~2~

221 29 6
                                        

*SZKOŁA*

Szedłem uważnie po korytarzu co chwilę sprawdzając czy ktoś mnie nie śledzi. Ostatnie wydarzenia tak wpłynęły na moją psychikę, że mało kto wytrzymałby z takim przebiegiem myśli. Podszedłem do mojej szarej szafki z numerem 13, co oznacza, że moje życie to istny pech. Otworzyłem ją wpisując kod 5853.. Imię tej szczególnej osoby za, którą oddałbym życie. 

,,Nie rozwijaj się Michael'' - mówi moje sumienie. Okej sumienie, czego bym nie zrobił i tak będzie źle.

Naprzeciwko były czerwone szafki z numerami od 1 do 10. 1 - szafka jakiejś kujonki, 2 - szafka koszykarza z 3 klasy, 3 - szafka jednej ze szkolnych gwiazdek i 2 kolejne szafki to jej podwładne. 6 - szafka dziewczyny, która usiłuje zabrać mi moje szczęście. Natrętna i nie dająca za wygraną wariatka szaleńczo zakochana w Luke'u Robercie Hemmings'ie, czyli chłopaku z szafką numer 7... Chodzące szczęście. Piękne blond włosy, niebieski oczy, długie chude nogi i najcudowniejszy uśmiech na ziemi. 

,,Oh, Michael... Nie rozmarzaj się. On i tak ma Cię gdzieś''

Zaraz po moich głębokich przemyśleniach przede mną pojawił się niebieskooki blondyn. Przechodząc otarł się o mnie lekko mając obok siebie i tak dużo miejsca więc podejrzewałem, że zrobił to specjalnie ale potem doszedłem do wniosku, że chyba jednak to będzie żałosne myślenie. Pogrążony w swoich myślach nie zauważyłem jak moja kawa ze Starbucks'a wyrwała mi się z ręki oblewając tym moje buty i całą podłogę. Poczułem na sobie jego wzrok i zrobiło mi się gorąco. Nagle chłopak złapał mnie za ramię. Nie wytrzymuję. 

-Oj, przepraszam Mikey...- powiedział zachrypniętym głosem z nutką sarkazmu. Chwila, chwila... Mikey? Skąd On znał moje imię?  

-Idźcie dogonię Was - burknął do swoich znajomych, którzy synchronicznie pokiwali głowami. Wysoki blondyn złapał mnie za rękę i zaprowadził do męskiej toalety. Kiedy stanęliśmy On wciąż nie puszczał mojej ręki. Jakby bał się, że mu odejdę - ucieknę na zawsze. 

-Skąd wiesz jak się nazywam? - zapytałem w lekkim szoku szeptem mając cichą nadzieję, że nie usłyszy.. Mój plan nie wypalił..

-Jesteś Michael Gordon Clifford urodzony 20 listopada 1995 roku w Sydney, syn Karen i Daryla Cliffordów..- uśmiechnął się zadziornie a mnie zatkało.

-J..jak ? S..skąd? - patrzyłem się głęboko w jego błękitne tęczówki, a On wyczuł moje przerażenie.

- Ale nie bój się Mikey... - powiedział po dłuższej chwili. Poprawił włosy mierzwiąc je patrząc w lustro. Jego oczy błysnęły i zatrzymały się patrząc w moje, a ja poczułem się wtedy jeszcze bardziej niezręcznie. 

- Więc jak mogę Ci to wynagrodzić ? - zapytał i sekundę potem zawołał jak wesoły 10 latek: Lubisz All Time Low !!! - wybuchnął energią łapiąc rękami moją koszulkę z tym własnie zespołem. 

- A ty Nirvanę ... - uśmiechnąłem się pod nosem i wskazałem dłonią na jego koszulkę.

-Chodź Mikey ! - znowu złapał moją rękę i wyszedł ciągnąć mnie za sobą z toalety. 

-Gdzie idziemy? - zapytałem jąkając się zabawnie. 

- Zawiozę Cię do domu - stwierdził nie zatrzymując się ani chwili i pędząc do czarnego auta przed drzwiami szkoły. Nie mam pojęcia co to było za auto, nie należę do tego typu chłopaków w moim wieku. Ja? Znałem się na pisaniu piosenek i wierszy. 

-A..ale po co? Mam autobus niedługo. Poczekam. - powiedziałem z pewnością, że Luke nie będzie wtedy miał ochoty zawieźć mnie do domu ale jednak jego plany chyba zmieniły przebieg zdarzeń.

- Nie pozwolę Ci marznąć na przystanku. - odrzekł otwierając mi drzwi od pojazdu i zaraz po zapięciu pasów ruszył. Droga była niezręcznie cicha. Nikt nie odezwał się nawet słowem ale czułem wciąż na sobie jego wzrok patrząc w okno. 

-Do jutra, Mikey... - uśmiechnął się i lekko musnął mój policzek swoimi wargami, a ja poczułem najmniejszy dotyk. Każdą część jego delikatnych ust i czarnego, zimnego kolczyka w wardze. Spanikowany wybiegłem z auta i pobiegłem w stronę białego domu i zamknąłem szybko za sobą drzwi. 

Wchodząc tam i orientując się instynktem gdzie znajdowały się schody wciąż spuszczając wzrok na ziemię wbiegłem na górę do mojego pokoju. Położyłem się na łóżku oddychając ciężko i myśląc raz po raz o każdej z rzeczy. 

Skąd Luke Hemmings wie o mnie najmiejszy szczegół...

Moje serce biło szybko, a klatka piersiowa podnosiła się i opadała znacznie szybciej niż zazwyczaj. 

Jedna rzecz była dla mnie jasna..

Kochałem Luke'a Robert'a Hemmings'a....

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 11, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Random Dope [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz