| 04 |

3.2K 244 59
                                    

-Proszę cię, nie ma opcji - powiedziałam, przytrzymując ramieniem telefon, a w dłoniach trzymałam pada od XBOXa. Nie słuchałam dziewczyny, która usiłowała przekonać mnie do wspólnego wypadu na miasto. Musiałam wygrać ten wyścig w Need for Speed, brakowało mi tylko 50 tysięcy do czerwonego Porshe! -Nic nie rozumiesz! - krzyknęłam, przerywając jej paplaninę.

-Ćpałaś? - wypaliła, śmiejąc się. Przełożyłam telefon do prawej ręki, pauzując rozgrywkę.

-Gram w Need for Speed, okej? - powiedziałam bardzo poważnym tonem, ale chwilę później wybuchnęłam śmiechem, orientując się jak komicznie to zabrzmiało. -Nieważne, po prostu chcę spędzić tą niedzielę w domu, przed XBOXem, ewentualnie z jakimś serialem.

-Jesteś niemiła - burknęła.

-Przykro mi, taką mnie stworzyli - odparłam, próbując być zabawna, ale chyba mi nie wyszło. -Dobra, pójdę. Gdzie i o której? - ustąpiłam, wyłączając grę i wstałam z kanapy.

-Mam ochotę popływać - odparła po chwili zastanowienia, a ja wydałam z siebie odgłos sprzeciwu.

-O niczym innym nie marzę - mruknęłam.

-To świetnie - powiedziała, jakby nie wyczuła ironii, ale doskonale wiedziałam, że było inaczej. Wyczuła i wykorzystała ją przeciwko mnie. -W szkole za 20 minut?

-Cokolwiek powiesz - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Skierowałam się schodami na górę, a następnie do pokoju. Wrzuciłam do torby dwuczęściowy strój kąpielowy, bo nie miałam innego. Nie byłam przygotowana na sportowe wyzwania, bardziej na pool party i tak dalej. Nie oceniajcie mnie, okej?! Pływanie dla sportu nie jest moją ulubioną rzeczą. Ale skoro wkopałam sama siebie, mogę wykorzystać to w inny sposób. W końcu wyjdę z domu i nie będę się zadręczać tym tajemniczym chłopakiem, któremu swoją drogą nadałam przezwisko Creeper. Dam sobie spokój z rozmyślaniem o dziwnym zachowaniu Brooklyna i po prostu miło spędzę czas z koleżanką. No, oby.

Oczywiście nie mogło być bo mojej myśli. Od razu po przekroczeniu progu budynku, natknęłam się na niego.

-No proszę, kogo moje oczy widzą? - zapytał, rozkładając ręce i się uśmiechnął.

-Zejdź mi z drogi - mruknęłam i zmierzyłam go wzrokiem, a następnie przyspieszyłam kroku, co skończyło się zagrodzeniem drogi przez tego palanta.

-Grzeczniej - wycedził przez zęby, ale odsunął się w bok i dał mi przejść.

Poprawiłam torbę i kręcąc głową skierowałam się na basen, nie chcąc kontynuować rozmowy z Creeperem. Przywitałam Mandy przez szybę i ruchem ręki oznajmiłam, że idę do szatni się przebrać.

Zdziwiłam się, kiedy usłyszałam łańcuszek przekleństw gdzieś niedaleko. Zmarszczyłam brwi, odłożyłam torbę na niską ławkę, stojącą przy szafkach i skierowałam się w stronę źródła dźwięku. Przeszłam kilka kroków i od razu natknęłam się na właściciela głosu, który słyszałam. Stał tam lekko poobijany chłopak, ze zmierzwionymi włosami i rozciętą wargą.

-Co ci się do cholery stało? - zapytałam, podchodząc bliżej. Opierał się o ścianę i szybko oddychał, wyglądając na zdenerwowanego.

-Daj mi spokój - burknął i wytarł krew kapiącą z wargi.

-Co się stało? Ktoś cię pobił? - ponowiłam pytanie, a on wybuchnął śmiechem. Zmarszczyłam brwi. Co zabawnego powiedziałam?

-Za kogo ty mnie masz?

-Naprawdę chcesz znać odpowiedź na to pytanie? - skrzyżowałam ręce na piersi i postukałam nogą w podłogę.

-Po prostu sobie idź, nie mam czasu ani ochoty na pogawędkę - mruknął i zaczął odchodzić, ale zagrodziłam mu drogę i oparłam dłonie na biodrach.

escape // shawn mendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz