Pov Fornal
- Czego chcesz? - spytałem odbierając telefon - mam nadzieję, że masz jakiś dobry powód do budzenia mnie o cholernej piątej rano.
- Czy ja mam powód? Oczywiście! - odpowiedział Kurek - zbieraj się i przyjeżdżaj na Chopina, bo samolot nam odleci!
- Samolot? Jaki samolot? To my gdzieś lecimy? - kompletnie nie kontaktowałem ze światem.
- No na igrzyska Tomuś, a gdzie ty byś chciał?! - krzyknął podekscytowany.
- Uszy mi zaraz zaczną krwawić przez ciebie - westchnąłem - będę za yyyy kiedyś na pewno - rozłączyłem się.
Dopiero co skończyliśmy Ligę Narodów z brązowym medalem, a teraz do Francji nas wyrzucają. Igrzysk im się zachciało. Wstałem z łóżka wyciągając z szafy walizkę i spakowałem ubrania oraz inne potrzebne rzeczy. Bartek nawet nie powiedział, o której godzinie mamy wylot. Postanowiłem nie marnować czasu, dlatego szybko poszedłem pod prysznic, a następnie udałem się z bagażami na korytarz.
Miałem już opuścić mieszkanie, jednak pewna rzecz przykuła moją uwagę. Chodzi o moje ubrania, a raczej piżamę. Tomek kurwa, gdzie ty w tym chciałeś iść? Wróciłem się na górę zarzucając na dupę czarne spodenki, koszulkę wyglądającą jak wyjęta psu z gardła i złapałem bluzę, nie patrząc czy jest czysta.
W takim zestawieniu skierowałem się do samochodu. Droga na lotnisko zajęła mi około czterdziestu minut. Byłbym szybciej, ale zatrzymały mnie korki.
Martwiłem się, że nie znajdę tutaj chłopaków, jednak już z daleka usłyszałem darcie mordy Semeniuka.
- Niedorozwoju jebany ucisz się - Grbić uderzył go w ramię.
- No ale nie mogę się doczekać tych igrzysk! - pisnął niczym mysz na moim strychu.
- On obniża nasz poziom intelektualny - Marcin spojrzał na Kamila niedowierzając, że można być aż takim głupim.
- Którego i tak nie mamy - dopomniał Kochan zakręcając butelkę z wodą - FORNIIII.
- Siema chuje - przywitałem się - ostatni jestem?
- Dzwoniliśmy do ciebie osiem razy, ale odebrałeś dopiero za dziewiątym - wyjaśnił łysy - początkowo mieliśmy lecieć w przyszłym tygodniu, ale Nikola pojebał dni i godziny.
- Nie mam głowy do zapamiętywania dat - trener założył ręce na piersi - a ten co tu kurwa robi?
W tym samym momencie wszyscy odwróciliśmy głowę w stronę uśmiechniętego Bednorza.
- Stary, nie żeby coś, ale ciebie nikt nie powołał do kadry - odezwał się Kaczmarek.
- Po pierwsze wiem. Po drugie chuj ci w dupę. Po trzecie gram lepiej od ciebie. Po czwarte, to że nie zostałem powołany, nie znaczy, że nie mogę wam kibicować z trybun - wytłumaczył, a za jego plecami pojawił się Kłos z Popiwczakiem.
- Nie pozbędziecie się nas tak łatwo - zaśmiał się Kuba.
- Będziemy was wspierać mentalnie, bo fizycznie, to tak trochę ciężko, szczególnie, że już skończyłem karierę w reprezentacji - dodał Karol.
- Banda debili nam się powiększa - Grbić złapał się za głowę.
- Głodny jestem. Dają tu jakieś jedzenie? - spytałem rzucając bagaż gdzieś w bok.
- AŁA TO BOLAŁO! - krzyknął Łomacz, którego trafiła moja walizka.
- Mati z Norbim mieli pójść po coś, ale znając ich, to już pewnie zapomnieli, zgubili się i wszystko, co mieli przynieść zjedli - odparł Bołądź.
- O której w ogóle jest ten samolot? Zmęczony jestem. Chcę spać - niezadowolony Leon rozłożył się na ławce.
- Za dwie godziny jakoś - oznajmił Kurek.
- Dwie godziny?! Mamy dwie jebane godziny tu siedzieć?! Wiesz, ile ja bym mógł zrobić w te dwie godziny? - zerwałem się z podłogi, na której siedziałem.
- No co niby mógłbyś zrobić przez te dwie godziny? - Kochanowski spojrzał na mnie wzrokiem, mówiącym przez dwie godziny, to ty dupy z łóżka nawet nie ruszysz.
- Yyyy oglądać tiktoki i kupić sobie kebaba - odpowiedziałem - gdzie do chuja się podziali tamci dwaj?!
