ROZDZIAŁ 19

548 11 28
                                    


Christian

W życiu arcydzieła powstają z ludzkich rąk wielokrotnie. Niektórzy mają prace , która wiąże się z tworzeniem dzieł sztuki. Każdy egzemplarz jest unikatowy i nie do podrobienia. Muzeum zapełnia się wieloma arcytworami i dziełami.

Arcydziełem można nazwać rzecz stworzoną przez człowieka , ale i również osobę która może nim być. Moim arcydziełem był człowiek , a nie przedmiot. W swojej wędrówce jaką jest życie spotkałem jedną osobę , która była arcydziełem. To ona pozwala mi na odpoczynek duszy i umysłu. To ta kobieta sprawiała , że czułem się dobrze. Wypełniała pustkę , której sam nie potrafiłem skleić.

Wmasowywałem krem w jej nieskazitelną strukturę twarzy. Jej cera była niczym gładka struktura. Nie dostrzegałem w niej żadnych niedoskonałości. Nawet , gdybym je dostrzegł zaakceptowałbym je z dwojoną siłą.

Wahałem się nad zrobieniem tego kroku. To pomieszczenie było dla mnie warte miliony. Staliśmy przed drzwiami najskrytszego pokoju. Nikt nie miał prawa tutaj wchodzić , prócz mnie. Wyjątkiem była Astoria , której ten pokój był pisany.

- To wiele dla mnie znaczy - powiedziałem zerkając na nią. - Chciałem ci to pokazać już dawno.

- Dlaczego tego nie zrobiłeś ? - Zapytała unosząc brew. - Co tam jest ?

- Zobaczysz - oznajmiłem wyciągając klucz. - Nie zrobiłem tego , bo zniknąłem z twojego życia na pewien czas.

- Och , rozumiem - powiedziała kiwając głową. - Możemy do niego wejść ?

- Po to cię tutaj zabrałem - odrzekłem przekręcając klucz w zamku. - Zamknij oczy.

Blondynka przymknęła powieki i stała jak wryta. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech , a jej policzki przybrały kolor różu. Położyłem swoje dłonie na jej oczach i lekko odepchnąłem drzwi nogą.

- Nie bój się - powiedziałem do jej ucha. - Prowadzę cię bezpiecznie.

- Ufam ci - uznała z uśmiechem. - Jestem ciekawa co może ukrywać Christian Lynton.

- Więcej niż ci się wydaję - odparłem stawiając ją na środku pomieszczenia. - Poczekaj chwilę.

- Nie mogę się doczekać - odpowiedziała podekscytowana. - To coś niezwykłego ?

- Możesz otworzyć oczy - odrzekłem poprawiając jedną kartkę. - Spójrz.

Dziewczyna delikatnie uchyliła powieki. Wpatrywała się w każdy cal. Jej twarz wyrażała skupienie i zachwyt. W każdym zakamarku tego pokoju znajdowała się ona. Podeszła do jednej z kartek i odpięła ją ze spinacza.

- To ty to zrobiłeś ? - Zapytała z uśmiechem. - Niebywałe.

- Każdy z tych szkiców jest dla mnie ważny - odpowiedziałem podchodząc do rysunków. - Od dziecka szkicowałem cię w każdej możliwej chwili. Byłaś dla mnie jak muza , która dawała mi napęd do kształcenia swoich umiejętności artystycznych.

- Dlaczego szkicowałeś mnie , a nie Elizabeth ? - Odrzekła z podejrzliwością. - To niezrozumiałe.

- Szkicowanie ciebie przychodziło mi z łatwością - uznałem ściągając kartkę. - Każda czynność , którą wykonywałaś była perfekcyjna. Każdy jej kadr nadawał się do szkicowania. Nie potrafiłem tego nie robić.

- To było wtedy , gdy Elizabeth wylała na mnie sok ? - Zapytała zerkając na mnie. - Pamiętam to jak dziś. Słoneczne lipcowe popołudnie.

- Masz dobrą pamięć - uznałem podchodząc do niej. - Choć na twojej śnieżnobiałej sukience była plama po porzeczkowym soku to i tak wyglądałaś jak dzieło sztuki.

,,That's my princess"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz