Rozdział 8

78 2 0
                                    

Rozdział 8

Kiedy się obudziłam, znalazłam się w zupełnie obcym miejscu. Otworzyłam oczy, ale nie od razu zrozumiałam, gdzie jestem. Wokół mnie panowała cisza, przerywana tylko przez odgłosy mojego ciężkiego oddechu. Przez chwilę leżałam nieruchomo, starając się odnaleźć w nowym otoczeniu.

Wreszcie zdołałam usiąść, choć każda część mojego ciała płonęła od bólu. Moje spojrzenie powędrowało po pomieszczeniu, które okazało się być sypialnią. Jednakże nie była to żadna sypialnia, która znajdowała się w moim domu...

Wyglądała bardziej jak kwatera wojskowa niż miejsce do odpoczynku. Wąskie łóżko, na którym leżałam było przykryte ciemnym kocem wojskowym. Obok łóżka znajdowało się małe biurko, na którym leżał laptop, kilka notatników oraz różne przyrządy. Wszystko było uporządkowane, ale w sposób, który sugerował obsesyjne przywiązanie do szczegółów.

Na ścianach wisiały mapy z zaznaczonymi miejscami, które mogły być istotne w czyiś planach. Obok nich znajdowały się zdjęcia kobiet i artykuły o ich zaginięciach.
Jednak to zdjęcie Anji Ivanovej przykuło moją uwagę najbardziej. Rosjanka o ciemnych, kręconych włosach, które opadały na jej ramiona. Intensywne brązowe oczy były pełne tajemniczości i mocno kontrastowały z jej bladą skórą. Zdjęcie przedstawiało ją w eleganckim, ale nieco intrygującym stylu, a artykuły o jej zaginięciu były pełne sugestii, że mogła mieć powiązania z niebezpiecznymi środowiskami.

Obok niej, zdjęcie Mary Johnson, młodej nastolatki o jasnej, porcelanowej karnacji, z długimi, falującymi włosami w kolorze ciemnego blondu i pasjonującymi niebieskimi oczami, również zwracało uwagę.

Kolejne zdjęcie przedstawiało Alice Thompson, kobietę o prostych, ciemnych włosach i brązowych oczach. Artykuły o jej zaginięciu sugerowały, że mogła mieć trudności z odnalezieniem się w nowym środowisku, co mogło przyczynić się do jej tajemniczego zniknięcia.

Na końcu, zdjęcie Katherine Davis, kobiety z kasztanowymi włosami związanymi w elegancki kok i zielonymi oczami pełnymi determinacji, przyciągało wzrok. Jej profesjonalny wygląd i elegancja były widoczne w każdym szczególe, a zdjęcia ukazywały ją w stylowych ubraniach, które idealnie pasowały do jej pracy. Artykuł nad jej głową, zawierał ogromny napis: „Dziennikarka Katherine Davis zniknęła podczas śledztwa – co się stało?"

Starałam się nie wpadać w panikę, choć serce wciąż biło mi szybko, a strach ogarniał całe moje ciało. Chciałam wstać, ale ból promieniował z każdej części ciała. Z trudem podeszłam do biurka, starając się unikać zbyt gwałtownych ruchów. Przesuwałam ręką po przedmiotach, próbując znaleźć coś, co mogłoby mi pomóc w ucieczce.

Nagle, za mną, usłyszałam delikatny dźwięk, jakby ktoś otworzył drzwi. Odwróciłam się błyskawicznie, ale w drzwiach nikogo nie było. Serce znów zaczęło mi szybciej bić, a oddech stał się płytki i nerwowy.

- Hallo? – spytałam prostując się – jest tu ktoś?

Cisza odpowiedziała mi gęstą, niemal namacalną pustką. Wszystko wokół wydawało się zastygnąć, jakby dom wstrzymał oddech razem ze mną. Nagle, gdzieś z głębi ciemności, dobiegł dźwięk, cichy, ale wyraźny. Skrzypienie, niczym drewno, które nienawidzi swojego własnego ciężaru, uginało się pod stopami.

Czułam, jak włosy na karku stają mi dęba. Byłam przekonana, że w tej ciszy słychać bicie mojego serca. Powoli, wbrew mojej woli, zaczęłam się zbliżać do drzwi, wpatrując się w ciemność. Każdy krok stawiałam ostrożnie, starając się nie wydać najmniejszego dźwięku. Kiedy dotarłam do drzwi, zajrzałam przez szczelinę do następnego pokoju.

Ciemność była tam gęstsza, prawie materialna. Wzrok przyzwyczajał się do mroku, ale kontury zlewały się w jedną, czarną masę. Wtedy usłyszałam to ponownie. Skrzypienie, jakby coś ciężkiego przesuwało się po podłodze. Cicho, niemal nieuchwytnie, ale tak wyraźnie, że nie mogłam mieć wątpliwości.

- Kto tam? - zawołałam, ale odpowiedziała mi tylko cisza.

Nagle coś poruszyło się w kącie pokoju. Jakaś postać, ledwo widoczna, jakby zlepiona z cieni, poruszała się powoli, z trudem, jakby była unieruchomiona. Zamarłam, a serce podskoczyło mi do gardła. Postać była nieruchoma, ale czułam, jak jej wzrok palił mnie przez ciemność. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Wzięłam jeden, niepewny krok do przodu, a podłoga skrzypnęła przeraźliwie głośno.

Postać zatrzymała się, a ja wstrzymałam oddech. W mroku rozległ się szept, ledwo słyszalny głos...

- беги..

Mój własny oddech uwiązł mi w gardle. Usłyszałam te słowa, wypowiedziane w sposób, który przypominał bolesny szloch, to pochodziło z gardła kogoś, kto był blisko śmierci. Przez chwilę wszystko wokół mnie stało się nierzeczywiste. Usłyszałam zgrzyt paznokci przesuwających się po ścianie, a potem kolejny szept, bliżej, bardziej przerażający.

- Эвелин, беги отсюда

Ciemność zdawała się zbliżać, gęstnieć wokół mnie. Czułam, jak moje nogi miękną, a dłonie zaczynają się trząść. Wiedziałam, że muszę uciekać, ale moje ciało nie chciało mnie słuchać. Oparłam się o framugę drzwi, starając się złapać oddech. I wtedy zobaczyłam coś na podłodze. Krople, ciemne i wyglądające na świeżą krew, tworzyły ślad prowadzący w stronę tego pokoju...

Ten szept znów rozległ się, tak blisko, że mogłam poczuć oddech na karku.

- Беги, пока он не убил тебя, как каждую из нас

Obróciłam się gwałtownie, ale nikogo tam nie było. Czułam, że coś zbliża się do mnie z każdej strony. Cienie w pokoju zaczęły drgać, jakby żyły własnym życiem. Czułam, jak mój oddech przyspiesza, a moje stopy ledwo dotykały ziemi, gdy biegłam ku schodom, starając się uciec przed tym, co czaiło się w ciemności.

Kiedy dobiegłam do drzwi, szarpnęłam za klamkę z całej siły, desperacko próbując je otworzyć, ale te ani drgnęły. Zamknięte na głucho. Panika ścisnęła moje serce jeszcze mocniej. Próbowałam pchnąć drzwi raz jeszcze, raz po raz, jakby za którymś razem miały się poddać, ale nic się nie działo. Wtedy to zobaczyłam.

W każdym oknie, jakie mijałam w biegu, znajdowały się metalowe kraty. Zatopiłam wzrok w jednej z nich, ledwo widocznej w słabym świetle. Uświadomiłam sobie, że nie mam, dokąd uciec. Każda ścieżka prowadziła tylko głębiej w jego pułapkę. Serce waliło mi jak oszalałe, a oddech stał się krótki i płytki. Zaczęłam słyszeć kroki. Delikatne, powolne, zbliżające się do mnie z każdą sekundą. Zatrzymałam się, nie wiedząc, czy mam się ukryć, czy biec dalej.

I wtedy go zobaczyłam... tego samego mężczyznę, który stał w mojej sypialni, tego, który sprowadził mnie do tego koszmaru. Stał na końcu korytarza, w półmroku, z uśmiechem, który był bardziej drapieżny niż kiedykolwiek wcześniej. Zrobiłam krok w tył, moje plecy dotknęły ściany, serce biło mi w gardle. Próbowałam krzyknąć, ale głos utknął mi w krtani, dławiąc się w strachu.

- Jesteś taka podniecająca, gdy się boisz - wyszeptał niskim, niemal czułym głosem, zbliżając się do mnie powoli, z premedytacją. Nie mogłam ruszyć się z miejsca, moje ciało zdrętwiało, przykute do podłogi. Kiedy wreszcie się zbliżył, poczułam na sobie ciężar jego ciała. Przyparł mnie do ściany, a ja poczułam jego oddech na swojej twarzy.

Jego dłoń przesunęła się po mojej szyi, mocniej, z naciskiem. Pochylił się, jego usta dotykały moich.

- Jesteś tak podniecająca, gdy się boisz - powtórzył cicho, a każde słowo brzmiało jak ostry nóż wbijający się głębiej w moją duszę.

Próbowałam krzyczeć, wykrzyczeć wszystko, co czułam... strach, nienawiść, desperację, ale moje usta zostały zamknięte jego. Jego ręka zsunęła się niżej, poczułam, jak ciało odmawia mi posłuszeństwa. Trzęsłam się, wiedząc, że jestem w jego rękach, uwięziona bez możliwości ucieczki.


Po rosyjsku "uciekaj"

Evelyn, uciekaj stąd

uciekaj, nim zabije cię jak każdą z nas

coś jest szczelnie zamknięte, bez możliwości otwarcia, często z dodatkowymi zabezpieczeniami.

Roses of fear ( SKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz