ROZDZIAŁ 5

185 31 19
                                    

           Hej kochani❤  
Przed nami piąty rozdział historii Caleba i Natalie🤩❤   
Jeśli ta opowieść choć troszkę Was zainteresowała, to bardzo proszę o pozostawienie po sobie gwiazdki lub komentarza(albo nejlepiej jednego i drugiego😘❤) oraz o udostępnienie tej historii w mediach społecznościowych. Będę   bardzo wdzięczna za każdą pomoc.
Ściskam mocno😘❤  
Nina.                                                                        

                                Natalie

– Natalie, Natalie... – Do moich uszu znów zaczął docierać ten spokojny, aksamitny głos, który teraz już wiedziałam, że należał do Tiffany Sanders. Wczorajszego wieczoru, ta dziewczyna przestała być dla mnie tylko zwykłym bezosobowym głosem, który z jakiegoś powodu nawiedzał mnie w snach, a zaczęła być piękną, niebieskooką blondynką z idealnie wyrzeźbioną sylwetką, której życie – przynajmniej to na jej instagramowym profilu, przypominało prawdziwą bajkę. Młodsza siostra Caleba należała do tej grupy osób, które czuły potrzebę dzielenia się ze światem każdą godziną swojego życia. Jej profil na Instagramie, nawet teraz – trzy miesiące po jej śmierci wciąż obserwowało ponad dwadzieścia tysięcy wiernych fanów, a pod jej ostatnim postem, na którym widniała ręcznie zapisana kartka ze streszczeniem scenariusza, który zapowiedziała rozbudować, bezustannie pojawiały się nowe komentarze i polubienia.

– Natalie, musisz mnie wysłuchać... – Jej głos zabrzmiał tym razem tak melodyjnie, że przez chwilę odniosłam wrażenie, jakby dziewczyna śpiewała mi do ucha jakąś kojącą pieśń.

To dziwne wrażenie strachu pomieszanego z odrętwieniem znów wdarło się głęboko do mojej głowy. Byłam niemal pewna, że nie spałam; że jej głos wybudził mnie ze snu już za pierwszym razem, kiedy się odezwała i że jeśli tylko udałoby mi się unieść powieki, to za pewne ujrzałabym przed sobą jej twarz, ale... nie miałam odwagi tego zrobić. Wizja jaskrawo rażącej zjawy, która ostatnio nawiedziła mój pokój była tak przerażająca, że jedyne, na co potrafiłam się teraz zdobyć, to wstrzymanie oddechu i nadzieja, że tym razem Tiffany oszczędzi mi przynajmniej tego upiornie lodowatego dotyku.

– Dwudziestego dziewiątego grudnia na stadionie Ravensów odbędzie się ostatni mecz sezonu – zaczęła, a ja leżąc w totalnym bezruchu i z kompletnie otępiałą głową, starałam się skupić na tym, co duch Tiffany Sanders miał mi do powiedzenia. Nie było to łatwe zadanie, bo hej! Mówił do mnie duch! Duch...Jezu, ja chyba naprawdę zaczynałam już tracić zmysły. – Do finału wejdą Ravensi i Black Dragons z Manchesteru – kontynuowała dalej pewnym tonem.
– Mój brat Caleb będzie wystawiony w pierwszym składzie, ale... – Tiffany na chwilę urwała, a ja przełknęłam głośno ślinę, bo gdzieś w podświadomości wyczułam, że ta cisza nie zwiastowała nic dobrego – ...on...on nie może się pojawić na tym meczu, Natalie – dokończyła z bólem w głosie po dłuższej chwili milczenia. – Jeśli to zrobi, to... zginie.

Wzdrygnęłam się na te słowa. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, chociaż nie do końca byłam pewna, czy faktycznie mogłam się poruszyć.

– Musisz zrobić wszystko, żeby nie stawił się na tym meczu – mówiła jeszcze, a ja czułam, że ciężar jej słów zaczynał przygniatać całe moje ciało. – Nie ważne, w jaki sposób mój brat dostałby się tego dnia na stadion: samochodem, autobusem, na pieszo... – wyliczała tuż nad moim uchem... – to nie ma znaczenia, Natalie, bo on zginie, jak tylko spróbuje się tam pojawić.

Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Płakałam. Autentycznie płakałam, więc odruchowo uniosłam dłoń do policzka i przetarłam go wierzchem dłoni. Dopiero wtedy ponownie znieruchomiałam. Poruszyłam się. Moje ciało nie było sparaliżowane tak, jak ostatnim razem. Byłam w stanie się ruszać.

ZANIM ZABIERZE CIĘ DESZCZ -ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz