2

9 1 3
                                    

Znów ktoś siedzi pod latarnią. Czyżby kolejna mdlejąca dziewczyna? Wygląda podobnie. Nie mówcie mi, że to znowu ona? Co ona tu robi? Może jest ślepa? Powinna zbadać sobie wzrok.

Nie.

To ja powinienem pójść na badanie wzroku.

To wcale nie ona. To zła czarownica. Znaczy się jej matka. Czy mdlenie przy latarniach jest rodzinne? Szczególnie przy tym jednym konkretnym słupie.

Moim pierwszym odruchem jest podejście i zapytanie się jej, czy nic się nie stało. Jednak w kolejnej chwili przypominam sobie, że to czarownica, a ja z jakiejś przyczyny stoję po stronie młodszej dziewczyny spod latarni.

Chyba trochę ją rozumiem. Też miałem wtedy tragiczny dzień i sam nie mam dobrych relacji ze swoją rodziną. Nie chodzi mi o tą najbliższą, moja mama jest najukochańszą osobą na świecie, a tata, cóż, też był. Za to moi dziadkowie od strony mamy są bardzo specyficzni i staram się nie mieć z nimi kontaktu, choć oni usilnie próbują wejść w moje życie, chyba siedząc całe dnie w domu i rozmyślając jak mogą zniszczyć mi życie.

Pod latarnie podjeżdża taksówka, aż dziwne, że nie miotła. W bajkach wiedźmy na nich latały, prawda?

Docieram do drzwi dziewczyny spod latarni, a następnie mijam je i podchodzę do kolejnych. Uśmiecham się pod nosem, zastanawiając się, kiedy moja sąsiadka zrozumie, że mieszkam dosłownie za jej ścianą.

Nie wiem czemu nie rozpoznałem jej od razu. Widziałem ją już w dniu przeprowadzki. Czyli dosłownie dwa dni przed sytuacją spod latarni. Otwierała wtedy drzwi i na pewno mnie nie zauważyła. Miała na sobie białą sukienkę w małe kwiatki oraz zawiązaną na włosach wstążkę. Wyglądała na prawdę młodo, trochę zbyt młodo by mieszkać tutaj samemu. Pomimo tego wkradła mi się myśl, że była na prawdę ładna i chwilę zbyt długo patrzyłem na jej gołe nogi. I może na tą słodką kokardę we włosach.

Słyszę obok dźwięk przekręcanego klucza, wiec szybko wchodzę do mieszkania i opieram się o drzwi.

Czemu ja się przed nią ukrywam?
Przecież i tak zaraz się dowie, że jestem jej sąsiadem.

Słyszę jej kroki i głos. Chyba rozmawia z kimś przez telefon i wreszcie brzmi na szczęśliwą.

Czy to już ostateczny sygnał by zacząć się leczyć? Przecież nie mówiłem na serio, gdy ostrzegałem ją, że mogę być złodziejem lub zabójcą, ale ja po prostu

Cholera, jestem na prawdę pustym człowiekiem

Po prostu ona jest ładna.

A ja dawno nie byłem z ładną kobietą. Ostatnio nie mam czasu. Ostatnio czyli od kilku lat. Nie mam czasu, czyli ciągle pracowałem. I to jest chyba zdecydowanie większy problem od zachowywania się jak gimnazjalista, który zauroczył się w koleżance z sąsiedztwa.

Poza tym ona jest młoda i mieszka tu zapewne dzięki swoim dzianym rodzicom. Wcale nie musi mieć trudnych relacji z matką, a najzwyczajniej w świecie może być rozpuszczonym bachorem.

Powinienem przestać o niej myśleć. Z jakiegoś powodu ostatnio ciągle siedzi mi w głowie i przebija się przez mój umysł pracoholika. Może to po prostu oznacza, że jest lepiej, że jestem w stanie zająć się czymś innym niż pracą.

Okej, trenuję tenisa. Ze znajomymi z pracy. Trening wraz z pogawędką jakie są postępy projektu zdecydowanie nie jest niczym relaksującym.

Może powinien się zająć czymś bardziej spokojnym? Czymś w stylu... szydełkowania.

Śmieje się.

To byłby absurdalny pomysł. Biznesmen zaczynający swój mały biznes z szydełkowaniem.

I pomimo, że włóczka pojawiła się w mojej głowie tylko dzięki temu, że to najbardziej głupia myśl na jaką mogłem wpaść, to przed snem przeglądam, ile kosztują szydełka.

***

Szydełkowanie mnie pokonało. Czemu niektóre są droższe i o co chodzi z rozmiarami? Jakie mam wybrać i dlaczego niektóre są sprzedawane pojedynczo. Przecież potrzeba dwóch, prawda?

Wyglądają inaczej niż te, których używa moja mama, ale przecież nie będę pytać jej o szydełkowanie.

Po krótkim reaserchu w internecie zrozumiałem błąd.

Moja mama robi na drutach.
To nie to samo co szydełkowanie.

Pierwsza opcja wydaje się bardziej praktyczna, ponieważ mogę podpytać mamy, jednak zdecydowanie nie zamierzam dzielić się z kimkolwiek moim próbami robótek ręcznych. Robienie na drutach kojarzy się tak babcinie, chyba bardziej niż szydełkowanie. To drugie jest chyba bardziej popularne wśród nastolatek.

Obie opcje brzmią źle, więc na razie porzucam ten absurdalny pomysł.

Muszę zająć się pracą.

Pani spod latarni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz