Rozdział II
Fatum
Hikari
Do ostatniej chwili byłam przekonana, że zarówno rodzice jak i Victor sobie żartowali z tym całym wyjazdem do Japonii i dziadka wariata, nie żebym obrażała Bogu winnego człowieka, ale czasem słyszałam jak ojciec, go tak nazywał a teraz sam mnie do niego wysłał naprawdę ojciec chyba postradał zmysły. Ale, nie tylko on matka również, bo właściwie to był jej pomysł, a ojciec jako człowiek bez silnej woli się zgodził.
- Mówię ci to będą wakacje życia! – Szturchnął mnie aż za nadto wesoły Victor.
- Szkoda, że ty z tych wakacji życia wracasz po tygodniu a ja mam tam siedzieć do końca sierpnia – Wycedziłam.
- Zapnij pasy – Powiedział, gdy w samolocie nad nami zapaliła się kontorlka, która nakazuje nam to zrobić.
- Wiem, widzę – Odburknęłam ani wcale nie podzielając jego entuzjazmu.
- Dobrze Ci to zrobi Hikari, zmieniasz środowisko, zacieśnisz więzi z dziadkiem, może poznasz jakiś nowych znajomych czy coś tam – Powiedział próbując mnie podnieść na duchu. Problem w tym, że on się mnie nawet nie zapytał, czy ja chcę jego pomocy, czy ja chcę zostać podniesiona na duchu. Naprawdę, nie ważne jak starannie i dobrane słowa by to nie były to by nie podniosły mnie na duchu. Kiedy stewardesy skończyły udzielać co robić w trakcie sytuacji awaryjnych wznieśliśmy się w powietrze.
- Za parę godzin mamy przesiadkę w Emiratach Arabskich, a na samą przesiadkę mamy dwie godzinny – Oznajmił Victor. Właściwe to było ostatnie co powiedział. Resztę lotu siedział nosem w książce, z tego co pamiętam to jak tylko wróci to będzie miał jeszcze ze dwie sesje do zaliczenia. Natomiast ja założyłam słuchawki i słuchałam wcześniej zgranej muzyki na telefonie.
Tak, jak zapowiedział Victor samolot wylądował w Emiratach Arabskich, dokładniej to w Dubaju. Odebraliśmy swoje bagaże po czym je na nowo nadaliśmy tym razem na samolot do Tokio, gdzie też będziemy mieć nocleg, by potem następnego dnia dostać się na Okinawe, wyspę na której mieszka dziadek. Kiedyś chciałam bardzo odwiedzić Dubaj, jedno o ile nie najdroższe miejsce na świecie, już na samym lotnisku było widać ten przepych bogactwa, jednak okoliczności w jakich tu wylądowałam zupełnie nie sprzyjały mojemu humorowi, więc nawet nie miałam ochoty się tym wszystkim zachwycać. Jednak nawet jeśli bym próbowała się chodź trochę zachwycić to nie było na to specjalnie czasu, bo lotnisko było ogromne i dostatnie się do naszego gate też zajęło trochę czasu. Po cichu zaczęłam być wdzięczna rodzicom, że wysłali mnie z Victorem, bo ja bym się już tu chyba ze trzy razy zgubiła jak nie i więcej, oczywiście moja duma nie pozwala mi by o tym chociaż wspomnieć.
Hotaru
Teru, jak właściwie każdy starszy człowiek miał każdy dzień ( zazwyczaj), zaplanowany wedle pewnego schematu, ustępstwem od tych dni był dzień wczorajszy, kiedy postanowił się wybrać nad ocean i dzień dzisiejszy. Wczoraj nie zmrużył oka do późnych wieczornych godzin. Będąc szczerym wcale mu się nie dziwie, bo kiedy to już zaczął tracić nadzieję, że jeszcze ujrzy swoją wnuczkę wczoraj dostał telefon, za którym tak długo czekał, a lada dzień dokładnie to jutro Hikari wraz z swoim starszym bratem Victorem, przylatują na Okinawe. Ciekawe ile zostało z niej tego dziecka, które kiedyś widziałem. Ludzie tak szybko dorastają tak szybko się zmieniają i w chwilach słabości mi się marzy być człowiekiem i móc przeżyć ten cały cykl życia a nie wiecznie wyglądać tak samo... Tak się zamyśliłem, że przegapiłem moment, w którym Teru wstał, ale napewno wstał po godzinnie dziesiątej co jak na niego jest o wiele za późno, ubrał się o wiele bardziej stylowo niż zazwyczaj i udał się na drugą stronę ulicy do domu naprzeciwko. Zapukał z trzy może pięć razy.
![](https://img.wattpad.com/cover/373648873-288-k715605.jpg)
CZYTASZ
Opiekun Lasu Hotaru|Będzie Korekta
FantasíaHikari od zawsze, gdy była mała przyjeżdżała do dziadka, jednak w wyniku pewnych wydarzeń rodzice postanowili zerwać kontakt z dziadkiem. I tak oto Hikari dorasta w Stanach Zjednoczonych wraz ze swoim starszym bratem i rodzicami z dala od swojej dru...