Postanowili się spotkać w piątek o osiemnastej na parkingu przy szkole. David był przed czasem, ponieważ potrzebował jeszcze trochę czasu dla siebie, a wrzaski matki nie pomagały.
Zdawał sobie sprawę z tego, że może się uwolnić od ojca, jeśli zacznie mówić co się dzieje w domu, jednak obawiał się, że w razie jakby ich sąsiedzi byli przesłuchiwani, to by powiedzieli, że nic nie słyszeli z mieszkania Samfordów. Wtedy miałby przejebane.
― Długo już tu jesteś? ― zapytał Nathan, który miał wyjątkowo rozpuszczone włosy.
― Nie wiem ― odpowiedział szczerze. ― A Joego nie ma? ― rozejrzał się dookoła.
― Na to wygląda.. czekaj, zadzwonię do niego ― wyjął telefon, coś w nim postukał, po czym przyłożył urządzenie do ucha. Jeden sygnał, drugi, trzeci.. ― I nic..
― Jakby zaspał to byłoby to dziwne, bo zawsze dziesięć razy się upewnia, czy ma nastawiony budzik.
― Może źle się czuje i zapomniał nam o tym powiedzieć?
David wzruszył ramionami i sam spróbował się dodzwonić do przyjaciela. Ten sam rezultat.
Nagle usłyszeli klakson, przez który podskoczyli. Przecież tylko jeden idiota wpadłby na taki pomysł.
― Siema dziewczynki! ― krzyknął Caleb I wyszedł z czarnego vana, tylko po to, aby otworzyć im drzwi.
― Spokojnie! Nie porwiemy was! ― usłyszeli głos pana Tony'ego - dziadka Caleba.
― Nawet nie zapytasz czemu Kinga nie ma? ― Nathan uniósł brew.
― King? Aaa.. mi wczoraj napisał, że nie jedzie. Zapomniałem wam powiedzieć.
Goblin oberwał od Swifta w ramię, po czym wsiadł do środka, a zaraz po nim David. Szatyn coś mruknął pod nosem, zamknął drzwi i wrócił na swoje miejsce obok kierowcy.
Wyruszyli w drogę, a David nie mógł pozbyć się myśli, dlaczego Joe mu nie powiedział, że nie jedzie, pomimo tego, że był dziś w szkole. Zapomniał? Miał go dość? Czy po prostu uznał, że nie musiał go o tym informować?
Jego przyjaciele wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia. Musieli odciągnąć myśli Davida i to najszybciej jak się da.
― Dziadku, może opowiesz Pingwinowi jak wyglądała twoja droga do szkoły? ― powiedział do dziadka Caleb, zwracając przy tym uwagę wspomnianego.
― Na pewno? Ostatnio narzekałeś, że znów musisz tego słuchać.
― Oj tam, oj tam.. ale Pingwin pewnie chciałby usłyszeć o tych 'przeszkodach'.
Starszy mężczyzna chwilę się zastanowił i wkrótce zaczął opowiadać. David nie spodziewał się, że kiedyś trzeba było pokonać stado krokodyli w drodze do szkoły. Słuchał uważnie, czasem zasłaniając usta, by nie wybuchnąć śmiechem. Nie chciałby urazić pana Tony'ego.
Na miejsce dotarli parę minut po dwudziestej i zostali przywitani przez wuja Caleba. Bycie głośnym chyba płynęło w krwi rodziny Stonewall. Gdy tylko dostali kluczyki, odstawili swoje torby, poszli się przejść nad jezioro. Po dotarciu na miejsce David usiadł na mostku, Nathan wszedł do wody, by znaleźć ładne muszelki, a Caleb położył się na piachu, układając ręce pod głowę.
David obserwował taflę wody, na której czasem pojawiały się fale przez ruchy akwamarynowłosego. W wodzie pływały również malutkie rybki, które próbował za dzieciaka złapać.
