KAMIENNE TWARZE

119 8 4
                                    

Po treningu spędziłem większość
czasu z Rumi. Bo jakby inaczej.

Właśnie siedzieliśmy w kuchni i jedliśmy kolację. Jajecznica. Prosta, dobra i nieczuć jej na żołądku, tyle dobrego.

-PMS wreszcie siedzimy w pełnym
gronie - powiedział Jay na co Kai i Garmadon skarcili go wzrokiem przez co mocno się zaczerwienił, a ja wywróciłem oczami i ciężko westchnąłem

-no już się tak nie sadź - powiedział Cole lekko mną szturchając
-no blondyneczko, najważniejsze, że już z nami jesteś - dodała swoje trzy grosze Nya

-to serio aż tak się przyjęło? - spytałem spoglądając na wszystkich po kolei
-tak, a co problem? - dopytała Rumi na co jedynie ciężko westchnąłem, a reszta się zaśmiała

-dobra wiecie co straciłem apetyt - powiedziałem odsuwając od siebie tależ z ledwo naruszonym jedzeniem

-serio obrażasz się o tą ksywę? - spytał Kai
-nie, tylko serio straciłem apetyt - powiedziałem zgodnie z prawdą po czym skierowałem się do swojego pokoju

-a może jednak chciałbyś to kontynuować
-boże znowu ty, nie możesz zająć się czymś innym?
-teoretycznie nie
-eh, dobra przymknij się - i serio się przymknął, czyli zaczął się słuchać

Wszedłem do pokoju i odruchowo zamknąłem drzwi na klucz. Podszedłem do biurka i wyciągnąłem z niego zeszyt i ołówek.

Walić, że obok mnie stało krzesło. Usiadłem na podłodze i zacząłem rysować.

W moim pokoju panował półmrok co dawało wspaniały klimat w pomieszczeniu. Jedynie lampki, które wisiały na szafie dawały delikatne światło w roku pokoju.

Usłyszałem pukanie do drzwi. Więc podniosłem się z podłogi, rzeczy położyłem na biurku i podszedłem do drzwi.

Przekręciłem klucz i delikatnie je uchyliłem i ukazał się tam Kai.

-hej młody, mogę wejść? - spytał na co jedynie przytaknąłem i wpuściłem do pokoju

Zamknąłem drzwi, tym razem nie na klucz i usiadłem na krawędzi łóżka, a Kai przy biurku.

-co tam chciałeś? - spytałem po dłuższej
chwili ciszy
-przyszedłem sprawdzić czy dobrze się
czujesz - odpowiedział - i chyba nie bo jesteś cholernie blady
-serio - bardziej stwierdziłem niż spytałem

Wstałem i podszedłem do lustra się zobaczyć. Faktycznie byłem cholernie blady i było to widać nawet w tym półmroku.

-napewno dobrze się czujesz? - spytał
-tak - odpowiedziałem - bynajmniej teraz dobrze się czuje - dodałem

-uważam, że za mało zjadłeś i to
dlatego - powiedział kując mnie palcem w brzuch przez co minimalnie odskoczyłem do tyłu

-raczej nie..
-a jeśli? - przerwał mi - choć dokończyć jedzenie, może nabierzesz kolorów - powiedział szturchając mnie w ramię

-podziękuję, bo serio nie mam
apetytu - powiedziałem i z powrotem usiadłem na krawędzi łóżka

-coś się dzieje? - spytał kolejny raz
-Nie nic się nie dzieje! - nie wytrzymałem ale po chwili zdałem sobie sprawę z tego, że się uniosłem - przepraszam, za bardzo się
uniosłem - powiedziałem obejmując się ramionami

-nic nie szkodzi, to ja cały czas cię męczę tym pytaniem - powiedział i usiadł na łóżku po czym mnie przytulił, a ja odwzajemniłem gest

I po chwili się rozkleiłem. Nie wiem co się z mną stało ale znowu zacząłem wszystko przeżywać, tak jak wtedy po rzekomej śmierci Harumi.

-ej już spokojnie, przecież nic się nie
stało - powiedział klepiąc mnie lekko po plecach
-wiem, po prostu znowu tak wszystko przeżywam i nie wiem czemu - powiedziałem chowając twarz w zagłębienie jego szyi

-powiedzmy, że nadrabiasz całe pięć miesięcy i dlatego tak reagujesz
-w sumie racja - powiedziałem odsuwając się od niego i szybkim ruchem ręki wycierając łzy rękawem bluzy

-chcesz coś razem obejrzeć? - spytał po
chwili ciszy
-na przykład co? - dopytałem
-nie wiem, może „Cień i Kość" - zaproponował na co odrazu przystałem

Kai podał laptop z biurka i ułożyliśmy się na łóżku prawie, że leżąc. Włączyłem netflixa, a następnie wybrany przez nas serial.
No zaczęliśmy oglądać od samego początku.

Zacząłem przysypiać i nie kontrolując siebie przytuliłem się do Kaia na co ten objął mnie mocniej ramieniem. Tak jakby miał mnie chronić przed całym światem i wsunie to robi.. zawsze.

W końcu jednak odpłynąłem i jestem pewien, że Kai zaraz po mnie, a serial dalej sobie leciał.

Otworzyłem oczy i aż odskoczyłem do tyłu gdy przede mną stał Kai, a niecały metr za nim cała reszta.

Byli z kamienia. Wyglądało to strasznie, a te ich kamienne twarze to już w ogóle.

Odsunąłem się do tyłu i na coś wpadłem. Odwróciłem się i ujrzałem wbity w ziemię miecz, a w okół niego wszystko było z kamienia.

Dotknąłem jego rękojeści co było zwyczajną głupotą. Spojrzałem w dół i zacząłem zmieniać się w kamienny posąg taki sam jak reszta.

Zacząłem panikować, oddech przyspieszył ale w pewnym momencie nastała ciemność, a ja nie mogłem się ruszyć.

                                           *

Zacząłem otwierać oczy, a oddech dalej był przyspieszony. Nie zerwałem się z łóżka tylko dla tego, że ręka Kaia przyciskała mnie do materaca.

Odchyliłem głowę by na niego spojrzeć i jak się okazało też już nie spał.

-dzień dobry blondyneczko - powiedział
targając mi włosy
-dobry - powiedziałem przytulając się do niego, nie zwracając uwagi na ksywę
-dalej nie myślisz trzeźwo - zaśmiał się przyciągając mnie do siebie
-ty chyba też nie

-dobra, chciałeś się zerwać więc co ci
się śniło? - spytał spoglądając na mnie
-więc.. - zacząłem i przez chwilę zastanawiałem się czy na pewno mu o tym mówi ale jednak wszystko opowiedziałem

-oby to był tylko koszmar - powiedział gdy już skończyłem
-wątpię, bo jak miałem wyobrazić sobie ten miecz skoro nigdy takiego na oczy nie
widziałem - oznajmiłem trochę spanikowany

-myślisz, że to wizja? - spytał na co jedynie przytaknąłem i schowałem twarz w dłoniach

Kai przytulił mnie jeszcze mocniej dając mi wsparcie. Jestem mu niezmiernie wdzięczny za to, że zawsze przy mnie był.

—————————

Taki luźniejszy rozdział.

Nie wiem czemu ale jak pisałam ten rozdział to trochę dziwnie się czułam w niektórych momentach ale tam.

Powoli będziemy rozwijać akcję ale
jeszcze nie teraz.

Pozdrawiam:)

Pa pa słodziaki<3

Prawdziwy potencjał - III Tom książki „To nie koniec Lloyd&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz