19.Niewiadome

28 4 2
                                    


Light od zawsze wiedział, jaka będzie jego przyszłość. Przygotowywał się na jedną wersję zdarzeń i nie wstrzymywał przed oświadczaniem tego wszem i wobec. Pewnego dnia, gdy po raz kolejny stanął przed ojcem i przy okazji wymiany zdań na inny, lecz trochę powiązany temat, przypomniał o swoich planach, ojciec zadał mu pytanie.

- Dlaczego chcesz zostać królem, Light?

- Bo to rola, którą dostałem od świata i uważam, że jestem odpowiednim kandydatem. To wielki zaszczyt, móc sprawować władzę.

- Masz rację. - odparł z łagodnym uśmiechem, który był w jego przypadku największym aktem okazywania uczuć. Często uśmiechał się tak do swoich dzieci, rzadziej je przytulał. Był stereotypowym, skrytym emocjonalnie mężczyzną, który mimo to umiał zapewnić bliskich o swojej miłości do nich. - To zaszczyt być częścią rodziny królewskiej. Każdy jej członek odgrywa jakąś rolę i na różne sposoby przyczynia się do poprawy życia obywateli. Król ma jednak najważniejsze zadanie spośród wszystkich. Z byciem nim wiążą się obowiązki i ból.

- Wiem. - odparł Light, nieco urażony tonem ojca. Nie lubił być pouczany, tym bardziej w tematach, o których miał pojęcie. Skończył osiem lat, nie był już małym dzieckiem.

- Może jeszcze nie zdajesz sobie z tego sprawy... Ale jest wiele dróg, którymi możesz pójść.

- Przecież dla dziedzica jest tylko jedna ścieżka, prawda?

- W teorii tak. Tego od księcia oczekuje społeczeństwo i to chyba najprostsza droga. Przynajmniej najprostsza pod tym względem, że od najmłodszych lat pobierasz nauki, aby kiedyś przejąć władzę. Nie musisz się kwalifikować do tej pracy ani walczyć z innymi kandydatami. Żyjemy jednak w wolnym kraju i wszyscy mamy wybór. Tak jak nie zmusisz zwykłego obywatela do wykonywania danej pracy, tak i ciebie nikt nie mógłby zmusić, abyś był królem.

- Ciebie ktoś zmusił?

- Nie. Podjąłem świadomą decyzję.

- Moja decyzja też jest świadoma.

- Nie jest, Light. - odparł lekko rozbawiony. - Wciąż uczysz się świata. Nic nie przeżyłeś poza pałacem. Ja przed przejęciem tytułu poddałem się próbie. Po osiągnięciu pełnoletności przez rok służyłem w wojsku jako najniższy rangą.


- Nigdy nie mówiłeś. - odparł cicho, poruszony, że nie wie czegoś o swoim ojcu. Widział kiedyś jego zdjęcia w mundurze, lecz uznał, że założył go na chwilę, podczas odwiedzin w wojsku lub na ważną okazję związaną z minioną wojną.

- Kiedyś powiem ci o tym więcej, jeśli będziesz czuł taką potrzebę. Szczególnie gdybyś chciał poddać się podobnej próbie. - powiedział, na co chłopiec już jawnie się skrzywił. - Nie rób takiej miny. To dzięki służbie utwierdziłem się w przekonaniu, że chcę być królem.


- Bo było tak okropnie?

- Bo było pięknie. Okazało się, że gdzieś tam istnieje życie, którego nie znałem. Nie miałem zbyt wiele wygód, ale kontakt z ludźmi, wśród których wszyscy są równi, przebywanie na łonie natury, zmęczenie fizycznie i psychiczne, doświadczenie bycia pod kimś, zamiast ciągłego rządzenia. Wyniosłem stamtąd zarówno bolesne, jak i niesamowite wspomnienia, których nigdy bym nie przeżył w pałacowych murach.


- Ale zdecydowałeś się na bycie królem, ponieważ tamto życie ci nie odpowiadało, prawda?

- Podjąłem taką decyzję, ponieważ życie króla odpowiadało mi bardziej, i to nie ze względu na wygodę. Czułem, że mogę się spełnić w tej roli, że mój charakter bardziej odpowiada podejmowaniu decyzji. Czasem tęsknię za czasem spędzonym w wojsku i zawsze będę uważał go za świetną przygodę, lecz dzięki temu wyjazdowi mogłem przede wszystkim świadomie zdecydować, które życie będzie mi bardziej odpowiadać. Wybierając jedyną dostępną opcję, nie podejmujesz świadomego wyboru. Ślepo podążasz za tym, co najłatwiejsze. - stali w jednej z sal z ogromnym lustrem. Soichiro miał na głowie koronę.


Nie nosił jej codziennie, była ciężka i drogocenna, lecz czasem zakładał ją, kiedy w Japonii świętowano jakieś ważne wydarzenia. Były to krótkie momenty, najczęściej dawano mu ją na przemówienia, a później zabierano z powrotem do gabloty, gdzie mogli oglądać ją turyści. Light nie miał zbyt wielu okazji w swoim krótkim życiu, aby oglądać drogocenny artefakt z tak bliska, a już na pewno nigdy nie miał jej na głowie, lecz zaraz miało się to zmienić. Soichiro zdjął ją, obrócił Lighta przodem do lustra i założył na jego głowę. Chłopiec musiał ją podtrzymać, ponieważ była jeszcze za duża, a do tego bardzo się zdziwił jej wagą, lecz jego odbicie od razu pochłonęło go na tyle, że zapomniał o niedogodnościach. Miał na głowie prawdziwą królewską koronę. Serce zabiło mu szybciej, kiedy tak patrzył na siebie z najważniejszym królewskim atrybutem. Jeszcze nigdy nie czuł się tak bardzo na swoim miejscu. Z głowy wyleciało mu prawie wszystko, co powiedział ojciec. Jaki wybór, kiedy droga jest oczywista? Jego marzenie to nie ślepy traf, to przeznaczenie, czuł to całym sercem. Najwyraźniej jest po prostu lepszy od ojca, który musiał się sprawdzić.

- Wiem, że jest piękna. Piękna i niesie za sobą wielką potęgę. - rzekł król, również wpatrzony w odbicie syna. - Mam nadzieję, że doczekam dnia, kiedy oficjalnie ją założysz. A jeśli nie, to chcę zobaczyć, co innego postanowisz zrobić.


- Chciałbyś, abym został królem? - zapytał chłopiec, zerkając w końcu na rodzica. Czy on nie próbował go zniechęcić? Tylko dlaczego?

- Bardzo bym chciał. Już teraz widać, że masz predyspozycje. Być może zostaniesz lepszym władcą ode mnie. Może lepszym, niż jakikolwiek wcześniejszy król. - zdjął koronę z jego głowy, a Light od razu zatęsknił za jej ciężarem. Poczuł się pusty. - Jednak bardziej pragnę tego, abyś był szczęśliwy. Tyle mi wystarczy.

Light obudził się i przez chwilę leżał w bezruchu, dopiero po chwili słysząc stukanie klawiszy. Nawet nie musiał się odwracać aby sprawdzać skąd dochodzi dźwięk, a jednak to zrobił. Obok siedział Ryuzaki z laptopem na kolanach, ponownie oglądając zdjęcia ostatniej ofiary, która mogła być przełomem w śledztwie. Light przyzwyczaił się do zdjęć zwłok, co nie oznacza, że były tym, co chciał ujrzeć w środku nocy od razu po przebudzeniu.

- Wciąż zastanawia mnie, czemu na pierścionku było pięć gwiazdek, a w znaku na ciele jest sześć. - mruczał, nawet na niego nie spoglądając. - To kwestia stopnia, niczym w wojsku? Jeśli zaczyna się od jednej, to co trzeba zrobić, aby zdobyć inne? Zapewne szósta jest nagrodą za śmierć, ale reszta? Czy na każdym stopniu dostaje się dedykowaną biżuterię? Jeśli tak, to czy zawsze są to pierścionki?

- Jest trzecia w nocy, Ryuzaki. - odparł Light, trąc oczy. - Zresztą rozmawialiśmy już o tym wielokrotnie, powiedziałem ci, co sądzę na ten temat.

- Zawsze mogłeś wpaść na coś nowego. Ja też mogę pomyśleć o czymś nowym, jeśli wciąż będziemy powtarzać pytania i dotychczasowe wnioski.

- Fiksujesz się na tym punkcie. Nic nie wymyślisz, jeśli nie będziesz odpoczywał. - zerknął na ekran i zauważył, że Ryuzaki ma otwarte jeszcze wiele innych kart.

