– No proszę... Taki młody, a już pali.
– Niech się pan zajmie swoim życiem.Cefeusz nawet nie popatrzył na mężczyznę, którego głos usłyszał. Siedział pod wejściem do Magicznych Dowcipów Weasley'ow, czekając na Zeke'a. W Hogwarcie było łatwiej spotykać się na papierosa, niż w trakcie wakacji, ale też dawali radę. Szkoda, że Ruben miał areszt domowy za swoje wybryki w Akademii Encantada, bo nie mógł teraz przyjechać do Londynu. Ta trójka była naprawdę zżyta, wiedzieli o sobie wszystko.
Mężczyzna za nim tylko się zaśmiał, słysząc odpowiedź młodego puchona.– Zajmuję się nim, wierz mi. Odstraszasz mi klientów.
Black odwrócił się, dostrzegając jednego z bliźniaków Weasley. Miał kilkudniowy zarost, a na twarzy odznaczało mu się kilka zmarszczek, co łączyło się z wiecznym popytem na produkty w jego sklepie. Stał z uśmiechem, oparty ramieniem o framugę frontowych drzwi i wpatrywał się w nastolatka z rozbawionymi iskierkami w ciemnych oczach. Cefeuszowi zrobiło się głupio.
– Przepraszam...-mruknął, gasząc papierosa o kostkę brukową.-Już sobie...
– Jesteś synem Tiany.Cefeusz uniósł gwałtownie głowę, napotykając ciemne oczy czarodzieja. Nie był już tak uśmiechnięty jak chwilę wcześniej. Skanował wzrokiem każdy fragment twarzy chłopaka.
– Ile masz lat?
– Piętnaście.
– Już po SUM'ach, co?
– Yyy... Tak-Black zmarszczył brwi.-Przepraszam, ale co pana to interesuje?-spytał, a pan Weasley znów się uśmiechnął.
– Pyskaty z ciebie dzieciak-stwierdził, kręcąc różdżką między palcami.-Slytherin?
– Hufflepuff.
– Nieźle. Masz coś z tego waszego pokoju wspólnego?Brunet zmrużył oczy, przyglądając się mężczyźnie. Skupił się, wyczuwając jego emocje, jednak intencje były zbyt oczywiste.
Pan Weasley chciał się nieco naćpać.
Cefeusz sięgnął do kieszeni, wyciągając z niej paczkę papierosów pana Chang'a. Oczywiście przez te kilkanaście lat kolejne pokolenia puchonów robiły z zawartością tych skrętów własne eksperymenty.
Zeke, choć był stuprocentowym gryfonem, zdecydowanie przyłożył rękę do mieszanki, którą Cefeusz trzymał w kieszeni.
Black podał papierosa panu Weasley, a ten odpalił go końcem swojej różdżki. Rudowłosy zaciągnął się w ciszy, by po chwili wypuścić dym z płuc.– Niezłe. Mocniejsze, niż to co my paliliśmy w szkole, ale też dobre. Może nawet lepsze-stwierdził z uśmiechem, przyglądając się przedmiotowi trzymanemu w dłoni.-Co u mamy?
– Którym z Weasley'ów jesteś?-spytał puchon, a rudowłosy czarodziej zwyczajnie się zaśmiał.
– Jestem George-odparł, a Cefeusz usłyszał jak szybciej zabiło mu serce.
– Frederick-oznajmił, a usta starszego czarodzieja wyciągnęły się w cwaniackim uśmieszku.
– Fred-poprawił.-No? Co u mamy?
– Robi sobie pan krzywdę.
– Myślę, że dam radę. Skoro piętnastolatkowie tacy jak ty palą tego typu...
– Dąży pan do tego co miał, a nie do tego, co mógłby mieć-wciął się puchon.-Moja matka jednak pana nie chciała. A pan robi sobie krzywdę, próbując uzyskać ode mnie jakiekolwiek informacje na jej temat. Stoi pan w miejscu, którym jest przeszłość.
– Nie wiesz jaka była Tiana...-westchnął Fred.Słowa tego dzieciaka przypomniały mu o dawnej pogadance z profesorem Lupin'em. Genów się jednak nie wydłubie.
– Nie wiem-przytaknął Cefeusz.-Ale ja nie rozpatrywałbym tego tak jak pan. Ona nie chce nikogo na stałe. Wszyscy to wiedzą. Nazwisko przeszło dalej na mnie i moje siostry, a matka jest wolna. Zerwała z tym, co było uznawane za tradycyjne dla wszystkich...
– Czystokrwistych-dokończył Fred.-Mądry jesteś. Ale wiele jeszcze nie wiesz o życiu-stwierdził, ruszając z powrotem do sklepu.-Z dachu widać panoramę miasta i nie będziesz odstraszał mi klientów!-zawołał jeszcze i zniknął, by pomóc kolejnym czarodziejom w sklepie.
CZYTASZ
PANNA BLACK | next gen era
FanfictionTiana Adara Black. Córka mordercy, bratanica szajbuski, pupilka Snape'a... Tak przynajmniej było kiedyś. Czas na nowość, czas na kolejne pokolenie. W końcu to oni będą zmuszeni naprawić błędy przeszłości. To oni będą zrywać z zasadami, by twor...