-Proszę cię, nie ma opcji - powiedziałam, przytrzymując ramieniem telefon, a w dłoniach trzymałam pada od XBOXa. Nie słuchałam dziewczyny, która usiłowała przekonać mnie do wspólnego wypadu na miasto. Musiałam wygrać ten wyścig w Need for Speed, brakowało mi tylko 50 tysięcy do czerwonego Porshe! -Nic nie rozumiesz! - krzyknęłam, przerywając jej paplaninę.
-Ćpałaś? - wypaliła, śmiejąc się. Przełożyłam telefon do prawej ręki, pauzując rozgrywkę.
-Gram w Need for Speed, okej? - powiedziałam bardzo poważnym tonem, ale chwilę później wybuchnęłam śmiechem, orientując się jak komicznie to zabrzmiało. -Nieważne, po prostu chcę spędzić tą niedzielę w domu, przed XBOXem, ewentualnie z jakimś serialem.
-Jesteś niemiła - burknęła.
-Przykro mi, taką mnie stworzyli - odparłam, próbując być zabawna, ale chyba mi nie wyszło. -Dobra, pójdę. Gdzie i o której? - ustąpiłam, wyłączając grę i wstałam z kanapy.
-Mam ochotę popływać - odparła po chwili zastanowienia, a ja wydałam z siebie odgłos sprzeciwu.
-O niczym innym nie marzę - mruknęłam.
-To świetnie - powiedziała, jakby nie wyczuła ironii, ale doskonale wiedziałam, że było inaczej. Wyczuła i wykorzystała ją przeciwko mnie. -W szkole za 20 minut?
-Cokolwiek powiesz - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Skierowałam się schodami na górę, a następnie do pokoju. Wrzuciłam do torby dwuczęściowy strój kąpielowy, bo nie miałam innego. Nie byłam przygotowana na sportowe wyzwania, bardziej na pool party i tak dalej. Nie oceniajcie mnie, okej?! Pływanie dla sportu nie jest moją ulubioną rzeczą. Ale skoro wkopałam sama siebie, mogę wykorzystać to w inny sposób. W końcu wyjdę z domu i nie będę się zadręczać tym tajemniczym chłopakiem, któremu swoją drogą nadałam przezwisko Creeper. Dam sobie spokój z rozmyślaniem o dziwnym zachowaniu Brooklyna i po prostu miło spędzę czas z koleżanką. No, oby.
Oczywiście nie mogło być bo mojej myśli. Od razu po przekroczeniu progu budynku, natknęłam się na niego.
-No proszę, kogo moje oczy widzą? - zapytał, rozkładając ręce i się uśmiechnął.
-Zejdź mi z drogi - mruknęłam i zmierzyłam go wzrokiem, a następnie przyspieszyłam kroku, co skończyło się zagrodzeniem drogi przez tego palanta.
-Grzeczniej - wycedził przez zęby, ale odsunął się w bok i dał mi przejść.
Poprawiłam torbę i kręcąc głową skierowałam się na basen, nie chcąc kontynuować rozmowy z Creeperem. Przywitałam Mandy przez szybę i ruchem ręki oznajmiłam, że idę do szatni się przebrać.
Zdziwiłam się, kiedy usłyszałam łańcuszek przekleństw gdzieś niedaleko. Zmarszczyłam brwi, odłożyłam torbę na niską ławkę, stojącą przy szafkach i skierowałam się w stronę źródła dźwięku. Przeszłam kilka kroków i od razu natknęłam się na właściciela głosu, który słyszałam. Stał tam lekko poobijany chłopak, ze zmierzwionymi włosami i rozciętą wargą.
-Co ci się do cholery stało? - zapytałam, podchodząc bliżej. Opierał się o ścianę i szybko oddychał, wyglądając na zdenerwowanego.
-Daj mi spokój - burknął i wytarł krew kapiącą z wargi.
-Co się stało? Ktoś cię pobił? - ponowiłam pytanie, a on wybuchnął śmiechem. Zmarszczyłam brwi. Co zabawnego powiedziałam?
-Za kogo ty mnie masz?
-Naprawdę chcesz znać odpowiedź na to pytanie? - skrzyżowałam ręce na piersi i postukałam nogą w podłogę.
-Po prostu sobie idź, nie mam czasu ani ochoty na pogawędkę - mruknął i zaczął odchodzić, ale zagrodziłam mu drogę i oparłam dłonie na biodrach.
CZYTASZ
escape // shawn mendes
Fiksi Penggemar"Nie możesz wiedzieć, po prostu nie. I to nie jest tylko dla twojego dobra. To jest dla dobra nas wszystkich. Nie tylko mnie czy ciebie, to dla dobra Shawna, każdego mojego bliższego kolegi, który też coś wie. To dla dobra, chociażby... twoich rodzi...