Nim zdążył przeczytać nazwy witryn, detektyw naturalnym ruchem zamknął wieko laptopa i odłożył go na szafkę. Nie położył się jednak, ale spojrzał przed siebie, w ciemność pomieszczenia. Księżyc niemal całkowicie przysłoniły chmury, więc książę widział zaledwie zarys jego sylwetki.

- Nigdy nie odpocznę. - stwierdził cicho.

- Kiedy rozwiążemy sprawę...

- Kiedy rozwiążemy sprawę, pojawi się kolejna. Zresztą nie tylko ona mnie obecnie martwi. A kiedy wszystko się wyjaśni, znów coś się zdarzy.

- Na tym polega dorosłe życie. - odparł żartobliwie Light, lecz widząc, że Ryuzakiemu nie jest do śmiechu, westchnął i także podniósł się do siadu. - Przecież ci pomagam. Wiem, że nie jestem wykwalifikowanym detektywem, ale staram się i myślę, że z czasem będę stawał się coraz lepszy. Nie będziesz musiał martwić się o wszystko sam.

- Chciałbym. - odparł, choć w jego głosie wyraźnie wybrzmiała rezygnacja, jakby wiedział, że to życzenie, które się nie ziści. Jakby zdawał sobie sprawę z faktu, że nie ma opcji, aby Light z nim został.

Położył się w końcu, nakrywając kawałkiem kołdry. Zrobił to tak niestarannie, że książę po nim poprawił i leżał, wpatrując się w jego plecy. Po chwili zastanowienia przysunął się, przełożył rękę przez jego talię i złapał go za dłoń, czując bijący od Ryuzakiego zapach kawy, tuszu z pióra i papieru, czyli tego, czym w ostatnim czasie najbardziej się otaczał. Tworzył między sobą a innymi barykadę z akt, małych samoprzylepnych karteczek i pytań dotyczących śledztwa, które wciąż zadawał. Być może nie oczekiwał odpowiedzi, ale liczył, że sam przestanie się nimi zadręczać, jeśli odpowiednią ilość razy wypowie je na głos?
Najintensywniejsza woń papieru i tuszu biła od jego włosów. Light zgadywał, że to z powodu zasypiania nad aktami. Detektywowi zdarzało się na chwilę zasnąć i złożyć wtedy głowę na dokumentach, jakby w nadziei, że dzięki temu będzie o nich myślał podczas snu i dostanie w trakcie olśnienia. Light przeczesał powoli czarne kosmyki, myśląc o niezwykłym i skomplikowanym umyśle, jaki kryje się w tej głowie. O tym, jak ciężkie musi być życie z tak analitycznym mózgiem, zaprogramowanym dodatkowo na ciągłą pracę. A Ryuzaki leżał spokojnie i w ciszy znów myślał, tym razem nie nad śledztwem. Przynajmniej nie nad tym, które ich obu interesowało.

***

Misa usiadła na ławce, obserwując śnieg. Był trochę inny niż w Japonii. A może nie śnieg był inny, ale odmienne otoczenie czyniło go tak interesującym? Co jej pozostało poza wpatrywaniem się w niego?
Od tygodnia tkwiła z Mikamim w Londynie. Mężczyzna dostał urlop na chwilę przed Nowym Rokiem, więc pierwszy stycznia spędzili w Anglii. Niezbyt obchodził ich Sylwester, podczas którego zastanawiali się, gdzie jest Light, co szło im mizernie. Była to przede wszystkim wina dziewczyny, która znała księcia osobiście, więc po wyjeździe za granicę miała być ich kompasem. Tymczasem wybierała losowe miejsca, reagując z rozdrażnieniem na ciągłe pytania Mikamiego.
Czy Light miał w rodzinie osoby, które mieszkają w Anglii? Albo jakichś przyjaciół?
Misa nie miała pojęcia o krewnych. Wiedziała, że utrzymywał kontakt z wyższymi sferami z tych stron, jednak nie umiałaby wymienić nazwisk. Zresztą były to raczej słabe, głównie grzecznościowe znajomości, nie zwróciłby się w takiej sytuacji do żadnej z tych osób.
Czy są miejsca, które chciał odwiedzić? Gdzie zwróciłby się o pomoc?
Na pewno poszedłby do pałacu Buckingham, żeby go zobaczyć, to zresztą powiedział świadek. Ale gdzie szukałby pomocy?
Do Misy zaczęło dochodzić, że w ogóle nie zna swojego ukochanego. Skąd by zresztą miała? On nigdy nie mówił jej, co lubi. Kiedy wracał z Anglii, nie dzielił się wspomnieniami ani miejscami, które mu się spodobały. Wcześniej myślała, że to normalne, że ona zawsze mówi, że nawet wtedy, kiedy on wraca z podróży, mówi jej ''jak spędziłaś czas, Misa, co robiłaś"? A ona plecie o sesjach, ubraniach i kawie z koleżankami, podczas gdy Light co jakiś czas potakuje, odpisując jednocześnie na maile.
Mikamiego znała krótko, a wiedziała o nim znacznie więcej. Powiedział jej, do jakiej chodził szkoły, jaka jest jego ulubiona manga, kolor i cyfra, dlaczego nie lubi środy i że ma bardzo skłóconą rodzinę, przez co z większością jej członków nie ma kontaktu. Ona też dużo mu o sobie powiedziała, a on wydawał się naprawdę słuchać. Czasem nawiązywał w rozmowie do tego, czego się dowiedział. Nie to, co Light. Nawet jeśli obecnie jakimś cudem trafiła na ławkę, na której po raz pierwszy spotkał się Light i Ryuzaki, nie przybliżało jej to w żaden sposób do celu, w jakim tu przylecieli.

- Jest bardzo mroźnie. - stwierdził Mikami, również patrząc w niebo. Stał naprzeciw niej, nie chciał siadać. Twierdził, że od siedzenia na zimnej ławce łatwo nabawić się choroby.

Po chwili skierował na nią wzrok i zdjął szalik, którym otulił szyję dziewczyny. Lightowi podobne gesty nie były obce. Nieraz oddał jej marynarkę, zawsze przepuszczał ją przodem, kiedy przekraczali drzwi, które ówcześnie otwierał. U niego jednak czuło się pewną sztuczność. Tym bardziej, że podobne gesty nasilały się, jeśli byli w miejscu publicznym, szczególnie pod czujnym okiem prasy. Nikt wcześniej nie traktował tak Misy, więc nie czuła różnicy, ale teraz, kiedy Mikami zaczął zachowywać się tak z potrzeby serca, zobaczyła wyraźny kontrast. Light był wobec niej taki... Sztuczny. Chorobliwie uprzejmy, jak uprzejmym można być w stosunku do starszej pani, która nas denerwuje, jednak wiemy, że z nieuprzejmości może wyniknąć awantura. Potakujemy, płaszczymy się, słodzimy, w myślach modląc się o to, aby zostać samemu, aby już nie oglądać tej osoby, najlepiej nigdy.

- Ostatnio fani Lighta bardzo się uaktywnili. - kontynuował Mikami, wyjmując telefon z kieszeni. Przyszło powiadomienie z jednej z grup, tej z najbardziej zażartymi fanami. - Ciągle jakieś spotkania żałobne. Zachowują się, jakby już ogłosili jego śmierć.

Spojrzał na Misę, która wpatrywała się w przestrzeń przed sobą z obojętnym wyrazem twarzy. Do niedawna użycie słowa Light i śmierć w jednej wypowiedzi doprowadziłoby ją do rozpaczy. Teraz wydawało się, jakby było jej obojętne, co się stało z księciem.
Mikami zauważył, że ostatnio często miała zły humor. Po przyjeździe nastąpił typowy wybuch euforii, lecz im gorzej jej szło, tym słabszy stawał się jej entuzjazm. Wesoła, nieco histeryczna dziewczyna stopniowo opadała z sił. Nie wiedział czemu, lecz zaczął łączyć gwałtowne spadki humoru z nieudanymi tropami i stopniowo się domyślał. Nie chodziło już tylko o to, że nie mogą go znaleźć, ale że Misa nie wiedziała, gdzie może być.
Schował telefon do kieszeni, mimo że ten średnio co sekundę wibrował. Zapewne na jedną z grup trafiła informacja o spotkaniu i fani deklarowali, kto pójdzie.

- Znajdziemy go. - powiedział spokojnie Mikami, mierząc wzrokiem jej twarz, którą Misa po chwili schowała w dłoniach.

- Nie wiem, czy chcę go znaleźć. Nic już nie wiem.

NIECH ŻYJE KRÓL || LAWLIGHTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz