.4. stołówka

65 5 0
                                    

– Elodie! -usłyszałam krzyk bląd włosej. Rozejrzałam się po korytarzu i odnalazłam wzrokiem Alice. Uśmiechnełam się do niej i szybkim tempem ruszyłem w jej stronę.

– Hej Alice -powiedzialam zmęczonym tonem.
– A co ty taka zmęczona? - zapytała.
– Wczoraj wróciłam dość późno z
   bankietu - nie miałam ochoty na nic, jedynie co mnie utrzymywało przy życiu to świadomość, że mam dzisiaj lekcje sztuki. Chwile puźniej zadzwonił dzwonek na lekcje, więc ruszyliśmy w stronę sali od biologi.

                 *****************

Lekcje dłużyły się w nieskończoność, ale po tej męczarni zadzwonił dzwonek na lunch. Przemierzałam przez korytarz idąc na stołówkę.
Gdy już się na niej znalazłam szybko odnalazłam Alice z ekipą.

Usiadłam obok nich i skubałam malinową owsiankę.
– Elodie chcesz gdzieś dzisiaj wyjść? -zapytał się mnie  Natniel wybudzając mnie też odrazu z transu. Na potwierdzenie kiwnełam tylko głową.
– Dobra to napiszę do ciebie co i jak okej? -znowu kiwnełam głową. Wstałam z krzesła I powiedziałam:
– Dobra to ja lecę na lekcje sztuki pa.

Wyrzucałam resztkę owsianki do kosza gdy poczułam na sobie czyiś wzrok. Odrazu wiedziałam kto to jest. Odwróciłam się za siebie i zobaczyłam go...  Nicolasa Wooda który prześwietlałam mnie wzrokiem.
– Mało zjadłaś Śnieżynko -powiedział poważnie nadal nie spuszczając ze mnie wzroku. Naprawdę miałam go dość.
– Nie tobie o tym decydować -powiedziałam chamsko, a gdy już chciałam odejść złapał mnie mocno za nadgarstek. Znowu to robi nie daje mi zapomnieć o przyszłości. Nicollas Wood nie zmienił się pod względem charakteru wogule.

                       9 lat temu
Siedziałam na placu zabaw po tym jak tata mnie wyrzucił z domu. Miałam przesiedzieć tam cały dzień bo schowałam papierosy taty. Byłam bardzo smutna byłam i głodna.

Podeszła do mnie grupka starszych o rok mnie chłopaków. Uśmiechali się w dziwny sposób. Okropnie się bałam. Jeden z chłopców powiedział do reszty:
– Ej to ta od Louisa Wintera
Tak to ona - potwierdził mały brunet .
– Zabawmy się chłopcy -powiedział jakiś niski blądyn. Reszta chłopaków się uśmiechnęła I zaczęła się do mnie zbliżać. Wstałam z ławki I powoli odsuwałam się od nich.
– Nie bój się nas Śnieżynko to tylko trochę zaboli. Jestem Nicolas, ale i tak pewnie zapomnisz - uśmiechnął się a po chwili mnie otoczyli.

Bili kopali a nawet skalali wszystko mnie bolało a po chwili ujżałam ciemność.

                        7 lat temu
Byłam stypendystką w prywatnej podstawuwce. Lubiłam się uczyć nawet bardzo, ale wolałam rysować właśnie niedawno dostałam od  szkolnego mikołaja nowy zestaw ołówków więc bardzo się cieszyłam.

Siedziałam na długiej przerwie i rysowałam kucyka. Gdy już zkończyłam poczułam czyiś oddech na sobie. To nie był kto inny niż Nicolas.
– Witaj Śnieżynko jaka szkoda by było gdyby taki zeszyt się zniczył -powiedział sarkastycznie po czy wziął mój zeszyt i wylał na niego fantę. Serce mi pełkało gdy widziałam, że wszyskie moje szkice i godziny pracy się zalały. Ale to nie był koniec Nicolas walnął mnie w żebro przez co upadłam na ziemię.

Napoczątku wylądowałam u pielęgniarki a puźniej w szpitalu z złamanym żebrem. Ojciec nie był zadowolony, że musiał mnie odebrać z szpitala i , że nie mogę chodzić do szkoły. Nicolas nie dostał nawet uwagi bo jego rodzice płacili na tą szkołę miliony.

                      Teraźniejszość

Nicolas Wood wyrządził w moim życiu wiele szkód psychicznych jak i fizycznych. Nie byłam w stanie mu zaufać. Gdy Wood się rozkojarzył szybko mu się wyrwałam i pobiegłam na lekcje sztuki.

Autorka:
Słuchajcie kochani w końcu udało mi się skończyć ten rozdział. Bardzo was przepraszam, że przez długi czas nie było rozdziału. Ustalmy, że rozdziały  będą się pojawiać w przeciągu dwóch tygodni. Wybaczcie mi też wszelkie literówki ale niestety piszę na telefonie. Mam nadzieję, że dobrze czytało wam się ten rozdział.
Do zobaczenia :)

Princesse de France Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz