Rozdział 12

105 6 0
                                    

Kamila po ucieczce z gabinetu udała się w stronę klatki schodowej i nią w górę. Dziewczyna spędziła większą część swojego życia w najróżniejszych szpitalach, ale w każdym z nich wejście na dach znajdowało się w tym samym miejscu. Pierwszy raz zabrał ją tam jej przyjaciel, który również chorował na mukowiscydozę, to był najlepszy wieczór jej życia, pierwszy raz poczuła, że istnieje świat poza szpitalem. Z dachy było widząc panoramę miasta, światła, które dawały nadzieję. Teraz nie było widać świateł, ze względu na słoneczny dzień, ale widoki i tak były piękne. Przepastne połacie zieleni i warszawskie wieżowce w oddali. Kamila zdjęła wąsy tlenowe i próbowała wziąć głęboki oddech, ale dostała napadu kaszlu, w końcu się poddała i założyła z powrotem tlen. Usiadła na skraju dachu w miejscu, gdzie nikt jej nie widział, a przynajmniej tak jej się zdawało i podziwiając widoki zaczęła płakać.

----------

Na SOR w Leśnej Górze wbiegło dwoje ludzi, kobieta i mężczyzna w podobnym wieku około trzydziestki. Kobieta podbiegła do stanowiska dla pielęgniarek, a jej partner był zaraz za nią.

- Dzień dobry, szukamy Jędrka Sowy. Jego wychowawca powiedział, że tu go przywieźli. - powiedziała kobieta jednym tchem.

- Spokojnie, zaraz sprawdzę, a są Państwo kimś z rodziny? - zapytała pielęgniarka.

- My jesteśmy rodziną zaprzyjaźnioną, Jędrek miał u nas spędzić weekend. Jesteśmy podczas procesu adopcji. - odpowiedział mężczyzna.

- Dobrze, Jędrek został przywieziony wczoraj wieczorem, zaraz zawołam jego lekarza, to wszystko Państwu wyjaśni. Proszę poczekać.

Pielęgniarka wskazała im rząd krzeseł w poczekalni i zadzwoniła po doktora Tretera. W tym samym czasie z drzwi obok recepcji wyszedł lekarz w podeszłym wieku, a zaraz za nim młoda rudowłosa lekarka. Ona trzymała zdjęcie rentgenowskie i rozmawiali o jakiejś operacji.

- O panie doktorze, ci państwo szukają Jędrka. - zawołała pielęgniarka, wskazując na małżeństwo.

Oboje wstali i podeszli do lekarzy.

- Dzień dobry, czy z Jędrkiem jest źle? - zapytała kobieta.

- Proszę pani, Jędrek został do nas przywieziony po pobiciu. Niestety nie mogę państwu nic więcej powiedzieć, bo nie jesteście jeszcze jego prawnymi opiekunami, ale chłopak będzie mieć operację. Przepraszam państwa bardzo, ale muszę się przygotować. Pani doktor wszystko państwu przekaże- powiedział lekarz i odszedł.

- Czy możemy go zobaczyć? Jakoś mu pomóc, coś przywieźć, nie wiem... - zapytał mężczyzna.

- Na razie nie, Jędrek jest teraz przygotowywany do operacji i zaraz będzie operowany przez doktora Tretera. Mogę państwa zaprowadzić do jego wychowawcy, ale niestety żadnych szczegółowych informacji nie mogę państwu na razie udzielić.

Małżeństwo zgodziło się i wszyscy razem poszli do poczekali przed salą operacyjną, gdzie właśnie był przewożony Jędrek. Chłopak cierpiała z bólu i był widocznie zestresowany. Małżeństwo podeszło do jego łóżka, ale on złapał za rękę doktor Consalide i nie chciał puścić.

- Mogę ci za asystować? - zapytała lekarka patrząc na doktora Tretera.

- Pewnie! - odpowiedział lekarz.

- Ok, już spokojnie idę z wami. - powiedziała kobieta do chłopca.

----------

Trzy kroki - Na sygnaleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz