłem próbę, aby stanąć na nogi. Była to chwila, której nie podejrzewałbym, że nadejdzie. Niestety dobre chęci w moim wykonaniu prawdopodobnie pozostaną tylko zamiarami, bo czyny wychodziły mi znacznie gorzej od założeń.
Jay'son siedział po turecku na środku mojego łóżka i ze znudzeniem śledził mnie wzrokiem. Czarne niczym węgiel dredy kołysały się wokół jego twarzy. Były znacznie bardziej ciemne od jego karnacji, ale jego wygląd widocznie wskazywał na latynoskie pochodzenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/374041932-288-k234718.jpg)
CZYTASZ
Śmierć nad Brighstone
FantasíaOna pracuje w wydawnictwie i dorabia jako kelnerka. Dziewczyna pragnie tylko ułożyć swoje skomplikowane życie. Uciec przed nieuchronnie zbliżającą się katastrofą. Człowiekiem, który chce zamienić jej życie w piekło. On od ponad roku zrezygnował z ż...