Rozdział 6

84 2 0
                                    

Rozdział 6

Od pięciu dni nie pojawił się w moim domu. Pięć długich dni, podczas których nie czułam jego obecności, tego lodowatego spojrzenia śledzącego każdy mój ruch. Jakby nagle wyparował, rozpłynął się w powietrzu, zostawiając po sobie jedynie ciszę, która brzmiała niemal obco.

Moje myśli krążyły wokół niego jak wąż, który oplata swoją ofiarę, powoli dusząc resztki racjonalności. Czy to wszystko było jedynie wytworem mojej wyobraźni? Zaczęłam wątpić w to, co było realne.

Mimo spokoju, który ogarnął dom, coś wciąż uwierało w mojej świadomości, jak zadra wbita głęboko pod skórę.

Co stało się z głową mojego byłego męża?

Tego samego dnia, gdy zeszłam na dół, by sprawdzić, czy pudełko nadal leży na werandzie, zniknęło. Nie było go tam. Ani śladu. Ani kropli krwi, ani śladu chaosu, który jeszcze chwilę temu wydawał się nieodwracalną rzeczywistością.

Żadnych dowodów. Nic, co mogłoby świadczyć o tym, że to wszystko naprawdę się wydarzyło. Nie było śladów błota, a podłoga lśniła czystością. Nóż, który w przerażeniu upuściłam na podłogę, teraz spoczywał w szufladzie, jakbym nigdy go z niej nie wyciągnęła. Nawet deszcz, który wcześniej szalał z taką wściekłością, zdawał się wymazać każdą możliwą wskazówkę, jakby sam sprzymierzył się z nim, by wymazać jego obecność z mojego życia.

Byłam zdezorientowana, zagubiona w tej dziwnej, rozmytej rzeczywistości, gdzie nic nie było pewne. Każda chwila ciszy niosła za sobą cień wątpliwości, a każda minuta samotności była mroczniejsza niż poprzednia. Ale dni mijały, a ja nie mogłam sobie pozwolić na popadanie w obłęd.

Postanowiłam odnowić znajomości z kilkoma osobami z mojej starej grupy. Miałam nadzieję, że dzięki ich zdolnościom do zhakowania niemal wszystkiego, dowiem się czegoś o mężczyźnie, który nawiedzał mnie od dłuższego czasu.

Spotkałam się z Nancy i jej ekipą w małej kawiarni na obrzeżach miasta, gdzie mogliśmy rozmawiać bez obaw o podsłuch.

Siedząc przy stoliku z laptopem otwartym przed nami, czułam, jak narasta we mnie frustracja. Nancy, drobna kobieta z bystrym spojrzeniem i świetnie dopasowanymi okularami, przeszukiwała dark net w nadziei na znalezienie jakichś tropów.

- Masz może jego zdjęcie? – spytała, poprawiając okulary na nosie, co było dla niej oznaką koncentracji.

- Tak, pewnie – prychnęłam, pukając się w głowę. – Wyobraź sobie, że nie miałam okazji poprosić go o selfiaka.

Nancy rzuciła mi zirytowane spojrzenie, ale szybko wróciła do pracy. W międzyczasie jej współpracownicy, Greg i Liam, starali się odnaleźć jakiekolwiek ślady w głębszych zakamarkach internetu. Greg, wysoki mężczyzna z brodą, przeszukiwał fora i czaty, podczas gdy Liam, znany ze swojego talentu do wyłapywania najmniejszych szczegółów, próbował odnaleźć jakiekolwiek odniesienia w bazach danych.

- Co właściwie wiesz o tym facecie? – zapytał Greg, przerywając ciszę. – Może jeśli opowiesz nam coś więcej, pomoże nam to zawęzić poszukiwania.

- W zasadzie nic konkretnego – odparłam. – Poza tym, że pojawia się w moim domu.

Nancy, wciąż zatopiona w swoich poszukiwaniach, mruknęła coś o „nieprawidłowych protokołach bezpieczeństwa" i „ekstremalnej prywatności", ale ja byłam zbyt skoncentrowana na swoich myślach, by zrozumieć jej słowa.

- Poczekaj – powiedziała nagle, zrywając się z miejsca. – Znalazłam coś...

Odsunęłam ekran do tyłu, by uzyskać lepszy wgląd w zawartość. Wpatrywałam się w jedyny folder, jaki udało jej się znaleźć, kiedy na monitorze pojawił się ogromny napis:

Roses of fear ( SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz