/

30 3 2
                                    

TW: sh, destrukcyjne myśli, paniczny lęk

jeśli cokolwiek z wymienionych cię triggerują, to polecam tego nie czytać

stay safe!!

***

 — Ej, a ta? — Larry wskazuje na koszulkę z nadrukiem nowego albumu Sanity's Fall, ale Sal mocno kręci głową. Larry załamuje ręce i niemal rzuca wieszak na ziemię z miną wyrażającą wyczerpanie się jego cierpliwości. Stwierdza, że nigdy nie zostanie doradcą modowym, bo, najwyraźniej, kompletnie się do tego nie nadaje.

 — Mówiłem, że chcę bluzę — uparcie powtarza Sal, dokładnie tak samo, jak przy pięciu wcześniejszych koszulkach, które Larry próbował wepchnąć mu w ręce. Ani jednej nie przyjął, nawet nie sprawdzając, czy ich rozmiar jest dobry ani nie patrząc na nadruki.

— Bro — Larry kładzie dłoń na ramieniu Sala i mówi do niego tonem: "kochanie, musimy porozmawiać" — bluzy są drogie. W sensie, droższe niż koszulki. Taką o — macha wieszakiem trzymanym w ręce — kupisz za sześć dych. Bluza kosztuje dwa razy więcej.

— Mam pieniądze — upiera się Sal, rozglądając się po stoisku. Zaraz dojdzie do tego, że zapyta sprzedawcę, czy te bluzy mają jakoś dziwnie pochowane, bo jest pewien, że na stronie zespołu było ich prawie tyle, ile koszulek.

— Kurwa, chłopie — nie ustępuje Larry. — Nie masz ani jednej koszulki w całej swojej szafie.

 — I? — pyta Sal zirytowanym tonem.

— I zachowujesz się tak, jakbym to ja robił problem! — wybucha Larry. — Zbliża się lato i nie mam zamiaru kolejny rok z rzędu wysłuchiwać twojego narzekania. Bo jest za gorąco, włącz wiatrak, a potem znajduję cię z głową w zamrażarce! Nawet nie podwiniesz tych zjebanych rękawów, a i tak w kółko pierdolisz o tym, jak to ciągle się gotujesz i zaraz się roztopisz.

Sal nie odpowiada, martwym wzrokiem wpatrując się w koszulki, równo rozwieszone na ścianie przed nimi. Larry może i ma rację. Znaczy, ma stuprocentową rację i Sal bardzo dobrze zdaje sobie z tego sprawę, bo nie może zaprzeczyć, że chłopak dokładnie opisał zachowanie Sala, gdy na zewnątrz zaczynają panować wyższe temperatury.

— Kupujesz coś czy nie? — warczy Larry i nie czekając na odpowiedź przyjaciela, dodaje z wyrzutem: — Koncert zaraz się zacznie.

Nie może zepsuć Larry'emu tego dnia. Nie może zepsuć mu wydarzenia, na które czekał tyle lat i na które zbierał pieniądze tyle czasu... z westchnieniem chwyta koszulkę, która chyba najbardziej przypadła mu do gustu i z bólem serca ją kupuje. Sprzedawca miło się do niego uśmiecha i poleca przypinki, ale Sal stanowczo kręci głową i odchodzi. Wciąga swój nowy zakup na zwykłą, czarną bluzę (Larry gorąco odradzał mu zakładania jej na koncert, argumentując to tym, że w pewnym momencie tak czy siak będzie mu w niej za ciepło i spoci się jak Charley, ale Sal stanął na swoim) i wraca do przyjaciela, który nie musiał zmieniać koszulek, bo tak czy siak jego szafa była wypełniona merchem Sanity's Fall. Do pełnej kolekcji brakowało mu już tylko koszulki z najnowszego albumu, którą właśnie wpycha do swojego plecaka. Patrząc na jego urywane i gwałtowne ruchy Sal szybko wnioskuje, że mimo swoich największych starań i tak go zdenerwował.

— Przepraszam — mówi do Larry'ego, gdy ten już wepchnął koszulkę do plecaka.

— Co? A–aha, nieważne, weź — odpowiada chłopak i łapie Sala za nadgarstek, żeby zaciągnąć go pod scenę.

umiem nie umieć // sally faceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz