Ostatni dzień roku 1979 naprawdę skłaniał do przemyśleń. Atmosfera w świecie czarodziejów gęstniała i każdy powoli zaczynał tworzyć swój własny rachunek sumienia. Nikt nie wiedział, czy już zaczęła się wojna, czy może wciąż mają do czynienia z okrutną zorganizowaną przestępczością. Członkowie rodzin ginęli w tajemniczych okolicznościach, a żadna informacja nie wskazywała na poprawę.
Nic więc dziwnego, że ludzie tracili zaufanie do władz. Dugald McPhail powoli godził się z myślą o rychłym odwołaniu go z funkcji ministra magii, chociaż wciąż próbował robić dobrą minę do złej gry. Udzielał wywiadów, gdzie uspokajał społeczność czarodziejów. Chodził na spotkania z szefami poszczególnych departamentów, uśmiechał się z nimi do zdjęć, próbował opracowywać strategię. Mówił o współpracy wszystkich urzędników wyższego szczebla, chociaż każdy wiedział o jego konflikcie z Bartemiuszem Crouchem. Szef Departamentu Przestrzegania Prawa wielokrotnie powtarzał, że w walce z przestępcami należy odwoływać się do niewybrednych metod. Cały czas próbował przeforsować dekret, który umożliwiłby aurorom stosowanie zaklęć niewybaczalnych wobec Śmierciożerców, który McPhail za każdym razem blokował. "Nie będziemy się zniżać do ich poziomu" powtarzał minister, na co szef biura aurorów prychał i rezygnując z uprzejmości wobec swojego bądź co bądź szefa, opuszczał pomieszczenie.
Dwudziestego stycznia społeczność czarodziejów była już pewna, że odwołanie ministra magii to kwestia kilku dni i mało kto nad tym ubolewał. Problem polegał jedynie na tym, że nikt nie wiedział, któż powinien stanowisko to objąć. Wielokrotnie zwracano się do Albusa Dumbledore'a, ale już żaden czarodziej nie łudził się, że ten potężny mag zechce opuścić mury Hogwartu. Największe szanse posiadał Gerald Dryden, obecny szef biura aurorów. Wiele osób liczyło na jego zdolności podejmowania szybkich decyzji i stanowcze, bezwzględne działanie przeciw Śmierciożercom. Jednak kandydatura tego czarodzieja nie odpowiadała wielu urzędnikom, którzy obawiali się zbytecznego ograniczania wolności przez Ministerstwo. Niektórzy z resztą celowo sabotowali każdą poważną kandydaturę, bowiem zbliżająca się wojna stanowiła dla nich okazję do szybkiego zarobku.
Sytuacja polityczna komplikowała się, przynajmniej tak wynikało z Proroka Codziennego, którego tamtego dnia czytał Syriusz Black, siedząc na ławce przed Salą Urzędowych Przesłuchań. Nie napawało go to optymizmem, ale do urzędników ogólnie miał tyle zaufania, co kot napłakał, więc specjalnie się tym nie przejął.
Zastanawiał się, kto miał zamiar go tym razem przesłuchiwać. Miał nadzieję, że ominie go spotkanie z Dorianem Rogersem, tak samo z resztą jak z Alphredem Cocktonem. Najchętniej w ogóle z nikim by już nie rozmawiał, zwłaszcza, że nie miał nic do dodania. Z każdą minutą ogarniała go coraz większa frustracja, chociaż starał się panować nad nerwami.
W końcu drzwi pomieszczenia uchyliły się, a z sali przesłuchań wyszedł znany mu z twarzy mężczyzna. Nie potrafił sobie przypomnieć jego nazwiska, ale na wszelki wypadek kiwnął mu na przywitanie głową. Mężczyzna odwzajemnił gest i wzdychając ciężko, udał się w kierunku wyjścia z poczekalni. Wyglądał na co najmniej zdenerwowanego, a to nie zwiastowało najlepszej atmosfery podczas przesłuchania.
Z pomieszczenia wychyliła głowę pulchna kobieta, której twarz przypominała Syriuszowi chomika. Była zdyszana i spocona, jakby właśnie biegała po kołowrotku. Wskazała mu ręką wejście do sali przesłuchań, a on ze sztucznym uśmiechem na ustach wpadł do środka. Przez chwilę rozglądał się po pomieszczeniu, szukając trocin, ale ostatecznie odpuścił sobie te niezbyt śmieszne żarty. Nawet jeśli opowiadał je sobie we własnej głowie.
Sala Urzędowych Przesłuchań znacząco się różniła od pomieszczenia skonstruowanego przez aurorów. Nie można było tam dostrzec żadnego lustra, w przeciwieństwie do przytłaczającej ilości szafek, komód i regałów. Prawie wszystko zawalone było papierami, nierzadko brudnymi od sowich odchodów. Na środku stało antyczne fotele, przy czym jeden był zajęty przez nikogo innego ale właśnie Doriana Rogersa.
CZYTASZ
W poszukiwaniu zakończenia [Syriusz Black]
FanfictionLord Voldemort sieje zamęt wśród czarodziejów, kiedy Syriusz Black otrzymuje zadanie, którego sam nie rozumie. Zagubiony wśród lasów Leonoscars próbuje odpowiedzieć na pytania, których nikt nie zadał, by skończyć coś, co się nawet nie zaczęło