Rozdział 6
-Wyłącz to.-warknęłam i uderzyłam chłopaka poduszką.
Ashton tylko westchnął i na ślepo położył rękę na stoliku nocnym, szukając telefonu. Po odnalezieniu urządzenia, zrzucił je na ziemię.
-Dzień dobry.-powiedział chłopak z poranną chrypką w głosie, a ja postanowiłam go zignorować i iść dalej spać., więc położyłam się na brzuchu, a moja twarz utknęła w miękkiej poduszce.
Po chwili poczułam ogromny ciężar na plecach. Odwróciła głowę do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojego chłopaka.
-Złaź ciężki ośle. Zaraz stracę oddech. Chcesz mnie udusić i mieć na sumieniu do końca życia?-lecz zamiast odpowiedzi, usłyszałam tylko chrapanie.
-Ashton!-krzyknęłam dość głośno, a Irwin spadł na ziemię. Spojrzał na mnie morderczym wzrokiem.
-Już nie żyjesz, Lizzie.-powiedział chłopak, a gdy dotarły do mnie jego słowa, szybko wstałam z łóżka i wybiegłam z sypialni.
Zbiegłam na parter i wpadłam do salonu stając za jednym z końców stolika, po którym przebiegłam. Irwin stanął po drugiej stronie. Zaczął powoli kierować się w lewo, na ca ja odpowiedziałam pójściem w drugim kierunku. I tak krążyliśmy wokół jednego małego stolika.
Po chwili usłyszałam dzwonek telefonu. Zdziwiona wzięłam go do ręki i odebrałam. A tak w ogóle to co mój telefon robi w salonie?
-Hej, Lizz!-usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
-Hej. Wiesz, że nawet tęsknię?-zapytałam, a Ash wykorzystał chwilę mojej nieuwagi i podbiegł do mnie, następnie przerzucając przez ramię.
-I co tam u was? Żyjesz z nim?
-Tak, jeszcze mnie nie zabił, ale chyba niedługo to zrobi. A tak ogólnie to sobie teraz wiszę i takie tam. A jak tam u was?
-U nas oki. Znaczy u mnie. Michael jest zrozpaczony, bo go nienawidzisz i jest na siebie cholernie zły, bo znów nie mógł zapanować nad emocjami i ze złości celował w ciebie. Calum jak się wczoraj o tym odwiedział to sam chciał w niego celować i jeszcze krzyczał na niego pół dnia.-dziewczyna powiedziała i cicho zaśmiała się na wspomnienie co robił Calum..
-Z kim gadasz?-zapytał Ashton i spojrzał do góry, a nasze spojrzenia się spotkały.
-Z kochankiem.-uśmiechnęłam się złowieszczo.
-Lizzie jakim kochan...o mój boże!-dziewczyna krzyknęła mi do słuchawki, a potem usłyszałam po drugiej stronie kroki, jakby gdzieś biegła...nie myliłam się.
-Chłopcy! Ashton i Lizzie są parą!-Green zaczęła piszczeć, a oni mruknęli zwykłe ,,yhym". Złożę się, że spali, a dziewczyna ich obudziła.
-Oddaj mi ten telefon.-mruknął Irwin, a ja podałam mu urządzenie.
-Hej Clara. Słyszałem, że jesteś nowym kochankiem, Lizzie, no ale o tym pogadamy dziś wieczorem. Teraz niestety muszę się rozłączyć, bo przez wasze gadanie o niczym nie mogę dokonać zemsty. Do wieczora, Green.-powiedział i się rozłączył.
-Ashton no! Nie widziałyśmy się całe dwa dni, a dziś jest trzeci! Chciałyśmy pogadać!-powiedziałam oburzona.
Chłopak odstawił mnie na ziemię. Po czym schylił się, aby złożyć pocałunek na moich ustach. A ja oczywiście go oddałam.
***
-Naleśniki czy jajecznica?-zapytał Irwin stając z patelnią ręku.
-Ash, jest dwunasta. Po co nam śniadanie, jak zaraz będziemy jeść obiad?
-No dobra. To co chcesz robić?-zapytał odkładając wcześnie zabraną rzecz.
-Może pójdziemy na plaże? Już pojutrze stąd wyjeżdżamy.-zapytałam, a chłopak po dłuższych namowach przystanął na moją propozycję.
Uśmiechnęłam się i poszłam na górę w celu przebrania się. Z szafy wzięłam mój błękitny dwuczęściowy strój oraz jakieś pierwsze lepsze ciuchy. Następnie poszłam do łazienki, gdzie się przebrałam w strój. Na to założyłam luźną żółte bluzkę na ramiączkach i do tego czarne krótkie spodenki. Rozczesałam jeszcze włosy i gotowa udałam się na dół, gdzie już czekał Ashton.
-Bez makijażu wyglądasz lepiej.-skomentował chłopak gdy opuściliśmy posiadłość i skierowaliśmy się na plażę.
-Nie uważam tak.-odpowiedziała zgodnie z prawdą. Według mnie bez makijażu wyglądać okropnie. Nadal jestem osiemnastoletnią dziewczyną, która ma wady w swojej cerze.
-Ja wiem lepiej.-westchnął chłopak i chwycił mnie za rękę.
***
-Nie gadaj!-krzyknęłam do telefony, gdy Clara powiedziałam mi jedną z najnowszych plotek.
Moja przyjaciółka tylko zaśmiała się do telefonu.
-Chodź do wody.-powiedział Irwin, który właśnie wrócił na koc.
-Nie mogę. Gadam teraz z Green.
-To się rozłącz?
-Ash, dawno z nią nie gadałam.-westchnęłam.
-Sama mówiłaś, ze ten dzień mamy spędzić razem. Jak wolisz.-mruknąl chłopak i odwrócił się znów idąc w stronę oceanu.
-Ashton! No! Ashton!-krzyczałam za chłopakiem, ale on nawet nie reagował.
Westchnęłam tylko i położyłam się znów na kocu, wracając do rozmowy z Clarą.
-Nie powinnaś go tak ignorować. Może się rozłączymy, jeżeli mówił, ze mieliście razem spędzić dzień?
-Ehh...jutro spedzę z nim dzień. Mówi jakbyśmy dziś mieli się ostatni raz widzieć.
***
-Ej Ash, może wejdziemy tu i zjemy kolację?-zapytałam gdy przechodziliśmy obok restauracji.
-Możesz nie przeszkadzać? Gadam z Calum'em.-odłożył na chwilę telefon od ucha, a po wypowiedzeniu tych słów, znów go przyłożył kontynuując rozmowę.
-To co robisz jest idiotyczne i głupie. Zachowujesz się jak bachor! Kurde Ashton!-krzyknęłam, a chłopak nawet na mnie nie spojrzał.
Prychnęłam tylko pod nosem i przyspieszyłam kroku.
Jeżeli jutrzejszy dzień, który jest naszym ostatnim w Sydney, on chcę spędzić pokłócony ze mną, to proszę bardzo...