Rozdział 4

729 30 12
                                    


Po tym jak Caleb założył zabezpieczenia na laptopa i usunął wirusa który jak się okazało miał pokazywać lokalizacje laptopa i jego wyszukiwania przeszliśmy do planowania nowej akcji. Stara była spalona dlatego że pewnie ukryli się lepiej po tym jak sie dowiedzieli że mamy ich lokalizacje. Alex powiedział co wiedział i gdyby nie on pewnie nie wiedzielibyśmy tak szybko o wirusie. Wywnioskowaliśmy jeszcze że muszą mieć dobrego hakera przecież włamał się do systemu mojej rodziny. Mimo że laptop nie miał żadnych zabezpieczeń to mial wgrany system rodzinny czyli bardzo dobrze kryty system. Właśnie w tym momencie uświadomiłam sobie że musze zadzwonić do rodziców i im o tym powiedzieć. 

Wstałam z kanapy i już chciałam odejść kiedy na moim nadgarstku zacisnęła się ręka. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Alexa który patrzył na mnie z przerażeniem. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu pytające spojrzenie.

   - Gdzie idziesz? - Zapytał piskliwym głosem.

   - Zadzwonić do rodziców - Odparłam.

Alex spojrzał na lewo i spowrotem na mnie.

   - Nie zostawiaj mnie tutaj - Pisnął przez co wszyscy sie na nas spojrzeli. - ten goryl chce mnie zabić. - szepnął dalej patrząc mi w oczy. Spojrzałam w tamtym kierunku co on przed chwilą i ujrzałam Aidena który patrzył na Alexa z mordem w oczach. Chwile tak patrzyłam po czym wybuchnęłam głośnym śmiechem przez określenie jakiego użył Alex. Chłopak chyba poczuł się swobodnie w moim towarzystwie ale to dobrze ponieważ też go polubiłam. Biła od niego taka energia jak od Noah. Czyli zajebista.

   - Dobrze chodź ze mną - powiedziałam i pociągnęłam go za rękę żeby wstał. 

   - Gdzie idziesz? - zapytała Mia.

   - Zadzwonić do rodziców - Dziewczyna spojrzała na Alexa i uniosła brwi co wziełam na za nieme pytanie. Parsknęłam śmiechem. - Goryl chce go zabić. - usłyszałam z tyłu prychnięcie Mii i Alexa. Chyba musiała ogarnąć o kogo chodzi ale wsumie  nic dziwnego tylko Aidenowi nie pasuje Alex. Wszyscy zdaje się że go polubili.

Odeszliśmy trochę staneliśmy pod filarem i koło ciał. Tak, dalej ich nikt nie posprzątał i wsumie nawet nie zadzwoniliśmy po ekipe ale jebać. Wyciągnęłam telefon i po trzech głebokich wdechach wybrałam numer taty. To bezpieczniejsza opcja.

   - Nie ma takiego numeru - usłyszałam głos taty na co przewróciłam oczami .

   - Mamy problem - stwierdziłam że nie będę owijać w bawełnę.

   - Dzwoń do mamy - powiedział tata. - ja mam dość waszych problemów.

   - Ale to nie nasz problem tylko nasz - dopiero po parsknięciu Alexa zorientowałam sie co powiedziałam. - Znaczy nasz czyli wasz też. 

   - Dobra mów

   - Rosyjskie szmaty wjebały nam się do zabezpieczeń rodzinnych.

Wiedziałam że tata zrozumie że to poważny problem. Mogli nas zniszczyć jakby odkopali wszystkie brudy wtedy już nawet organizacja by nam nie pomogła i zostalibyśmy zatrzymani.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

HEJKA CHCIAŁABYM WAS POINFORMOWAĆ ŻE ZAWIESZAM NARAZIE TĄ KSIĄŻKE PONIWAZ NIE CZUJE WENY. RÓWNIEŻ ZAWIESZAM JĄ Z POWODU TEGO ŻE CHCE ZACZĄĆ PISAĆ INNA KSIĄŻKE.

SPORADYCZNIE JAK BEDE MIAŁA POMYSŁY NA RODZIAŁ DO TEJ KSIĄŻKI TO BEDE WAM WSTAWIAĆ.

A TERAZ SERDECZNIE ZAPRASZAM DO MOJEJ DRUGIEJ KSIĄŻKI KTÓRA JESZCZE DZISIAJ WIECZOREM POJAWI SIE NA PROFILU

IT WILL BE BETTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz