Zakręciłam gorącą wodę i wyszłam z kabiny prysznicowej. Owinęłam się jednym ręcznikiem, zawiązując go nad piersiami, a drugi założyłam na włosy. Po wytarciu ciała, narzuciłam na siebie szlafrok i zaczęłam balsamować nogi. Następnie umyłam zęby, nałożyłam krem na noc i opuściłam łazienkę. Od razu uderzył we mnie nieprzyjemny chłód. Zdałam sobie sprawę, że zostawiłam otwarte okno. Weszłam do sypialni, opatulając się mocniej materiałem i spojrzałam w ciemność. Okolicę oświetlała tylko jedna latarnia. I mogłabym rzecz, że cała ulica pogrążona była we śnie lecz w tym momencie zauważyłam kogoś. Moim ciałem wstrząsnęły dreszcze, a gęsia skórka nie była spowodowana tylko zimnem.
Doskonale wiedziałam jak wygląda.. Zawsze postawione platynowe włosy tym razem były oklapnięte przez deszcz. Pierwsze na co zwróciłam uwagę były kości policzkowe chłopaka, uwydatnione przez ostre rysy twarzy. Oczy w kolorze kawy, które uważnie śledziły każdy mój ruch i nigdy nie ukazywały żadnych emocji. Prawda, nie patrzyłam w nie długo, ale były puste. Nie potrafiłam wyczytać zamiarów tego człowieka ani jego obecnego nastroju. Czasem uśmiechał się tajemniczo, ale był to dość złowrogi wyraz twarzy. Młody mężczyzna był wysoki, na oko rzekłabym, że mierzy około metra osiemdziesiąt pięć. Jeśli chodzi o budowę jego ciała, nie można było mu nic zarzucić. Szerokie ramiona, umięśnione ręce, tyle mogłam powiedzieć, gdyż zawsze miał na sobie luźną bluzę. Jak nie szarą to czarną, czasem granatową. Jednak to nie kryło jego wysportowanej sylwetki.
Pewnie myślicie, że to mój chłopak, prawda? Przyszedł o pierwszej w nocy spotkać się ze mną, zrobić mi niespodziankę? A może zaraz zacznie wdrapywać się po oknach bloku, aby wejść do mojego pokoju w romantycznym stylu?
Przykro mi, muszę rozwiać wasze wątpliwości. Chłopak stojący na ulicy, w środku ulewy to nie mój wybranek. Bardziej pasuje do niego miano prześladowcy. Tak, stanowczo jest moim prześladowcą.
Odkąd zaczęła się historia z nim związana, nigdy nie wychodziłam sama. Zawsze ktoś mi towarzyszył, tylko dzięki temu czułam się bezpieczna. Prawda, zauważałam go gdzieś w pobliżu, ale miałam gwarancję, że się nie zbliży kiedy byłam z kimś. Jednak jest mały szkopuł w tym wszystkim. Ten człowiek znajdował się wszędzie. Nieważne czy szłam do kosmetyczki, czy do sklepu, czy na cmentarz. Czułam jego obecność, widziałam jak podpierał się o drzewo i patrzył. Tylko patrzył. Nie podchodził bliżej niż na odległość dziesięciu metrów. Wpatrywał się w każdy mój ruch, nic co zrobiłam nie uszło jego czujnej uwadze. Dlaczego nie poszłam na policję? Jasne, że poszłam. Złożyłam zeznania, opowiedziałam wszystko i co usłyszałam? Że to pewnie czysty zbieg okoliczności, że akurat znajdujemy się w tym samym miejscu. O, jeszcze policjant powiedział, że jestem przewrażliwiona i mam zbyt wysokie zdanie o sobie. Jasne, jestem zapatrzona w siebie, ponieważ ktoś autentycznie mnie śledzi. To nie jest przewrażliwienie, to strach.
Patrzyłam na niego, takiego przemokniętego do suchej nitki i czekałam aż spuści wzrok. Jak zawsze nie udało mi się wygrać z nim walki na spojrzenia. Jego oczy dosłownie mnie pożerały, kilkukrotnie łapałam się na rumienieniu. Zawsze jednak tłumaczyłam to sobie gorącem, a nie tym, że chłopak jest niezwykle przystojny. Tym razem było cholernie zimno, a moje policzki przybrały prawie że purpurowy kolor.
Teraz pewnie pomyślicie, że zwariowałam. Zawiązałam szczelniej szlafrok, wsunęłam kapie na stopy i ruszyłam do drzwi. Nie wzięłam ze sobą telefonu, nie myślałam o tym wtedy. Nagły przypływ adrenaliny i odwagi kazał mi opuścić mieszkanie. Nie pofatygowałam się nawet żeby zamknąć drzwi na klucz, po prostu rzuciłam się biegiem na schody. Wątpliwość naszła mnie dopiero wtedy kiedy złapałam za klamkę od klatki. Jednak szybko odeszła, już parę sekund później stałam dwa metry od mojego prześladowcy. Momentalnie deszcz przemoczył mój niezbyt wyjściowy strój i zaczęłam trząść się z zimna. Nie mogłam się teraz wycofać i bardzo dobrze o tym wiedziałam.
CZYTASZ
Persecutor... Or not? // PL
Teen Fiction"Stał tam, na środku ulicy w deszczu. Krople moczyły jego ubranie i niszczyły fryzurę. Nie reagował, po prostu patrzył do góry, prosto w moje okno. Nie znałam go, a on wciąż za mną chodził. Nie opuszczałam domu samotnie, zawsze ktoś był ze mną, tak...