Cześć, jestem Emma, ale nie jakaś tam ze Stanów czy Wielkiej Brytanii, tylko z Polski. Wiem wybitny początek historii. Nie przejmujcie się tym wstępem i dajcie mi proszę szansę.
Chciałabym opowiedzieć wam nieco o sobie, bo wierzę w to, że każdy człowiek, nawet gdy milczy ma coś do powiedzenia. Tak naprawdę nazywam się Emilia Kamycka.
Jednak nie przepadam za pełnym brzmieniem mojego imienia. Mam zielone oczy i długie włosy, moi rodzice powiedzieli by, że są rude. Ja wolę je nazywać kasztanowymi, ale no cóż o gustach się nie dyskutuje, prawda?
Mieszkam w małej miejscowości na Podkarpaciu wiele osób stwierdziło by pewnie, że to jakieś odludzie, koniec świata, dziura ale dla mnie to po prostu dom.
Pewnie jesteście ciekawi czym się zajmuję?
Już mówię, teraz się zdziwicie, a może nie.Posłuchajcie mojej opowieści.
Otóż prowadzę zajęcia z hipoterapii.
A jak to się właściwie stało, że w ogóle zostałam hipoterapeutką? No cóż sama nie wiem. Od zawsze ciągnęło mnie do ludzi i koni .Skończyłam studia psychologiczne, które były dla mnie ciekawą przygodą, ale nie wiązałam z nimi przyszłości. Okazało się,że jednak do czegoś mi się one przydały.
Ach ten los plącze nasze życie jak kłębek nitki, z której moja babci robi swetry na zimę. Nie przewidziała bym nigdy,że to wszystko właśnie tak się potoczy.
Wracając, od dziecka całe dnie spędzałam w stadninie w mojej miejscowości. Konie to naprawdę imponujące zwierzęta. Wiedzieliście, że potrafią bezbłędnie odczytywać ludzkie emocje i uczucia? To znaczy, że wiedzą o nas więcej niż my o nich.
Tak, wiem znów odchodzę od tematu, a więc uwielbiam ten wiatr we włosach kiedy galopujesz, tą wolność, która rozlewa się po całym ciele.
To nie ziemskie uczucie błogości, euforię podczas jazdy, gdy adrenalina i endorfiny spływają na ciebie całą falą. No tak uwielbiam, a raczej uwielbiałam to uczucie...
Niestety kilka lat temu spadłam z konia i odniosłam poważną kontuzję stopy. Nie mogę już jeździć tak szybko jak dawniej, a galop w ogóle nie wchodzi w grę.
Długo nie miałam siły pogodzić się z tym faktem. Było to dla mnie dość ciężkie przeżycie bo bardzo kochałam to poczucie spełnienia i szczęścia, które towarzyszyło mi podczas szybkiej jazdy.
Dlatego po dłuższym czasie zaczęłam prowadzić zajęcia z hipoterapii, chciałam dać innym to czego sama kiedyś doświadczałam. Przekazywać ludziom to co sama odkrywałam na końskim grzbiecie .
Chyba za bardzo się rozpędziłam, przecież nie powiedziałam wam czym jest ta cała hipoterapia. Wybaczcie. Trudne słowo co nie ? Spokojnie ja też na początku nie wiedziałam o co w tym chodzi.
Już śpieszę z wyjaśnieniem. Hipoterapia jest jedną z form rehabilitacji. Dzięki niej osoby niepełnosprawne mogą łatwiej pokonywać lęki, budować więzi, wyrażać swoje emocje i lepiej komunikować się ze światem.
Mimo, że bardzo lubię to co robię, a moja praca teraz niesamowicie mnie ekscytuje, jakieś dwa lata temu zaczęłam wpadać w tak zwane wypalenie zawodowe.
Czułam się wiecznie zmęczona. Nie czerpałam radości i satysfakcji z tego co robiłam.
Pewnie teraz pracowałabym w zupełnie innym zawodzie, gdyby nie ta jedna złota polska jesień, która zmieniła moje życie o 180 stopni. Zakręciła mną wokół swojej liściastej sukni i przywróciła moim policzkom rumianą barwę jabłek.
CZYTASZ
Jesienne szczęście ~ oneshot
Short StoryOpowieść o dziewczynie pełnej pasji, humoru i ukrytej wrażliwości. Historia o miłości, która potrafi odmieniać myślenie. Czy do szczęścia, naprawdę potrzeba tak wiele? A może tylko wystarczy to co jest tuż obok nas ? Czy prawdziwe uczucia istnieją...