Rozdział III
Omnes vos have ut facere quod rogas.
Hotaru
Siedziałem na jednej z gałęzi drzewa obserwując wschodzące słońce. To właśnie podczas wschodów wszyscy mieszkańcy mroku muszą usunąć się w cień, którego tak nie wiele jest. Spoglądałem w ocean zastanawiając się co przyniesie dzisiejszy dzień...Zszedłem z drzewa i oparłem się o jego gruby pień. Zamknąłem oczy i zatopiłem się słuchając jego opowieści o Teru. Zawsze mi opowiadają o nim jeśli tylko po proszę...A ja poprosiłem. Omnes vos have ut facere quod rogas.
Hikari
Na Okinawe dotarliśmy o ósmej rano. Bylibyśmy wcześniej, gdyby nie opóźnienie samolotu. Atmosfera między mną a Victorem była napięta właściwie to się nie odezwaliśmy do siebie słowem przez cały lot. Ja stałam z jedną walizką, Victor również stał z jedną walizką tylko, że jego była znacznie mniejsza od mojej w końcu on w przeciwieństwie do mnie przyjechał tu tylko na tydzień a nie na dwa miesiące. Lotnisko na Okinawie było bardzo skromne nie mogło się równać wielkiemu lotnisku w Tokio. Sterczęliśmy tak może z piętnaście minut, zarówno ja jak i Victor próbowaliśmy zadzwonić po jakąś taxówkę. Jednak Okinwa zdążyła dać nam siwe znaki, zasięgi w telefonach tu nie istniały...może na chwilę udało nam się odzyskać zasięg, by potem znowu zniknął. Korzystając z chwili kiedy to zasięg był Victor wpisał w nawigację adres zamieszkania Teru.
- Hej, nie jest to wcale daleko tylko osiem kilometrów – Uśmiechnął się. Naprawdę chciałabym widzieć skąd on ma ten entuzjazm, a może dobrze udaje. I gdy już miałam powiedzieć, że pozjadał wszystkie rozumy nagle przed nami zatrzymało się niebieskie auto. A raczej może kiedyś to przypominało auto, teraz jedyne gdzie to się nadaje to na złomowisko, a mimo dalej ktoś tym jeździ. Nagle starzec otworzył drzwi i wysiadł z samochodu. Wyciągnął dłoń w stronę mojego brata.
- Ignacy Dostojewski – Victor nieco zmieszany uścisnął mu dłoń.
- Victor Suzuki – Odparł. Po czym rzucił mi spojrzenie, szukając wsparcia.
- Ahh, gdzie moje maniery jestem przyjacielem waszego dziadka – Ignacy się uśmiechnął. – Wasz dziadek jest dosyć staroświecki, nie posiada ani samochodu ani nawet telefonu kmórkowego...dlatego prosił mnie o przysługę, abym to ja was odebrał. Ta wyspa jest mała wszyscy się tu znamy, więc od razu wiedziałem że wy to wy... - Powiedział uprzedzając moje pytanie.
- Dajcie te walizki dzieciaki, schowam je wam – Ignacy otworzył bagażnik po czym schował nasze walizki, nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy zaufać temu całemu Ignacemu, który podawał się za przyjaciela naszego dziadka.
- Wybaczcie za bałagan, gdybym tylko wiedział wcześniej to bym posprzątał. Teru...Wasz dziadek uwielbia wszystko zostawiać na ostatnią chwilę...
- Nic nie szkodzi – Odparł Victor, który podtrzymywał konwersację, gdy ja milczałam.
- I jak tam mieszka się w dużym mieście? Pewno życie leci dużo szybciej zresztą sami się przekonacie... - Minęło z pół godzinny odkąd przebywam na tej wyspie a już dowiedziałam się kilku rzeczy. Pierwsza ludzie tu potrafią zagadać na śmierć, bogu dzięki że to już koniec tej przejażdżki, zasięg i internet to luksus najwyższego rzędu...I trzecia szkoła nie uczy życia. Stałam przed drzwiami człowieka, tak naprawdę zupełnie mi obcego człowieka, który zgodził się mnie przyjąć do siebie, w dodatku ten obcy człowiek to mój dziadek. I co ja mam mu powiedzieć cześć dziadku to ja twoja wnuczka a może nic nie mówić po prostu paść mu w objęcia?
Hotaru
A więc spotkali się. Od tego spotkania Teru zostały ci tylko dwa miesiące do powiedzenia jej wszystkiego. Wrzuciłem kamień do oceanu a on głośno plusnął. Ile bym dał, aby ostrzec Teru, że nasze spotkanie się zbliża...Victor jak to przystało na typowego zimnego człowieka wyzbytego jakiejkolwiek moralności nie specjalnie poruszyła ta chwila. Hikari była zbyt zakłopotana by powiedzieć cokolwiek. A Teru jedyne na co się zdobył to krótkie.
CZYTASZ
Opiekun Lasu Hotaru|Będzie Korekta
FantasíaHikari od zawsze, gdy była mała przyjeżdżała do dziadka, jednak w wyniku pewnych wydarzeń rodzice postanowili zerwać kontakt z dziadkiem. I tak oto Hikari dorasta w Stanach Zjednoczonych wraz ze swoim starszym bratem i rodzicami z dala od swojej dru...