✶ ✶ ✶
Północ nadeszła szybciej niż by się spodziewali. Nawet kiedy się ściemniało, to nikomu nie chciało się jeszcze wracać do domku, ale w końcu musieli, bo robiło się coraz chłodniej.
Domek posiada jeden pokój z dwoma łóżkami, a w salonie były dwie kanapy oraz łóżko, które zaklepał sobie Caleb, więc tamta dwójka będzie spała w pokoju. David od razu po położeniu się napisał do Josepha, żeby się odezwał.
Jego współlokator długo nie przychodził, nawet zaczął podejrzewać, że goblin go uwięził w swoich ramionach i nie chce wypuścić. Na tą myśl się uśmiechnął. Ta dwójka jeszcze będzie razem, tego był akurat pewny.
Wkrótce jego telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Dość niechętnie wziął przedmiot do dłoni. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, widząc wiadomość od Josepha, niestety szybko zniknął, gdy tylko przeczytał jej treść:
"Przepraszam, że ci wcześniej nie mówiłem o tym, że nie jadę. Przez jakiś czas nie będę aktywny ani nie zjawię się w szkole. Potrzebuję czasu. Miłego weekendu."
Coś go w sercu zakuło. Nie będzie go w szkole? Na co potrzebuje czasu? Tyle pytań, a odpowiedzi brak.. Odpisał mu, że rozumie i również życzył mu miłego weekendu. Teraz nie pozostało mu nic innego niż pójść spać.
✶ ✶ ✶
Ranek był.. chaotyczny. Wszystko zaczęło się tym, że Nathan się wydarł, przez co David się obudził, potem przy śniadaniu Caleb klepnął Nathana w dupę i znowu się wydarł, odwiedziła ich kuzynka goblina, która rzucała sprośnymi żartami.. można by było wymieniać godzinami.
Pojechali z panią Ronją, ciotką Caleba, na miasto, gdyż chciała iść na targ, a chłopaki w międzyczasie zrobili niewielkie zakupy, potem poszli do centrum handlowego, gdzie Nathan kupił sobie nowe gumki do włosów oraz opaskę, która przytrzymałaby mu włosy, David kupił dwa magnesy i białą koszulkę z pingwinem, a Caleb zakupił kilka komiksów.
Gdy spotkali się z kobietą w wyznaczonym miejscu, stwierdzili że pójdą do knajpy coś zjeść, wtedy kobieta zaczęła wypytywać kolegów swojego bratanka o ich zainteresowania, ulubione kolory, plany na przyszłość, czyli takie zwykłe pytania. Odebrali po drodze młodszego kuzyna Stonewalla, wtedy wrócili do domku.
Wchodząc na taras dostał powiadomienie. To była wiadomość od Mamy, więc postanowił od razu przeczytać jej zawartość. Już pierwsze zdanie sprawiło, że stanął w miejscu, telefon wypadł z dłoni, a obraz zaczął mu się zamazywać.
― David? Wszystko w porządku? ― nie był pewny do którego chłopaka należał głos, zachwiał się i poczuł mocny uścisk dłoni na ramieniu. A ostatnie co usłyszał, to wołanie jego imienia.
.
.
.
.
Publikacja: 28.08.2024
Korekta: 22.10.2024
CZYTASZ
Nothing Lasts Forever | GenSaku
أدب الهواة𝐉𝐮𝐬𝐭 𝐰𝐡𝐞𝐧 𝐞𝐯𝐞𝐫𝐲𝐭𝐡𝐢𝐧𝐠 𝐰𝐚𝐬 𝐬𝐭𝐚𝐫𝐭𝐢𝐧𝐠 𝐭𝐨 𝐛𝐞𝐜𝐨𝐦𝐞 𝐩𝐞𝐫𝐟𝐞𝐜𝐭, 𝐢𝐭 𝐜𝐚𝐦𝐞 𝐭𝐨 𝐚𝐧 𝐞𝐧𝐝.. David walczy z samym sobą. Nie daje już rady. Joseph chce mu za wszelką cenę pomóc. Obiecał mu, że razem przejdą przez...