ROZDZIAŁ 6

103 18 4
                                    

Kochane dziewczyny❤️🪷🌺
Z całego serduszka przepraszam Was, że musiałyście tak długo czekać na kolejny rozdział, ale niestety, wzięłam sobie tak dużo na głowę, że nie byłam w stanie tego wszystkiego pogodzić🥹😢Jednak, jak już za pewne zauważyłyście-udało mi się wreszcie zażegnać ten kryzys, dlatego Natalie i Caleb wracają do Was w świeżutkim rozdziale🤩🥰
Kolejny pojawi się w przyszły weekend😘❤️
Ściskam mocno i oczywiście bardzo chętnie przytulę Wasze gwiazdki i komentarze😘❤️😍

                                                                                                     Caleb

– Strasznie jesteś cięty na tę nową – zauważył Sean, kiwając głową na Pieguskę, która właśnie pędziła korytarzem w kierunku łazienki dla dziewczyn.

Odwróciłem się w jej stronę i obrzuciłem jej sylwetkę pochmurnym spojrzeniem.

Cała prawa strona jej ciała była kompletnie przemoczona, a na spódnicy i rajstopach dało się jeszcze zauważyć ohydne plamy z błota.

– Wcale nie. – Wzruszyłem lekceważąco ramionami. – Nie moja wina, że szła chodnikiem akurat wtedy, kiedy wjechałem w tę kałużę...

Sean przekrzywił głowę na bok i zmrużył podejrzliwie brwi.

– Mogłeś ją ominąć, tak jak ja i wszyscy inni – wytknął mi bez najmniejszej chwili zastanowienia. – Przyznaj się, Sanders...czym ta dziewczyna aż tak bardzo zalazła ci za skórę, że nie mogłeś się przed tym powstrzymać?

Na szczęście nie musiałem mu odpowiadać – a przynajmniej nie teraz, bo w tym samym momencie nad naszymi głowami wybrzmiał dzwonek.

Zarzuciliśmy więc plecaki na ramiona i ruszyliśmy do klasy.

Profesor Clarke – podstarzały historyk z długą siwą brodą i okularami na nosie, jak zwykle zaraz po wejściu do klasy, przeszedł do tematu zajęć. Żadnego „dzień dobry", „jak się macie?" i takie tam, tylko od razu zaczął nas bombardować inwazją Normanów na Wielką Brytanię i ich podbojem południowo-wschodniej części wyspy. Wyłączyłem się już w momencie, kiedy zaczął sypać konkretnymi datami, bo szczerze mówiąc, to gówno mnie obchodziło, co działo się w naszym kraju jakieś tysiąc lat temu.

– Caleb... – Sean szturchnął mnie łokciem w bok.

– No? – wymamrotałem, przechylając się w jego stronę, bo pomimo, że siedzieliśmy w ostatniej ławce, to Clark i tak zwykle słyszał, jak ze sobą rozmawiamy. Facet był prawie zupełnie ślepy. Szkła jego okularów przypominały wyglądem denka od słoików, ale słuch miał lepszy niż my wszyscy razem wzięci.

– Moja matka wyjeżdża na weekend... – zaczął, na co ja tylko prychnąłem znacząco pod nosem.

– Przecież ona ciągle gdzieś wyjeżdża – stwierdziłem bez większego zainteresowania.

– Fakt... – mój kumpel pokiwał głową i podrapał się długopisem za uchem.

Mama Seana była fajną babką, ale nie dość, że udzielała się w radzie miasta i w radzie naszej szkoły, to jeszcze prowadziła kilka fundacji na terenie całego kraju, przez co właściwie nigdy nie było jej w domu, a jego ojciec już dawno temu wyprowadził się do innej kobiety, dlatego, odkąd tylko pamiętam Sean zawsze miał wolna chatę.

– Myślałem, żeby zrobić w piątek imprezę z okazji rozpoczęcia ostatniego roku... – wybąkał niepewnie, zerkając na mnie kątem oka.

Nabrałem powietrza do ust i skinąłem delikatnie głową, bo kompletnie nie miałem pojęcia, jak na to zareagować. Cały nasz rocznik, włącznie z Seanem zdawał sobie sprawę z tego, że od momentu śmierci mojej siostry nie udzielałem się towarzysko, a jakby tego było mało, to miałem jeszcze kosę z Paulem Fosterem, który był bliskim kumplem Seana. Jednym słowem: syf na kółkach.

ZANIM ZABIERZE CIĘ DESZCZ -ZAWIESZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz