„Frankie?" Młodszy chłopak spojrzał na niego i Gerard odwrócił swój wzrok wciągu jednej chwili. Siedzieli w ciszy już zbyt długo. To nie była dziwna cisza, była miła, ale Frank wiedział, że nie może wpatrywać się i patrzeć na gwiazdy tak długo jak Gerard.
Gerard miał taki rodzaj 'obsesji' związany z nocnym niebem; żadne z nich nie wie jak, gdzie i dlaczego to się zaczęło, ale to nie miało znaczenia, ponieważ jest to tak samo częścią Gerarda jak jego słodkie, małe ząbki są. Znaczy się, Frank myśli, że małe zęby Gerarda są słodkie - Gerard się z tym nie zgodzi.
„Mmm..." Frank zareagował roztargniony, jego oczy wplątane w gwiazdy i chęć oglądania ich wabiąca jego myśli. Frank lubi gwiazdy, ale nie tak bardzo jak lubi oczy Gerarda. Jednakże nie zamierza w najbliższym czasie tego przyznać; uważa, że Gerard nie przyjmie tego tak dobrze jak by chciał. Frank się myli.
Frank jest trochę uparty jeśli chodzi o jego 'słabość' do Gerarda. On nawet nie nazywa tego słabością. Dla niego to tylko faza, rzecz, ale gdzieś tam w głębi wie, że jest inaczej. Słabości nie trwają dłużej niż 10 miesięcy i nie sprawiają, że myśli się o ludziach w sposób jaki on myśli o Gerardzie.
Frank nie tylko patrzy na Gerarda, on naprawdę patrzy. On zauważa i podziwia każdy mały detal w tym chłopaku; zauważa niechlujne odrosty jego włosów, które nie są już tego samego koloru co reszta pofarbowanego na czerwonego bałaganu; zauważa to jak jego piwne oczy łapią światło i migoczą złotem w najbardziej urzekający znany mu sposób; zauważa sposób w jaki gryzie swoją dolną wargę, kiedy się denerwuje i tego że nie wie, jak słodko wygląda kiedy to robi; zauważa gdy Gerard pali, jakby to było sztuką, tworząc cudne kształty z chmur nikotyny, wciągając piękny, lecz niszczący płuca dym, tak jakby urodził się tylko po to; mimo to Frank nie zauważa tego, jak bardzo zakochany jest w nim Gerard.
„Jak późno jest?" Głos Gerarda był cichy, prawie jak szept, ale nie musiał być głośniejszy na podwórku Franka; ciche przedmieścia Jersey dostarczają odpowiednią rozrywkę do przekazywania ściszonych szeptów, a wczesne godziny piątkowego poranka dają prywatność by zapewnić, że nikt nie słyszy ich wczesno porannych szeptów.
Reszta świata jest cicha; ich głosy są jedynymi słyszalnymi i Frank może udawać, że są jedynymi ludźmi na całym świecie. Frank bardzo by tego chciał, bo Gerard wydaję się być jedyną osobą, która troszczy się o Franka na tym świecie, i Frank ma silne, jeśli nie wrodzone nastawienie, gdzie jeśli ktoś nie przejmuję się nim, on po prostu nie będzie się przejmował nimi.
„Późno." Frank nie wiedział jak późno, i część niego w ogóle nie chciała wiedzieć i ta sama część nie chciała by Gerard to wiedział, ponieważ nie chce żeby ta noc się kończyła i nie chce żeby Gerard odszedł, bo teraz miał wszystko czego kiedykolwiek chciał. Gerarda i gwiazdy.
Gerard nie chciał zostawiać gwiazd czy Franka, po prostu był świadom faktu, że jutro mają szkołę i nie chce chodzić obudzony w trybie zupełnego zombie, zwłaszcza po tym jak jego matka ogłosiła regułę zmniejszającą jego codzienną dawkę kofeiny; uważa, że 10 kubków kawy to zdecydowanie za dużo - Gerard sądzi inaczej.
Frank nie tylko próbuje zapomnieć o jutrzejszej szkole, on próbuje zapomnieć o istnieniu tego świata, zastanawia się, czy gdyby przestał wierzyć w rzeczywistość życia to może ziemia przestała by się obracać.
Frank myśli, że gwiazdy są ładne; obsesja Gerarda wwierciła się do jego mózgu przez noce jak ta, ale Frank tak naprawdę myśli, że nie ma nic ładniejszego od Gerarda. Gerard zaprzecza - wyższy chłopak jest pewny, że nic nie może być ładniejszego od Franka.
„Jak późno jest?" Gerard wydaję się nieznośnie niewinny bez papierosa zwisającego z jego ust. To papierosy sprawiają, że wygląda niebezpiecznie i bez nich każdy może zobaczyć głupiutkiego miłośnika przestrzeni. Frank myśli, że to jest powodem dlaczego tak twardo utrzymuje postawę z papierosami i skórzanymi kurtkami, które są o wiele za duże dla niego.
CZYTASZ
The Pocket Universe Effect PL ( frerard one-shot )
FanfictionEfekt Kieszonkowego Wszechświata - uczucie, że nic poza twoją małą bańką rzeczywistośći nie ma znaczenia. Pierwsza w nocy w czerwcowy piątek, ciche sąsiedztwo w New Jersey, rodzina Iero wyjechała na noc i Frank wraz z Gerardem leżą na zielonej kurt...