- Idziemy - w naszą stronę kierowali się już Huber z Bieńkiem obładowani torbami - nie wiedzieliśmy, co chcecie zjeść, więc w sumie wykupiliśmy całe menu z restauracji obok.
- Kocham was chłopaki! - Zatorski od razu do nich podbiegł.
- Ej! Zdradzasz mnie! - obrażony Popiwczak zajął miejsce Wilfredo, który właśnie spadł na ziemię.
- Możecie tak nie drzeć mordy? Ludzie nas słuchają - uspokoił ich Nikola - SEMENIUK WRACAJ TUTAJ!
- Ale czy trener przed chwilą nie mówił, że mamy przestać krzyczeć? - Janusz uniósł wzrok z nad komórki.
- No ale ten łoś jebany sam gdzieś idzie, a potem będziemy musieli go szukać, gdy się zgubi. Pamiętacie, jak to się ostatnio skończyło? - wskazał ręką na Kamila, który nadal szedł w tylko sobie znanym kierunku - Marcin weź idź po niego.
- Ej, a nie myśleliście, żeby zacząć reklamować melisę? - zagadał Kuba, ale nie ten rudy.
- Nam już nawet melisa nie pomoże - powiedział Mateusz, chociaż ledwie było słychać, co mówi, ponieważ razem z Łukaszem i Olkiem wpierdalali pizzę.
- Pizza z ananasem powinna być zakazana do sprzedaży lub w ogóle zlikwidowana - stwierdził Kurek otwierając drugie pudełko, jakie kupili tamci dwaj.
- Pizza z ananasem?! Ja chcę! - Kłos rzucił się w jego stronę.
- Jesteś nienormalny - skwitował Kochan - ramen? Nigdy w sumie nie jadłem, ale spróbuję - wyciągnął opakowanie z torby.
- Polecam bardzo! - wydarł się Leon wciąż leżąc na podłodze.
- Psychiatryk - Serb wstał z miejsca - nawet i sushi tu macie. Moje! - chwycił za azjatyckie danie i pobiegł daleko od nas, żeby przypadkiem nikt mu go nie zjadł.
- Czasami się zastanawiam, jak ja trafiłem do takiego upośledzonego środowiska - popatrzyłem na tę patologię.
- Swój swojego znajdzie. Sam należysz do takiego środowiska - rudy cwel wzruszył ramionami - gdzie jest w ogóle Kamil z Marcinem? Poszli jakieś dwadzieścia minut temu.
- Albo się zgubili, tak jak obstawiałem. Albo poszli do jakiegoś sklepu. Albo bogaty arab pochodzenia tureckiego ich uprowadził i planuje sprzedać na czarny rynek w Armenii - odparł Bartek bez włosów.
- Ale to ja obstawiałem, że się zgubią - Nikola poprawił Kurka.
- Idą! - Grzesiek wskazał na nich palcem - gdzie wy byliście tyle czasu?
- Kamil chciał znaleźć toalety, ale zamiast normalnie napisać, to na drzwiach były jakieś kółka czy trójkąty i weź tu kurwa się dowiedz, która damska, a która męska. Finalnie wszedł do damskiej i jakaś baba nawiedzona pogoniła go torebką, więc musieliśmy uciekać - wyjaśnił Janusz - o to właśnie ta - skinął głową w jej stronę.
- Ta? - łysy chciał się upewnić patrząc na blondynkę - ale to stewardessa, która będzie z nami lecieć.
- O japierdole - Semeniuk schował twarz w rękach - jestem skończony.
- A no jesteś, jesteś - przytaknął Marcin - jeszcze masz godzinę czasu, żeby zmienić tożsamość i wygląd.
- No ty dziwko zajebana! - Leon podniósł się z ziemi wymachując rękoma - kawę na mnie wylał!
- Nie moja wina, że ten kubek jest jakiś nie ten tego - oburzył się Bartłomiej zrzucając winę na papierowe opakowanie.
- Samolot nam zaraz odleci! - krzyknął łysy zrzucając karton z pizzą ze swoich kolan.
Pobiegliśmy do odprawy, mając nadzieję, że jakoś sprawnie to pójdzie. Na szczęście tak też było. Zajęliśmy miejsca, oczywiście ja obok Kubusia, po czym pilot wystartował. Do Paryża mieliśmy około dwie i pół godziny, a aktualnie była siódma. Na miejscu będziemy więc przed dziesiątą.

CZYTASZ
Polskie życie siatkarzy, ale to igrzyska olimpijskie
Short Story| Pierwsza część | Ta książka to manifestacja, żeby Polska wygrała złoto na igrzyskach olimpijskich (update: mamy srebro, ale i tak jestem z nich dumna) ⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: •Fornal x Kochanowski •Janusz x Semeniuk / Janusz x Romanò •Bieni...