~Rozdział 1

29 12 3
                                    

  Powoli się budziłam. Wiedziałam, co się stało. Nie zapomniałam ani jednego szczegółu. 

  Jechałam. Jechałam moim samochodem do domu, wracając z zajęć. Gadałam przez telefon z mamą i Anne. Nie patrzyłam na drogę. Skupiałam się na rozmowie. Nagle auto zawirowało. Ja razem z nim. Później coś ostrego wbiło mi się chyba... w serce...?

  O Boże. - pomyślałam.

  Czy ja... czy ja umarłam?

  - Nie, słonko, jeszcze nie pora na ciebie... - usłyszałam nagle znajomy, lecz od dawna niesłyszany głos.

  Dopiero wtedy otworzyłam oczy. Zauważyłam, że siedziałam pośród białej pustki. Widać było tylko mnie... i tatę.

Tatę, który umarł, gdy miałam jedenaście lat.

Siedział na przeciwko mnie i uśmiechał się łagodnie, lecz smutno.

- Tata...? - zapytałam, nie wierząc w to, co widzę. - Co ty tu robisz? Co ja tu robię?!

- Chyba wiesz, co się stało. - odparł, a na jego czole, przykrytym częściowo gęstymi blond włosami, pojawiły się zmarszczki zmartwienia.

- Ja... Tak, wiem... Miałam wypadek... tak?

Ojciec pokiwał twierdząco głową.

- Laurka, będę z tobą szczery. - westchnął i kontynuował. - Byłaś... i nadal jesteś o włos od śmierci. Przechodzisz w tej chwili operację, a twój stan jest krytyczny.

Zamurowało mnie.

- Mogę umrzeć...? - zapytałam taty, nawet nie czekając na odpowiedź. - Nie, nie, nie, nie! Ja nie mogę tak po prostu... - ze zdenerwowania zaczęłam gubić się w słowach. - Ja mam rodzinę, przyjaciół, marzenia... - na końcu wydarłam się: - Ja mam cholerne osiemnaście lat! Nie mogę, kurwa, umrzeć! Nie mogę!

  Widząc moje łzy, ojciec jeszcze bardziej zmarszczył brwi, a jego twarz wyrażała teraz czysty i głęboki smutek.

- Laura... - zaczął, siląc się na stanowczy ton. - Musisz się obudzić. Musisz przeżyć. - spróbował się uśmiechnąć. - Jesteś silna... do tego taka zdolna... ty i mama byłyście najlepszym, co mi się w życiu przytrafiło. Nawet nie wiesz, jaki jestem z was dumny...

W moich oczach pojawiły się łzy. Spróbowałam go przytulić, ale on szybko się odsunął.

- Jeszcze nie teraz. - odparł, po czym nagle się wzdrygnął, coś sobie uświadamiając. - Laura, masz się obudzić. - powiedział, zmieniając ton na ostry. - Musisz się obudzić. Teraz. Laura, obudź się! Otwórz oczy, obudź się, rozumiesz?! Obudź się!

Obudziłam się. Zrobiłam to, tato.

Pierwsze, co poczułam, to niespodziewany i ostry ból w klatce piersiowej. Syknęłam gwałtownie, a po moich policzkach popłynęły łzy. Na razie nie chciałam otwierać oczu. Nie miałam siły nawet na lekkie uniesienie powiek, które teraz niespotykanie mi ciążyły. Czułam każde zabicie mojego serca, które biło teraz jakoś inaczej. Nieregularnie. Czułam każde uniesienie mojej klatki piersiowej, każdy wdech i wydech płuc. Czułam wszystko.

Wtedy do moich uszu zaczęły dochodzić dźwięki. Różne piski i szumy maszyn szpitalnych. Przy każdym "piiip" moją głowę przeszywał tępy ból. Miałam tego dość. Jęknęłam cicho, przykładając sobie rękę do głowy. W tamtym momencie zaczęłam słyszeć inne dźwięki, niż te mechaniczne popiskiwania. Czyjś głos. Chyba... głos mamy.

- Doktorze, czy ona z tego wyjdzie? - pytała drżącym głosem moja matka. Chyba myśleli, że ich nie słyszę.

- Jej stan jest stabilny, aczkolwiek nie wiadomo, czy tak zostanie. Prawdopodobnie będzie musiała się zmagać z dolegliwościami po wypadku do końca życia. Przykro mi też to mówić, ale nie wiadomo, jak długo jej serce wytrzyma. Cudem jest, że pani córka nadal żyje. Zazwyczaj osoby które są ofiarami takiego wypadku, umierają od razu, zaraz po wbiciu ciała obcego w klatkę piersiową. - wytłumaczył lekarz. W tle słyszałam cichy płacz mamy. Ton medyka nie wyrażał żadnych uczuć. Brzmiał, jakby codziennie przekazywał podobne wieści. 

Za to ja właśnie dowiedziałam się, że mój świat się zawalił.

Że jestem umierająca.

~Chained to dance [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz