jesteśmy lepsi od żabojadów mimo że nie mamy złotych medalów

120 11 64
                                    

Pov Fornal

To już dzisiaj. I nie, nie chodzi mi o dzień, w którym wszyscy idziemy na grupową terapię z chłopakami. Chodzi mi o mecz finałowy z Francją. Przepraszam, z bagietami, ewentualnie z żabojadami. Nie znam żadnego sympatycznego Francuza, dlatego mam prawo ich obrażać. Znaczy Griezmann jest spoko, ale jego w to nie wciągająmy.

Zaczynamy o trzynastej, ale przed nami jeszcze trening, na którym aktualnie jestem. Bedni, Piwo i Karol testowali różne okrzyki do kibicowania. Huber potajemnie popija wódkę, bo jak sam powiedział: "Na trzeźwo to nie będzie". Mati z kontuzją dołączył do naszych cheerleaderek, gdzie również był Olek. Wilfredo prawie urwał piłką głowę Zatorskiemu. Łomacz z Januszem kłócili się na jakieś głupie tematy, na przykład: "Co jest lepsze? Cola czy pepsi?" Semen poszedł przepowiadać przyszłość Kochanowi. A ja ustalałem termin na rozjaśnianie włosów u fryzjera.

- Leon, ale co ty robisz?! Miałeś tamtym przypierdalać, a nie swoim! - krzyknął Grbić.

- No ale na kim mam trenować? - odparł załamany.

- Nie wiem. Na Krzyśku - wskazał ręką na dostawcę, który właśnie zjawił się w progu drzwi.

- To ja może już pójdę - rzucił pudełka pizzy wraz z sushi na podłogę.

- Dobra, ja robię sobie przerwę na sushi. A wy tam do roboty! - trener chwycił opakowanie i uciekł na drugi koniec hali.

Tak mniej więcej nam minął ten czas. Gdy nastała trzynasta rozpoczęliśmy mecz. Pierwszy set? Porażka. Drugi? Nic nie lepszy. Trzeci? Szkoda słów. Nadzieje były do ostatniej piłki, ale i tak był może 1% szans, że to wygramy. Żabojady pierdolone. Teraz Ngapeth będzie cieszył mordę. Niech się udławi tym złotem. Może nie graliśmy najlepiej. Może i skończyliśmy na drugim miejscu jedynie ze srebrem, ale nie znaczy, że byliśmy od nich gorsi. Po prostu nie pokazaliśmy wszystkiego, co potrafimy. Co się dziwić. Janusz bez kręgosłupa, Zati bez ręki, ja bez nogi, Kaczmarek bez umiejętności, Bieniu na kontuzji. To już jakiś ostry dyżur, a nie mecz.

Może zostaliśmy pokonani, ale nasi kibice nie zawodzą. Wierzą w nas bardziej, niż my sami. Srebro nie jest złe. W końcu jesteśmy wicemistrzami olimpijskimi. To jest coś, znaleźć się na takich zawodach wśród najlepszych. Za cztery lata się uda, jeżeli znowu połowa składu nie trafi ze złamaniami do szpitala.

Chłopaki poszli udzielać wywiadów, chociaż lepiej powiedzieć, że poszli ich odmówić, ponieważ mało kto się wypowiedział. Kochan zapłakany uciekł do szatni. Nie myśląc długo pobiegłem za nim.

- Taś taś kici kici jesteś tu? - wszedłem do środka, a rudy siedział na podłodze, jakbyśmy nie mieli tutaj ławek - dobra wiem, że poszło nam chujowo i tak dalej, ale nie załamuj się, bo nie mam zamiaru udawać psychologa. Mi samemu także by się przydał.

- Nie pomagasz - odparł.

- Żebym jeszcze umiał pomagać - prychnąłem - srebro też jest zajebiste. Złoto w sumie jest brzydkie, taki dziwny ma kolor. A srebro lepsze, ładniejsze. Pasuje mi do włosów. Ty w sumie jesteś rudy, więc tobie to brąz lub ten złoty by pasował...kurwa o czym ja to? A tak nie przejmuj się tym. I tak byliśmy od nich lepsi. Każdy ci to powie.

- No ale było tak blisko. Żeby aż tak przejebać? - oparł głowę o ścianę.

- Przynajmniej szybko poszło. Nie musieliśmy długo cierpieć - stwierdziłem - dobra podnoś się, bo te metalowe kółka na sznurku będą nam dawać. Jakby jeszcze miały one jakiekolwiek znaczenie. Mogę sobie taki na bazarku kupić u cyganów i niczym się nie różni od tych tutaj.

Wręczanie tego trochę zajęło, ponieważ najpierw byli Amerykanie, potem my, a na końcu wiecie kto. Nie chcę wymawiać nazwy tego przeklętego kraju. Nigdy już tu nie przyjadę.

Huber patrzył na nich, jakby już szykował plan zemsty. I dobrze robił. Zemsty przyjdzie czas. Karma wraca. Jeszcze się o tym przekonają. Szczególnie Ngapeth.

- Idziemy chlać. W chuju mam wszystko inne. Chcę wódkę - powiedział Norbert idąc do szatni.

- Coś mocniejszego niż wódkę. Dajcie mi polską wódkę - dodał Śliwka.

- Wyborowa, bocian czy może żubrówka? - spytał Leon zaglądając do torby.

- Trzy na raz - westchnął Olek.

Wróciliśmy do hotelu z pełnym zaopatrzeniem w alkohol. Jutro mamy samolot do Warszawy, a jedyne co robimy, to pijemy w pokoju Kurka.

- Francja jest krzywa - Bołądź wziął ostatni łyk - Polska ma chociaż fajny kształt na mapie, a oni nie. Jakieś takie kurwa mało geometryczne to coś.

- A te ich bagiety, to chyba do wkładania sobie do dupy nawzajem mają, bo nie da się ich jeść - Semeniuk otworzył balkon, bo w środku panował upał - pewnie gdyby nie ten szermierz Membeppe, to nikt by nawet nie wiedział o istnieniu tego kraju. Ciekawe czy wygrał jakiś medal ten chuj na igrzyskach.

- Raczej nie. Oglądałem wyniki w szermierce i nikt nie przypominał żółwia ninja, więc chyba nawet się nie zakwalifikował - odpowiedział Łomacz.

- Słabi są ci Francuzi - chwyciłem za kolejną butelkę - jak ja się cieszę, że Argentyna ich ograła w Mistrzostwach Świata.

- Nawet euro nie potrafią wygrać. Kurwa z naszymi zremisowali przez karnego. Widać ich poziom - Łukasz pokręcił głową.

- Ej, was też Lewy zablokował? - zapytał łysy zerkając na instagrama.

- Też go nie mam - zdziwiłem się - a pisałem wczoraj do niego czy zna jakiś przepis na pierogi.

- Jeden chciałby być żołnierzem. Drugi chciałby być papieżem - Janusz zaczął śpiewać pod nosem.

- Marcin kurwa - Zatorski uderzył go w tył głowy.

- Jeden ładny. Drugi brzydki. A ja kocham twoje cycki - dokończył Bieniek.

- Jesteście upośledzeni - westchnął Paweł.

- Tak samo jak twój "nie chłopak" - zaśmiał się Kochan - właśnie. Gdzie on jest?

Przez to jedno pytanie poszliśmy szukać Popiwczaka, bo ślad po nim zaginął. Przez chwilę myśleliśmy, że wyleciał przez otwarty balkon, jednak Grzesiek zszedł na dół i nikt tam nie leżał z rozwaloną czaszką. Poszukiwania trwały dwadzieścia minut, ponieważ nasz libero znalazł go u nich w pokoju. Nawet nie wiadomo kiedy ulotnił się z tej meliny i wrócił do siebie, aby pójść spać.

Po około trzeciej w nocy, gdy każdy był wstawiony. Działo się tutaj wszystko i nic na raz.

Mateusz, Norbert oraz Bedni grali w uno, pomińmy to, że żaden z nich nie znał zasad. Karol tak chrapał, że wynieśliiśmy go na korytarz. Łukasz z Wilfredo i Bołądziem oglądali barbie. Zatorski poszedł pilnować Kuby. Marcin spał. Semen wróżył Olkowi i Łomaczowi z kart. Kochan z Kurkiem wieszali zasłony, które zerwali, a ja? A ja piłem wyborową oglądając edity o Cristiano Ronaldo.

Polskie życie siatkarzy, ale to igrzyska olimpijskieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz