ROZDZIAŁ XXIII

49 6 13
                                    


– Czy masz ochotę wybrać się ze mną na przejażdżkę, Julio?

Na dźwięk głosu Gabriela podnoszę głowę znad stołu, aby na niego spojrzeć.

Po tym, jak opuścił moją komnatę, zdążyłam nieco ochłonąć przed powrotem Ingrid, która patrzyła na mnie ze stanowczo zbyt szerokim uśmiechem. Pomogła mi wziąć kąpiel oraz ubrać się w prostą, ale niezwykle ciepłą suknię, a potem upięła moje włosy w luźny kok. O nic nie pytała, lecz jej nadzwyczaj dobry humor mówił mi wszystko, co chciałam wiedzieć.

Nie miałam wątpliwości co do tego, że wieści o mojej nocy spędzonej z królem Winterhills rozejdą się po pałacu w błyskawicznym tempie. Ale to przecież było zupełnie normalne, prawda? W końcu jesteśmy małżeństwem i wręcz oczekiwano po nas takiego zachowania. Niby wszyscy dobrze wiedzieli, że celem tego związku było jedynie zawarcie sojuszu, to jednak wydaje się, iż i tak przez cały ten czas liczyli na to, że rozwinie się między nami coś więcej.

Mam wrażenie, że wszyscy pokładają we mnie stanowczo zbyt wielkie nadzieje, a ja na końcu ich wszystkich zawiodę.

– Przejażdżkę? – powtarzam niepewnie, nabijając na widelec kolejny kawałek omletu.

Większość śniadania minęła w ciszy, która wydawała się czuć niezwykle komfortowo między nami, w przeciwieństwie do mnie. Gabriel zachowywał się zupełnie normalnie, przywitał mnie lekkim uśmiechem, gdy pojawiłam się w jadalni, ale pomimo tego wyczuwałam między nami dziwne napięcie. Jakby po dzisiejszym poranku coś się zmieniło i oboje chyba nie do końca wiedzieliśmy, jak odnaleźć się w tej sytuacji.

Staram się nie myśleć o tym, jak jego ręce przemierzały centymetry mojej skóry, jak jego usta zostawiały ogniste pocałunki na moim ciele, ale to jest tak świeże, że nie panuję nad swoim zdradzieckim umysłem. Za każdym razem, gdy na niego zerkam, czuję oblewające mnie ciepło, bo nie mogę wyrzucić z głowy wspomnień jego zachłannego dotyku i oczu wypełnionych pragnieniem, które odczuwałam w równym mu stopniu.

– Konną – precyzuje, odkładając sztućce na pusty talerz i ociera usta serwetką, zanim ponownie skupia na mnie swój wzrok. – Chyba nie miałaś jeszcze okazji zobaczyć okolicy?

Jedyny raz, kiedy wybrałam się dalej niż do przylegającej do pałacu wioski, zostałam porwana i uwięziona. Po drodze moje myśli były zajęte zupełnie innymi sprawami, które teraz wydają się jeszcze bardziej skomplikowane. Pomimo tego, że powinniśmy zacząć działać, zastanowić się nad tym, jak odzyskać pierścień, to w tej chwili jego propozycja wydaje mi się zbyt kusząca, aby z niej zrezygnować.

– Proponujesz siebie w roli przewodnika? – dopytuję, przechylając głowę w stronę swojego ramienia.

Dzieli nas cała długość stołu, ale widzę, jak kąciki jego ust drgają, jakby nie mógł nad nimi zapanować.

– Uważasz, że się do tego nie nadaję? – odzywa się z wyraźnym rozbawieniem w głosie.

Kątem oka widzę, jak stojący nieruchomo przy ścianie Alfred, unosi brwi, spoglądając na swojego władcę z wyraźnym zaskoczeniem. Ledwo udaje mi się zapanować nad własnym uśmiechem, bo świadomość tego, że nigdy wcześniej nie widział Gabriela tak swobodnego, rozpiera moje wnętrze niezrozumiałym ciepłem.

– Nie sądziłam, że znajdziesz na to czas – odpowiadam, obserwując, jak ciemnowłosy wstaje od stołu i niespiesznie do mnie podchodzi. Jego kroki odbijają się echem od kamiennych ścian, a moje serce wybija przyspieszony, nierówny rytm w oczekiwaniu na to, co zamierza zrobić.

Zatrzymuje się przy mnie, opiera dłoń na stole i pochyla nade mną tak, że nasze twarze dzieli zaledwie kilka centymetrów. Łapie moje spojrzenie, zamyka je w swoim, a ja nie mam zupełnie nic przeciwko temu. Zaczynam nawet myśleć o tym, że jeśli kiedykolwiek miałabym utonąć, to tylko w tych przejrzystych, błękitnych oczach.

Castle On The HillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz