- Kurwa. - uderzyłem dłońmi o biurko i wysłałem zabójcze spojrzenie w stronę monitora.
Już od godziny siedziałem nad tym głupim błędem i nie mogłem go naprawić. Dlaczego ten cholerny dialog* nie wyskakuje wtedy kiedy go potrzebuję. Jak znam życie w końcu odkryje o co chodzi i okaże się, że była to jakaś głupota. Może za długo już dzisiaj nad tym siedzę. Potrzebuję przerwy.
Wstałem od biurka w moim zaciemnionym pokoju i zszedłem na dół. Potrzebowałem kawy. Deadline nas gonił, a mój brak skupienia nie sprzyjał zakończeniu prac na czas.
W domu panowała cisza. Atlas pojechał odwieźć tą lalunię, która tu wcześniej wtargnęła nieproszona. Wiedział co myślę o intruzach w naszym domu, a jednak miał śmiałość ją zaprosić do środka. Archer i Benedict też gdzieś wyszli, chociaż dobrze wiedzieli, że powinni zająć się naglącymi sprawami w naszym projekcie. Jeśli miało nam się powieść to musieliśmy go wypuścić dokładnie tego konkretnego dnia i ani sekundy później. Jak tak dalej pójdzie i będą się tak obijać, to sam będę musiał wszystko zaprogramować.
Wstawiłem kawę w ekspresie i wyciągnąłem swój ulubiony czarny kubek z szafki. Czekając na kawę rozejrzałem się po domu. Kiedyś ten dom należał do moich rodziców, dali mi go kilka lat temu na własność kiedy w końcu po latach ruszyło ich sumienie. Zawsze tak robili, gdy mieli chwilę rodzicielskiego przebudzenia. Obsypywali mnie drogimi prezentami. Zawsze mnie to wkurzało, bo nie potrzebowałem ich prezentów, tylko trochę więcej ich uwagi i zainteresowania. Zdarzyło mi się, że w napadzie złości na nich, zniszczyłem kilka z nich. Ten dom jednak jest najlepszym co od nich dostałem i przyjąłem go, chociaż wcześniej powiedziałem, że już więcej nic od nich nie chcę. Jednak takiego podarku nie mogłem odrzucić. Z tym domem wiązało mnie kilka dobrych wspomnień. Lubiłem go i mogłem zamieszkać w nim z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Był odpowiednio duży dla nas czterech, tak duży żeby każdy z nas czuł się swobodnie a jednocześnie nie czuł się samotny. Od zawsze mieliśmy takie marzenie. Zamieszkać razem i stworzyć coś co da nam świetlaną przyszłość. Żeby tylko byli bardziej skupieni na naszych celach a nie na panienkach i innych rozrywkach. Chyba znowu będę musiał zwołać zebranie i pogadać z nimi. Gonił nas czas i doszło nam trochę pracy, którą nie byłem jeszcze pewien komu powierzyć. Żaden z nas za bardzo się do tego nie nadawał, ale nie ufam już nikomu więcej. Nie pozwolę, aby kolejna osoba zamąciła w naszym projekcie.
Nalałem gotowej kawy do kubka i udałem się w kierunku schodów na górę, żeby wrócić do swojego pokoju i kontynuować pracę. Usłyszałem jak samochód wjeżdża na naszą posesję, postanowiłem więc wyjrzeć przez okno w salonie i sprawdzić kto to może być. Mówiłem chłopakom, żeby zamykali bramę, oni jednak zawsze o tym zapominali. Byłem chyba najbardziej odpowiedzialny z nas czterech. Oni ciągle bujali w obłokach, a bliźniaki najbardziej.
Skrzywiłem się i mało nie wylałem kawy kiedy zobaczyłem kto wysiada z samochodu Atlasa. Co ona tu do cholery znowu robi? W dodatku z walizką. Mam nadzieję, że mój kochany współlokator nie wpadł na ten wspaniały pomysł o który go posądzam. Ten dzień zapisze się do najbardziej koszmarnych jeżeli moje przypuszczenia się potwierdzą. Odstawiłem kubek na stolik w salonie, żeby przypadkiem nim nie rzucić w Atlasa kiedy pojawi się w drzwiach. Szkoda świeżej i mojej ulubionej kawy, i kubka oczywiście. Usiadłem na kanapie i potarłem palcami po skroniach. Spokojnie. Moja intuicja nie jest aż tak dobra.
Drzwi wejściowe do domu otworzyły się i w korytarzu pojawiła się niewielka osóbka, którą miałem niemiłą przyjemność już poznać dzisiejszego ranka. A zaraz za nią wszedł Atlas i niósł cholerną walizkę. No żesz ...
- O Cam ty tutaj, nie w pokoju? Skończyłeś na dzisiaj? - mój przyjaciel spytał cały w skowronkach. - Dobrze się składa, mamy do pogadania. Nasti, - zwrócił się do niskiej przepięknej dziewczyny, która nie wiadomo po co przyszła tu z nim. - pójdź na chwilę do kuchni i rozgość się, a ja sobie tutaj porozmawiam chwilę z Cam'em. - schylił się do niej i wyszeptał jej jeszcze coś do ucha, na co ona przytaknęła, uśmiechnęła się lekko i poszła w kierunku MOJEJ kuchni. A mnie nawet nie zaszczyciła spojrzeniem. Coś mnie dzisiaj rozsadzi, albo ja uszkodzę Atlasa.
CZYTASZ
Dom czterech serc
Romance25 letnia Anastazja, która jest graficzką i ilustratorką w wolnych chwilach tworzy swoją mangę i marzy o jej wydaniu na japońskim rynku pod pseudonimem. Tworzy też webtoona. Pewnego dnia w drodze na spotkanie ze swoją przyjaciółką, widzi niezwykły d...