ROZDZIAŁ 01

17 6 0
                                    

Dzień dla Rie Satō zapowiadał się, jak każdy inny, ale już wtedy miała wrażenie, że to był ostatni dzień, w świecie jaki dotąd znała.
Jednakże nie miała zamiaru o tym nikomu powiedzieć, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak inni na taką rewelację zareagują.

Tak czy inaczej, niechętnie podniosła powieki do góry, tuż po tym, jak usłyszała charakterystyczny dźwięk budzika, którego mało brakowało, aby znokautowała z przyzwyczajenia. Wymruczała coś nieskładanie i ściągnęła z siebie kołdrę, aby móc zsunąć nogi na podłogę.

Na samą myśl, że musiała udawać się do tamtego miejsca, aż robiło jej się niedobrze. Jednak nic na,to poradzić nie mogła, bo była już w ostatniej klasie i czekały ją ostatnie egzaminy. Ponownie z jej ust wydobyło się niepohamowane westchnienie, którego nawet Rie nie miała zamiaru zatrzymać. Jeśli samą zaraz nie wstanie, to za chwilę jej ukochana mama zjawi się w jej pokoju, aby ją obudzić.

Po tym, jak już wstała z łóżka, poprawiła je i udała się w kierunku komody, aby wyjąć z niej czystą bieliznę, a potem sięgnęła po świeżo uprany szkolny mundurek i skarpetki. Ledwo dotarła do drzwi swojego pokoju, kiedy usłyszała głos swojej ukochanej mamy.

— Rie, pora wstawać, bo spóźnisz się do szkoły! — krzyknęła po chwili Ena Satō, sądząc, że budzi córkę.

— Wiem o tym! Właśnie miałam zamiar udać się do łazienki! — odparła po chwili Rie, tuż po tym, jak otworzyła drzwi od pokoju i stając twarzą w twarz ze swoją mamą.

Mama Rie była nieco zaskoczona tym faktem, bo zwykle trudno było obudzić córkę. Jednak długo się nad tym nie zastanawiała i skupiła się na tym, co jeszcze musiała zrobić. Dlatego była pełna podziwu, że tym razem tak trudno tego robić nie musiała.

— W takim razie, czekam na ciebie w kuchni — skwitowała po chwili mama Rie i zaraz udała się w stronę kuchni.

— Jasne, jak tylko będę gotowa, to się tam udam — odrzekła po chwili Rie i zaraz minęła mamę, aby udać się w przeciwnym kierunku.

Nawet nie zauważyła, kiedy z powrotem znalazła się w swoim pokoju, poprawiając na sobie szkolny mundurek, aby żadnych zagnieceń na nim nie było. Wówczas poprawiła swoje niesforne włosy i upewniła się, czy wszystko do torby spakowała. Dopiero wtedy mogła wraz z torbą udać się do kuchni, aby zjeść śniadanie.

— Teraz to już na serio odwrotu nie było... — wymruczała pod nosem Rie, mając coraz większą ochotę nie ruszać się z domu.

Fakt, lubiła czytać mangi i oglądać anime, co nie znaczyło, że marzyła o znalezieniu się w innym świecie. A co niebawem miało nadejść, lecz o tym dopiero miała się dowiedzieć. Jednak na ten moment, dziewczyna była skupiona na pochłanianiu śniadania, które mama przygotowała. Przy stole jeszcze siedział jej ojciec, który jak zwykle czytał poranną gazetę i mocno się przy tym marszczył.

Nawet Rie nie chciała się spytać, czemu tak mocno marszczył brwi, bo wówczas nie byłoby mowy, aby w porę opuściła dom. Dlatego w ciszy skończyła jeść swoje jedzenie i mało przy tym się się krztusząc, co było dla niej niecodzienne. Szybko wypiła szklankę soku pomarańczowego i dopiero wtedy mogła odetchnąć z ulgą.

— Wszystko w porządku? — spytała po chwili zmartwiona mama Rie, tuż po tym, jak zobaczyła, jak jej córka się krztusiła, chwilę Rie zajęło, nim udało jej się wydusić z siebie słowa, aby odpowiedzieć na pytanie zadane przez swoją mamę.

— Tak, tak, wszystko jest w porządku! — pisnęła po chwili Rie, zaraz też szybko podnosząc się z miejsca i zbierając swoje brudne naczynia, aby włożyć je do zmywarki.

— Na pewno wszystko w porządku? — nie dając za wygraną mama Rie, bo nie była zbytnio przekonana, czy córka mówiła prawdę, a Rie tylko ciężko westchnęła, bo mocno się spodziewała, że na mama tak szybko jej nie odpuści.

— Tak, wszystko jest już w porządku, a teraz, jeśli nie masz nic przeciwko będę się już zbierała do wyjścia do szkoły, dobrze? — oznajmiła po chwili twardo Rie, podczas tego, jak przysuwała odsunięte przez nią krzesło do stołu.

Ena Satō jednak nie była w stu procentach pewna, czy powinna wierzyć córce na słowo, ale w końcu machnęła na to ręką i dała wnu spokój. Czuła, że lepiej było bardziej naciskać, bo tylko by pogorszyła pod tym względem sprawę. A tego, jak wiadomo, za bardzo nie chciała, bo doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakim momencie jej córka obecnie była. Chociaż gdyby nawet wiedziała, to i tak nic by to nie zmieniło, a tylko by stwierdziła, że jej córka z nerwów i przeuczenia, zaczęła być chora pod względem psychiki.

— Niech ci będzie, że ci wierzę! W takim razie, nie będę już cię zatrzymywała, bo na serio się z tego powodu spóźnisz — skwitowała po chwili mama Rie, niechętnie odpowiadając na słowa córki, a Rie jedynie westchnęła ciężko i przez chwilę miała wrażenie, że coś kątem oka widziała i na całe szczęście, że nie miała makijażu, bo wówczas by go zupełnie zrujnowała, tarciem.

— Co do...?! — pomyślała po chwili Rie, mając wrażenie, że widziała jakaś cyfry, a kiedy się się na nich skupiła, to one znikały, a kiedy jednak się na nich nie skupiała, to one powracały i odmierzały czas, ale do czego, tego w tym momencie dociec nie była w stanie.

— Chyba mi na głowę nie padło?! — dodała po chwili w myślach Rie, nie zważając uwagi na dziwną minę swojej mamy.

A to dlatego, że Rie zachowywała się tak, jakby zupełnie nie zauważyła odpowiedzi swojej mamy, która dalej czekała, aż się odezwie. Nie wspominając o tym, że czas dalej płynął, a ona miała coraz mniej czasu, na dotarcie do szkoły, o czym, jak widać, musiała zapomnieć.

— Cholera! — pisnęła po chwili Rie, kiedy jej wzrok padł na zegar wiszący na ścianie kuchni.

Zaraz też ruszyła z przyśpieszeniem opuściła kuchnię, zabierając po drodze swoją torbę, o której mało brakowało, aby nie zapomniała. Kiedy mama zobaczyła jej reakcję, odetchnęła z ulgą, że córka w końcu zaskoczyła i raczyła opuścić dom. Zaraz też powróciła do tego, co obecnie robiła i mogła już się o nią nie martwić. Nie zdając sobie sprawy z tego, co niebawem miało się wydarzyć. Tak, czy inaczej, Rie dotarła do przedsionka domu, aby założyć buty, by mało brakowało, aby wyskoczyła w samych kapciach.

— Mało brakowało, abym zapomniała o parasolce! — syknęła pod nosem Rie, zaraz też sięgając po swoją parasolkę, która znajdowała się w stojaku na parasolki.

A to dlatego, że taka właśnie była prawda i na serio mało brakowało, aby ją zapomniała. Dopiero wtedy mogła na spokojnie otworzyć drzwi, aby móc opuścić dom. Jednakże ten odlicznik czasu, który kątem oka Rie widziała, z każdą chwilą coraz bardziej doprowadzał do szału.

— Do czego ten odmierzacz jest, tak na marginesie... — pomyślała po chwili Roe, tuż po tym jak zamknęła za sobą drzwi I powoli otworzyła parasolkę, aby się pod nią schować.

Dark Tamer | TOM 01Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz