Rozdział szósty

3K 200 37
                                    

#inanotherlifeAK

Każesz mi milczeć, byśmy w ciszy mogli obserwować, jak pięknie potrafisz cierpieć.

Harvey

Siedzieliśmy z Larissą w jej sypialni, na łóżku, i pochylaliśmy się nad należącym do niej laptopem, wykonując zadanie na zajęcia z literatury. Wiatrak stojący w rogu pomieszczenia chodził ustawiony na pełną moc, szerokie okna uchyliliśmy na oścież, a i tak było ponadprzeciętnie duszno.

            Lato rozgościło się na ulicach Springdale, nawiedzając mieszkańców falą upałów. W szkole wszystkim doskwierała już słodka leniwość, nawet nauczyciele sukcesywnie tracili swój zapał w starciu z wiecznie odsłoniętym i kłującym skórę słońcem... No, poza jedną nauczycielką. Tą od literatury. Tą, która na kilkanaście dni przed rozpoczęciem wakacji zleciła nam projekt do wykonania.

            – Myślę, że możemy podzielić nasz występ na trzy części – zaproponowała leżąca na brzuchu i machająca nogami w powietrzu Larissa. – Na początku przedstawienie książki, autorki, głównego zamysłu, motywów i sensu, jaki chciała przekazać. Potem przejdziemy do głębi, poruszanych w niej problemów, opiszemy fabułę... A na koniec wyłożymy nasze własne przemyślenia. Co ty na to?

            Pokiwałem głową, odgarniając kosmyki włosów ze spoconego czoła.

            Larissa zaczęła przysiadać się do mnie na niemal wszystkich lekcjach. Mianowała mnie też swoim partnerem do wykonania projektu.

            Ostatnio chyba czuła się samotna. Wszyscy jej przyjaciele patrzyli na nią krzywo. Przestali się do niej odzywać, wszystkie te fajne rzeczy robili teraz bez niej, nie angażowali jej w szkolne wydarzenia... Mówiła, że jej to nie obchodzi, ale wiedziałem, że cierpiała. Po prostu robiła to po cichu, jak zawsze.

            Cierpiała cicho.

            – Może być – odparłem, zjeżdżając spojrzeniem z ekranu laptopa na jej plecy.

            Larissa miała na sobie żółtą jak słoneczniki sukienkę na cieniutkich ramiączkach. Odcień materiału cudownie kontrastował z jej mokrymi teraz włosami – pewnie brała prysznic, zanim do niej przyszedłem.

            Po raz pierwszy byłem w jej sypialni, która okazała się miejscem tak przytulnym, że chciałbym zostać tu na zawsze. Upchnęła w tę małą przestrzeń jak najwięcej kolorów. Dosłownie miałem wrażenie, że ktoś wniósł tu na barkach tęczę i rozbryzgał ją na każdym centymetrze sypialni.

            Jej łóżko było wielkie, szafa jeszcze większa, a regał wręcz ogromny. Nie miała na nim zbyt wielu książek, ale te, które się tam mieściły, były jak żywe potwierdzenie dla jej nieco dziwacznego gustu. Poza kilkoma kultowymi romansidłami miała tam wiele pozycji z typu tych, które zostawiają czytelnikowi jeden wielki mętlik w głowie i zmuszają go do podważenia wszystkiego, co wcześniej wydawało mu się oczywiste.

            Dziś zajmowaliśmy się Normalnymi ludźmi od Sally Rooney. Pani Thompson kazała nam wybrać jakąkolwiek książkę, która wywarła na nas ostatnio wrażenie, a Larissa zaproponowała nam tę. Nie znałem jej wcześniej, ale gdy zagłębiłem się w losy Marianne i Connela, pokochałem jej wybór.

             – Dwie pierwsze części będą banalnie proste i prawdopodobnie nie zajmą nam zbyt wiele czasu. Zresztą nie powinny. Myślę, że dobrze będzie, jeśli skupimy się głównie na naszych odczuciach i przemyśleniach, bo chyba o to właśnie chodzi w tym projekcie – powiedziała. – Zgoda? – Wyjrzała na mnie przez ramię i gdy te zielone oczy spoczęły na mojej twarzy, cała moja dusza się wzdrygnęła.

In Another Life // 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz