REGULUS BLACK

72 18 19
                                    

Londyn, 23 lipca 1979 r. 

Gdy piszę ten list, jest noc, a wszyscy inni już dawno śpią. Jedynie deszcz ośmiela się zakłócać ciszę tego domu, waląc w szyby tak niemiłosiernie jak gdyby, chciał przypomnieć o swojej obecności. Przypomina mi to noc odejścia Syriusza. Pewna nieracjonalna część mnie, do której niechętnie się przed tobą przyznaję, zastanawia się, czy wszechświat nie chciał w ten sposób ostrzec o nieuchronnym upadku tej rodziny.

Pamiętam, że był to dla mnie smutny dzień, gdy jeszcze trwał, ale z biegiem czasu przyłapuję się na tym, jak drogi stał się w mojej pamięci. Zamiast gniewu i żalu, który przed twoim przyjściem panował nade mną niepodzielnie, pamiętam głównie śmiech, który rozbrzmiewał w tym pokoju i ulgę w twoich oczach, gdy pierwszy tego dnia wydostał się z moich ust.

Rozmawialiśmy wtedy o dobrych rzeczach, które nam się przytrafiły. O tym, jak powinniśmy ruszyć w drogę i śmiać się, bo świat stoi przed nami otworem. Żałuję, że nigdy nam się to nie udało.

Nigdy nie rozmawiamy o tym wieczorze, tak jak nie rozmawiamy o wielu innych rzeczach, które poruszone na głos mogłyby stać się zbyt rzeczywiste. Miałem wówczas świadomość, że uważasz nas za przyjaciół, jednak dopiero tego dnia po raz pierwszy sam przed sobą przyznałem się do prawdziwości tych słów, mimo iż znaliśmy się i dbaliśmy o siebie od lat.

Nie możesz tego wiedzieć, ponieważ rodziny to kolejna z rzeczy, o których nie rozmawiamy (Jak udawało się nam przez tyle lat nie mówić o rodzinie, skoro rodzina to wszystko, co mamy?), ale Blackowie nie mają przyjaciół. Moja matka, wiedząc, jaką estymą cię darzę, wyszydziłaby to, nie omieszkawszy zapewnić mnie, że sprzedałbyś mnie za sykla, gdyby wystarczająco ładnie błyszczał. Mam jednak większą wiarę w ciebie. Wiem, że zażądałbyś za mnie przynajmniej galeona.

Niechętnie, aczkolwiek żałuję jej. Świat dzieli na wrogów, sojuszników i rodzinę, co, gdyby się nad tym naprawdę zastanowić, jest u nas tym samym. Ani ona, ani nikt z nich (może z wyjątkiem Narcyzy) nigdy nie zobaczy tego wszystkiego, co jest pomiędzy.

Od pewnego czasu nie mogę spać, myśląc o tym i o wszystkim innym. Myślę o życiu, które będę prowadzić, o śmierci i tym pomiędzy. O naszych rodzicach i ich rodzicach. Niezliczonych pokoleniach przodków, których nazwiska kazano mi wbić sobie do głowy, zanim jeszcze nauczyłem się dobrze samodzielnie myśleć. Kiedy to wszystko się zaczęło? Gdzie kończy się ofiara, a gdzie zaczyna ciemiężyciel?

Zastanawiałeś się kiedyś, kim bylibyśmy, gdyby nie pomocna dłoń (i różdżka) swoich rodziców? Czy nie chciałbyś, czasami wiedzieć ile z naszych wyborów faktycznie było decyzją, a ile jedynie chęcią uniknięcia kary?

Nie mów o tym nikomu, ale czasem zastanawiam się nad tym. Leżę wtedy w łóżku, otoczony szmaragdem i srebrem, wgapiam się w nieruchomy napis Toujours Pur na ścianie tak długo, aż wydaje mi się on zupełnie surrealistyczny. To hasło, które kiedyś wryło się w moją świadomość jak nieodwracalne piętno, wtedy wydaje mi się jedynie pustym symbolem, jedną z wielu relikwii przeszłości, które nie mają już prawdziwego znaczenia. Może nigdy go nie miały.

Przeszliśmy długą drogę od czasu, gdy się poznaliśmy. Oboje idziemy swoją własną, ale splatają się one tak często, że czasami nie mogę ich od siebie odróżnić. Przez wszystko, przez co przeszedłem, byłeś tam ze mną. Obawiam się, że możesz przynosić pecha.

Żartuję.

Nie musisz się zastanawiać jak mnie miło powitać następnym razem.

To był długi dzień, przyjacielu, a moja noc dopiero się zaczyna. Opowiem Ci o tym wszystko, gdy znów cię zobaczę.

R.A.B

Ps. Kończę ten list złudną nadzieją, że gdy mnie nie widzisz, dbasz o siebie tak samo, jak wtedy gdy stoję za twoimi plecami, gotowy w każdej chwili cię skarcić. Znam cię jednak lepiej, dlatego uznaj to naiwne życzenie za prośbę ode mnie. Jestem bowiem twoim przyjacielem niezależnie od tego, jak daleko się ode mnie znajdujesz, więc lepiej nie dawaj mi powodów do udowodnienia Ci tego.

————*————

regulus specjalnie zrobił z wycieczki do jaskini misję samobójczą, change my mind

WHEN I SEE YOU AGAIN (r.black & e.rosier)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz