~Rozdział 2

25 9 3
                                    

Pięć miesięcy później...

Często się zastanawiałam, dlaczego los tak mnie ukarał. Niby mam szczęście, bo przecież przeżyłam "taki straszny wypadek", jak to określił mój lekarz, ale... moje życie było idealne. Miałam wspaniałą rodzinę, kochaną młodszą siostrzyczkę, przyjaciół, pasje... Teraz też to mam, ale...

Jak ja mam żyć z myślą, że niedługo umrę? Udawać przed wszystkimi, że mam się wspaniale, skoro tak naprawdę jestem załamana już od cholernych pięciu miesięcy?

Ale... Ile czasu mi dokładnie zostało...?

Chyba... Rok?

No właśnie. Rok.

Rok.

Dlaczego chcesz mnie tak wcześnie zabrać, tato?

***


Siedziałam nad pianinem, wpatrując się w nie pustym wzrokiem od ponad godziny. Zasiadając do niego, miałam zamiar coś zagrać, ale chęci te wyparowały po pięciu minutach, gdy szukałam nut, które przepadły gdzieś w czarnej dziurze, zwanej również moim pokojem.

W końcu westchnęłam przeciągle i wstałam zrezygnowana od stołka. Raczej nic dziś nie zagram. Położyłam się na łóżku i wzięłam do ręki czytnik ebooków, włączając już po raz setny tytuł "Gdyby był ze mną", od Laury Nowlin. Zanim miałam wypadek, lubiłam tę książkę dlatego, że lubię dramaty w powieściach. Teraz jednak doszukałam się w niej głębszego sensu.

Człowieka bardzo łatwo zabić.

Na czytaniu spędziłam około dwie godziny. Dopiero po tym czasie do mojego pokoju weszła Anne.

- Co się stało? - spytałam się jej, kiedy usiadła na moim łóżku.

- Chcesz się pobawić? - zapytała, wiercąc się i bawiąc palcami. - Ostatnio rzadko to robisz... Czy już mnie nie kochasz? - w jej błękitnych oczach, tak podobnych do moich, widziałam smutek.

Naprawdę, nie rozmawiałam z nią przez długi czas. Kiedyś bawiłam się z nią lalkami codziennie. Teraz uległo to dosyć dużej zmianie. Nie mieściła mi się w głowie zabawa, kiedy cały czas myślałam o czymś innym. Bardzo trudno byłoby mi udawać przed nią zadowoloną. Nie chciałam, by moja młodsza siostra widziała mnie smutną. Ona jeszcze nic nie rozumie. Miałam nadzieję, że tak ostanie, dopóki nie umrę. Chciałam, żeby cieszyła się życiem. Żeby nadal była tym beztroskim motylkiem, który przechadza się po domu z uśmiechem nie schodzącym jej z ust.

Ale teraz widziałam ją smutną. Zaczęłam się zastanawiać, czy ona wie, że niedługo nie będzie mnie przy niej.

Czy ja przypadkiem nie pogorszyłam sytuacji, kiedy próbowałam ją naprawić?

- Ann... - zaczęłam, nie wiedząc, jak ubrać w słowa to, co myślę. - Oczywiście, że cię kocham. Nigdy nie przestanę. - dałam prztyczka w jej mały, pokryty piegami nosek i uśmiechnęłam się łagodnie. - Pobawię się z tobą. Tylko daj mi chwilkę, dobrze? Muszę najpierw trochę sprzątnąć w pokoju.

Na twarzy mojej siostrzyczki ujrzałam radosny uśmieszek. Odetchnęłam z ulgą. Chyba jednak nie wiedziała.

- Okej! - zaświergotała i wybiegła z pokoju. - Idę przygotować lalki! Ty będziesz Stellą, a ja Rose! - usłyszałam za drzwiami.

Nie zamierzałam sprzątać mojego pokoju. Był w nim idealny porządek, bo sprzątałam już wczoraj. Chciałam tylko opanować emocje, które nagle mną targnęły. Osuszyłam łzy, które napłynęły mi do oczu. Wykonałam dwa głębokie wdechy i wydechy, po czym ruszyłam w stronę wyjścia.

Muszę być silna. Dla niej i dla mamy, która tyle dla mnie poświęciła.

Kiedy doszłam do pokoju Ann, zastałam ją uśmiechniętą i trzymającą w rękach Stellę i Rose.

- Masz! - podała mi jedną lalkę i podeszła do drewnianego domku, który został kupiony z myślą o jej zabawkach.

Pamiętam, kiedy pojawił się w naszym domu. Miałam wtedy czternaście lat, a Anne cztery. Wybrałyśmy się po niego z mamą. Moja siostra marzyła o takim domu, bo, cytuję: ,,W psedskolu taki jest i moźna do niego kłaść lózne zabawecki''. Byłam wtedy w okresie nastoletniego buntu i wolałam iść na spacer z moim pierwszym, wtedy chłopakiem, ale kiedy zobaczyłam, jak zdmuchuje swoje cztery świeczki na torcie, zmieniłam zdanie i odwołałam swoje plany. Później okazało się to słuszną decyzją, bo chłopak ten nie był wart nawet jednej pieprzonej randki. Szkoda tylko, że dowiedziałam się o tym tak późno. Długo nie mogłam się potem pozbierać.

W pewnym momencie zabawy, poczułam dosyć mocne ukłucie w klatce piersiowej. Skrzywiłam się i zamknęłam oczy.

- Co się stało, Laura? - zapytała Anne, przerywając zabawę. Ukłucie nasilało się.

Wtedy przypomniałam sobie o czymś.

Zapomniałam wziąć tabletek.

- Nie, nic, Ann... - zmusiłam się do uśmiechu. - Tylko... muszę już iść.

Podeszłam do drzwi, zostawiając zdezorientowaną siostrę za sobą.

Kiedy doszłam do mojego pokoju, zrobiło mi się ciemno przed oczami. Położyłam się na łóżku.

Potem urwał mi się film.


~Chained to dance [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz