Rozdział trzynasty

3K 181 63
                                    

#inanotherlifeAK

Czuję, że mogłabym się w tym zakochać – w domku przy plaży, w zielonych wzgórzach i błękitnym niebie, ale... Czym to wszystko byłoby bez ciebie?

Czy więc lepiej byłoby uznać, że mogłabym się zakochać... w tobie?

Lavender

Następnego ranka złożyliśmy namiot, szybko zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w dalszą trasę. Zatrzymaliśmy się w punkcie zaznaczonym przez Jaydena, by zmienić samochód – co prawda nie spotkaliśmy po drodze zbyt wielu ludzi, ale w naszej sytuacji żadnej ostrożności nie można uznać za zbędną.

            Nowy wóz to tak naprawdę kolejny pick-up, tym razem w miedzianym kolorze i troszkę lepszym stanie. Przeładowaliśmy nasze torby, zajęliśmy miejsca i znów mknęliśmy bocznymi – leśnymi i polnymi – dróżkami w stronę domu staruszki, o której wiedzieliśmy jedno wielkie nic.

            – Czy twój brat mówił, jaka jest pani Fisher? – zapytałam, przecierając oczy ze zmęczeniem.

            W nocy w naszym namiocie było strasznie duszno, a ja przez większość spędzonego tam czasu leżałam przyklejona do Forresta, więc obudziłam się nieświeża i spocona. Wciąż nie mogłam się rozbudzić i zaczynałam rozumieć potrzebę picia kawy, jaką mieli inni ludzie.

            Na przykład Lacey.

            Wzdrygnęłam się na wspomnienie przyjaciółki i szybko wyrzuciłam ją ze swoich myśli.

            To nie ma teraz znaczenia. Nie ma.

            – Nie, ale skoro dobrowolnie przyjmuje nas pod swój dach...

            – Czy ja wiem, czy tak dobrowolnie? – wtrąciłam. – Pewnie czuje, że ma jakiś dług do spłacenia, a nikt nie chciałby mieć długu u kogoś takie... – ucięłam.

            Jezu. Nie powinnam mówić w ten sposób o jego bracie.

            – U kogoś, kto siedział w więzieniu? – podsunął bez oznak zdenerwowania. – W porządku, serio. Wiem, że mój brat nie jest człowiekiem, który robi dobre pierwsze wrażenie. Ale przypominam, że jej syn też tam trafił. Nie wiem za co i nie wiem, czy już wyszedł, ale zrobił coś, za co go przymknęli.

            – Też fakt – mruknęłam, wciąż nieco zażenowana sposobem, w jaki myślałam i wypowiadałam się o Jaydenie.

            – Obawiasz się, że będzie niemiła? – Na chwilę odwrócił oczy od jezdni, by opleść mnie swoim troskliwo-nerwowym spojrzeniem, a ja uznałam to za urocze.

            – To obca osoba, u której będziemy jeść, spać... żyć.

            – Przez jakiś czas.

            – Przez jakiś czas. – Pokiwałam głową. – Ale, hej, może okaże się taką wiesz, typową słodką staruszką, która nie może oderwać rąk od foremek do pieczenia? Może będzie przyrządzać nam ciasta i jeść z nami urocze śniadania na ganku? A może...

            – Lepiej podejdź do tego neutralnie – rzucił, przecinając mój napad entuzjazmu grubą czerwoną linią. – Jeśli nie masz żadnych oczekiwań, to znaczy ani złych, ani dobrych, unikasz możliwości rozczarowania. Pozytywne zaskoczenia zawsze są lepsze.

            – Neutralnie? – powtórzyłam powoli, jakbym po raz pierwszy smakowała tego słowa na swoim języku.

            – Potrafisz tak?

In Another Life // 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz