Rozdział 3 - "Ale ja to kocham"

25 2 4
                                    

Nesta

Kolejne dni minęły mi na przesiadywaniu w stajni.

Dziś, czyli w piątek muszę iść z Nataszą do sklepu, z czego zachwycona nie jestem. W sumie kto był by zachwycony? Ona jest taką zołzą, że nie da się z nią wytrzymać.

Na sobie miałam białe body, niebieskie spodnie dresowe i białą, rozpinaną bluzę zawiązaną w talii.

A czemu muszę iść z kuzynką do sklepu? Odpowiedź jest prosta, najbliższa drogeria jest 1 kilometr stąd, więc ona sama tam nie może iść, bo ciotka jej nie pozwala, a Natasza coś chciała z drogerii, więc i ja sobie coś kupię.

Zanim wyszłam, z pokoju wzięłam torbę, do której włożyłam telefon, portfel i klucz, po czym zeszłam na dół, gdzie czekała na mnie Natasza.

-Chodź, idziemy - powiedziałam i poszłam do przedpokoju, gdzie założyłam buty i wyszłam z domu.

Po chwili moja kuzynka wyszła z domu, a ja zamknęłam drzwi na klucz i poszłam z nią na przystanek, gdzie czekałyśmy na autobus, który przyjechał po kilku minutach gdy wysiadłyśmy, kupiłam nam bilety i usiadłam, na jakim kolwiek siedzeniu.

Po godzinie byłyśmy już w drogerii.

Ja kupiłam waciki, płyn mineralny, perfumy, łańcuszek na kostkę i klamrę do włosów, za to Natasza kupiła tusz do rzęs, korektor, róż i bronzer. Gdy wyszłyśmy ze sklepu, poszłam jeszcze do sklepu spożywczego i kupiłam butelkę wody. Po chwili czekałyśmy już na przystanku, gdy autobus przyjechał, wsiadłyśmy i pojechałyśmy do domu. Około 13 byłyśmy w domu, nie będę kłamać, miałyśmy wrócić przed 11, ale no przedłużyło się. Poszłam do pokoju, usiadłam na łóżku, wzięłam książkę z szafki nocnej i zaczęłam ją czytać.

O 14:35 odłożyłam książkę, zeszłam na dół do kuchni, odgrzałam sobie spaghetti i zaczęłam je jeść. Po chwili do kuchni weszła Natasza, przyjrzałam się jej uważnie.

-Chcesz spaghetti? - zapytałam, odkładając widelec na talerz.

-Chętnie.

-Nałóż sobie - powiedziałam, wzięłam widelec, nawinęłam trochę makaronu na widelec i zjadłam go, po chwili koło mnie usiadła Natalia i zaczęła jeść makaron.

****

Dwa tygodnie minęły odkąd,  byłam z kuzynką w drogerii, dziś poszłam do stajni o 8 a teraz była 12:30.

-Nesta dłonie pionowo, palce w dół, nie opieraj dłoni na szyii - Tara mówiła mi co mam poprawić, żeby lepiej jeździć. - Teraz zaś masz krzywo ramiona, jedno wyżej, drugie niżej a mają być na jednej wysokości - poprawiłam ramiona. - O to mi chodziło Nesta, tak masz mieć ramiona.

-Okej.

Klacz zobaczyła między drzewami coś, czego się przestraszyła, zrobiła w tył wzrost, ruszyła galopem, a ja od razu spadłam i straciłam przytomność.

****

Otworzyłam powoli oczy i od razu je zamknęłam przez to jak bardzo było jasno w pomieszczeniu, po chwili jak przyzwyczaiłam się do światła, rozejrzałam się po pokoju, który miał białe ściany, leżałam na łóżku, koło mnie na fotelu siedziała Tara, trzymała moją rękę którą poruszyłam, co ona zobaczyła.

-Martwiłam się o ciebie i to bardzo.

Po chwili do sali wszedł mój brat z rodzicami.

-Coś ty wymyśliła?

-O co ci chodzi?

-O ten wypadek - warknął Nathan.

Mam wielkie kłopoty, już to wiem.

-Ćwiczyłam sport - powiedziałam I wzruszyłam ramionami.

-To dlaczego jesteś w szpitalu? - wtrąciła się moja mama.

-Spałam z konia...

-Słucham? Z czego?

-Z konia, to jest zwierze, miało prawo się czegoś przestraszyć, więc to nie jest jej wina - odezwała się po raz pierwszy Tara, odkąd weszli moi rodzice i brat. - Każdy kiedyś zaczynał coś ćwiczyć i każdy Jeździec spadł kiedyś z konia, ja jestem trenerką, a spadłam multum razy.

-Tara ma rację, sama spadłam już kilka razy. Koń może mnie zabić, taką ma siłę. Jest taki jeden cytat o jeździectwie, który jest naprawdę prawdziwy.

-Jaki cytat?

-Ten moment, gdy wsiadasz na istotę, która jest w stanie Cię zabić, a za każdym razem myślisz "ale ja to kocham".

Wakacje spędzone u rodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz