Rozdział dwudziesty trzeci

1.5K 122 16
                                    

#inanotherlifeAK

Pani Fisher wyszła na werandę, gdy słońce powoli chowało się za wzgórze, okraszając wszechobecną zieleń serpentynami złota. Usiadła na wiklinowym fotelu, ułożyła beżowy koc na swoich ramionach i złapała w palce filiżankę z herbatą.

            Westchnęła, zaciągając się morskim powietrzem i zapachem kończącego się lata. Oczy utkwiła w pięknie własnego ogrodu, w swoim ulubionym wzgórzu i widocznym zza niego fragmencie morza. Całe stada mew przelatywały nad jej głową i wypuszczały w przestrzeń echo melodyjnego śpiewu.

            Poczuła się samotna.

            To dziwne, bo większość życia spędziła sama. Odkąd rozstała się z Williamem, nikt nie był w stanie zapełnić tej ziejącej pustką dziury w jej sercu. Nawet jej ukochany syn – Austin – nie miał w sobie tak wielkiej mocy, by uleczyć matkę z niespełnionej miłości.

            Sęk w tym, że przez kilka ostatnich tygodni po raz pierwszy od lat poczuła się... żywa.

            Uwielbiała jeść śniadanie z Lavender i Forrestem w tonącej w świetle wschodzącego słońca kuchni. Uwielbiała słuchać ich przekomarzań i obserwować, jak tworzy się między nimi ta specyficzna nierozerwalna więź. Uwielbiała być uczestnikiem ich bujnej młodzieńczej miłości. Dzięki temu miała wrażenie, jakby cofnęła się do nastoletnich lat i przeżywała to wszystko – motyle w brzuchu i częste ściski w sercu – od nowa.

            Teraz patrzyła na puste wzgórze, po którym nikt już nie biegał.

            Na ganku nie było już śladów ich butów.

            Nikt nie chodził po plaży.

            Nikt nie wkradał się nocami do jej kuchni.

            Nikt nie robił jej już na złość w tak piękny i nieokrzesany sposób, jak robiła to Lavender.

            Nikt nie patrzył na nią z ciepłem w oku, jak robił to Forrest.

            W domu było cicho.

            Nikt się nie śmiał.

            Nikt nie krzyczał.

            Tylko cisza.

            Kiedyś ją uwielbiała.

            Znów westchnęła, tym razem z żalem i poczuciem straty wirującym po jej wnętrzu.

            Rogal wyszedł z domu i wskoczył jej na kolana. Miauknął głośno. Tęsknił za lasem i lawendą, tak jak tęskniła ona.

            Marianne zatopiła palce w jego mięciutkiej sierści i starła wierzchem dłoni łzę próbującą wydostać się spod jej powieki.

            Ta pustka rozrywała jej serce. Zapomniała już, jak gorzki posmak ma tęsknota, ale dziś, tego wieczoru, czuła ją znów. Czuła ją każdym milimetrem swojego istnienia.

            Rogal spojrzał na nią z dołu oczami łudząco podobnymi do tych należących do Lavender.

            Kilka minut później pani Fisher powędrowała do domu i wróciła na werandę z kartką papieru w ręce i piórem.

            Zaczęła pisać list do Williama.

            Bo tyle jej zostało. Nadzieja.

***

#inanotherlifeAK

twitter/instagram: autorkaangelika

tiktok: literaturoholiczka

In Another Life // 16+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz