rozdział 4.

4 2 0
                                    

Wtorek szybko zleciał, tak samo jak dzisiejsze zajęcia. Nie chciałam iść na ten cały bankiet, ale jak tam będzie Leah to nie będzie tak źle, może nawet ciekawie.

Zacisnęłam paski sukienki, które zdobiły moje plecy. Gdy już to zrobiłam przygładziłam ciemnozielony, satynowy materiał długiej sukienki. Przegarnęłam na plecy rozpuszczone włosy, które kilka razy machnęłam prostownicą. Dopadłam do biurka, na którym walały się kosmetyki. Chwyciłam do ręki pomadkę o kolorze wiśniowym.

- Shea, zaraz wychodzimy!- Usłyszałam wołanie mamy.

- Już idę!- wrzasnęłam, a następnie musnęłam błyszczykiem po wargach. Wrzuciłam kosmetyk do małej czarnej torebki. Chwyciłam za perfum, który znalazłam w bałaganie na biurku. Popsikałam się kilka razy po całym ciele, a następnie także wylądowała w torebce. Przejrzałam się ostatni raz w lustrze. No musiałam przyznać, że nawet ładnie wyglądam. Narzuciłam czarną, skórzaną kurtkę. Nim wyszłam z pokoju moja komórka znalazła się w dłoni. Wyszłam z pokoju w akompaniamencie odgłosu stukotu szpilek. Zbiegłam po schodach, a w holu czekali na mnie pozostali członkowie rodziny.

- No, sorella, ile można?- Odparł Enzo odbijając się od ściany. Brat miał na sobie ciemno granatowy garnitur, w którym wyglądał całkiem nieźle. Gdy rodzice ruszyli do wyjścia pokazałam mu środkowy palec.- Nie no pięknie wyglądasz.- Zaśmiał się, podając mi ramię, przez które przewiesiłam rękę.

- Ty też niczego sobie - odparłam kierując się w stronę garażu. Nagle mój telefon wydał dźwięk, co oznaczało przychodzącą wiadomość.

- Jedziesz ze mną, czy rodzicami?- spytał wyciągając pilot od swojego samochodu. Zerknęłam na wyświetlacz.

Blake: Masz czas dzisiaj wieczorem?

- Shea?- Spojrzałam na tatę, który odpalał swoje ciemnozielone porsche.- Enzo ma cię wziąć?- spytał, a ja pokiwałam głową. Po chwili pojazd z rodzicami wyjechał na drogę. Bliźniak wsiadł do dodge'a, a ja zajęłam miejsce pasażera. Strasznie zdezorientował mnie sms od znajomego brata. Oczywiście musiałam się przygotować na to, że będę go widzieć.

- Co jest?- spytał szatyn, wbijając pierwszy bieg, aby samochód ruszył.

Shea: Nie, przepraszam.

- Nic - mruknęłam, chowając telefon do torebki. Było mi szkoda. Upshur mówił przecież, że w tygodniu będzie się odzywał, ale czemu wybrał akurat ten dzień. Oparłam głowę o zagłówek wpatrując się w mijane budynki za szybą.

***

Kilka minut później Enzo zaparkował pod willą wuja Luciano i cioci Tori. W ich domu byli chyba wszyscy z naszej bliskiej rodziny, sądząc po ilości samochodów na podjeździe. Przy jednym czarnym audi zauważyłam ochroniarza Leah. Po poniedziałkowym spotkaniu w szkole spytałam brata, czy to ten cały del Rey, a on mi potwierdził. Wysiadłam z pojazdu, kierując się z szatynem do środka.

- Cześć!- Machnęłam do wszystkich w salonie. Ciocia Liliana uśmiechnęła się do mnie również machając. W jej towarzystwie była Lynn, jej córka, nasza młodsza o dwa lata kuzynka. Nie przepadałam za nią za bardzo w sumie najbardziej z kuzynostwa trzymaliśmy się z Leah. Liliana wraz z wujkiem Mateo mają jeszcze dwóch synów - Vito, który ma piętnaście lat i Chase jedynie dziesięć. I to tyle mojego kuzynostwa.

- Leah u siebie?- spytałam Luciano, gdy przechodził przez hol.

- Tak, jeszcze się szykuje - oznajmił i przebrnął do salonu. Pociągnęłam brata za sobą. Pokonaliśmy schody i wylądowaliśmy w pokoju naszej kuzynki. Blondynka właśnie przeglądała się w lustrze. Miała na sobie długą, czarną, obcisłą sukienkę, która bardzo podkreślała jej biust.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 30 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ᴛʜᴇ ᴛʀᴏᴜʙʟᴇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz