Rodział 3

5 0 0
                                    

Właśnie siedziałam na krześle przed dyrektorem wraz z moim "ulubionym" kolegą Shawnem.

- Wasza relacja bardzo przeszkadza naszemu gronu pedagogicznemu jak zarówno uczniom. W związku z tym mam dla was ostatnią szansę-popatrzył się na nas obydwojga, ale później przeniósł wzrok tylko na Camela- słyszałeś? Ostatnia szansa.

Camel zmarszczył brwi i rozłożył się wygodniej na krześle.

- Jedno przewinienie, jedna mała sprzeczka, i wyrzucimy was obu ze szkoły- gdy Camel chciał przerwać dyrektorowi on podniósł palec w kierunku chłopaka na ostrzeżenie- i nie ma żadnego "ale" tylko macie się tego trzymać bo obiecuję wam jeśli wylecicie z tej szkoły do żadnej innej was nie przyjmą- wyolbrzymiał.

W myślach przewróciłam oczami na jego gadankę o naszym zachowaniu. Prawda była taka, że to Camel prowokował i specjalnie mnie denerwował żeby to wszystko "niby" było przeze mnie. Jako pierwsza postanowiłam odpowiedzieć na jego propozycję.

- Myśli Pan, że jeśli mu powie-skierowałam palca na chłopaka- żeby nie robił tego to on automatycznie pana posłucha? Jeśli tak to grubo się pan myli.- Prychnęłam nie dowierzając jak ten chłopak może każdego omotać wokół palca.

- Dlatego wezwę waszych rodziców.

Nagle oczy moje jak i Camela roszerzyły się. Zamiast gniewu i lekkce wagi nasze oczy pokazywały strach i szok spowodowany tymi słowami którymi można było nam pogrozić. Za każdym razem jak wzywano naszych rodziców źle się to kończyło. Po powrocie z domu dawano nam różne kary, nie były to byle jakie kary tylko takie aby widzieliśmy konsekwencje sytuacji, najczęściej zabierano nam coś co było dla nas ważne.

- Panie dyrektorze nie ma takiej potrzeby- powiedziałam łamliwym głosem- na pewno jest jakieś inne wyjście.

- Dlatego daję wam ostatnią szansę. Jedno małe przewinienie i wylatujecie z tej szkoły. Ty- pokazał na mnie- pożegnasz się z aplikowaniem do Yale, a ty o dokończeniu szkoły. Mimo tego muszę zadzwonić do waszych rodziców oni z wami umieją sobie poradzić.- westchnął.

Kiedy wyszliśmy z gabinetu i usiedliśmy na krzesłach w ciszy, przeklinałam w duchu całą tą sytuację. Przez niego mogłabym stracić swoją przyszłość, marzenia, karierę, coś na czym mi najbardziej zależy. Cały ten dzień zaczynał mnie irytować a to dopiero początek bo właśnie moje myślenie zatrzymało nagłe wtargnięcie rodziców do poczekalni.

Rodzice Shawna pochodzili z bogatych rodzin, więc nie zdziwił mnie ich wygląd. Pani Bella jak i pan Jackson zawsze wyglądali jak milion dolarów , ona w błękitnej sukience do kolan z bufiastymi rękawami, on w garniturze szytym na miarę. Natomiast moja mama obok nich wyglądała niczym nastolatka. Szerokie spodnie w paski i zwykły top a na to dżinsowa kurtka, jej blond włosy były upięte w niechlujny kok, a jej mina nie wskazywała na to, że jest zadowolona z przybycia tutaj.

- Dzień dobry państwu, zapraszam do środka musimy porozmawiać na temat dzisiejszego incydentu. A wam młodzieżo nie zalecam uciekania z tąd bo widzicie jak to się skończy.

Gdy czekałam aż wejdą do środka czułam wzrok jednej osoby której wzroku nie chciałam czuć na sobie. Moja mama. Widziałam jak jej brązowe oczy natężają złem. Prosiłam Boga aby już weszła do pomieszczenia ale musiała oczywiście ocenić sytuację.

- Wstydziłabyś się dziecko.- i weszła w głąb pomieszczenia zamykając drzwi. Od razu gwałtownie odwróciłam się w stronę chłopaka.

- Zwariowałeś- pisnęłam- teraz to moja matka mi nawet nie ufa. Musiałeś to zrobić na wf czy ego ci nie pozwalało?- prychnęłam patrząc jak mnie zlewa opierając się wygodniej na krześle.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Prohibited- mój kluczOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz