Rodział 1

977 49 12
                                    


   -musimy porozmawiać

Po tym jak usłyszałam to zdanie byłam jeszcze bardziej zdezorientowana i nie wiedziałam co się dzieje. Przecież często prowadzili z nami rozmowy więc tym bardziej nie rozumiem ich niepewności. Raczej nie może być nic gorszego od tego jak rodzice musieli nam przekazać że pies z którym się wychowaliśmy odszedł. A jednak mogło.

   -Wyjeżdzacie - powiedziała moja mama a ja popatrzyłam się na nią jak na kosmite bo przecież nie było mówione o żadnym wyjeździe a zawsze takie rzeczy były ustalane przynajmniej tydzień wcześniej.

   -Co? gdzie i po co? - zapytałam dalej nie rozumiejąc 

   -już ci tłumacze - mruknął tata - wyjeżdzecie dzisiaj do Nowego Jorku złapać grupe gwałcicieli. Oni gwałcą wszystko co się rusza a nikt nie był w stanie do tej pory ich złapać. Dlatego organizacja wysyła ciebie i twojego brata ponieważ jak dobrze wiesz jesteś najlepszą zabójczynią a twój brat najlepszym hakerem wieć przydacie sie tam bardzo. - zakończył mówić ale ja przestałam go słuchać w momencie w których była wzmianka o gwałcicielach. Nienawidze każdego skurwiela ich pokroju ponieważ 3 lata temu przez to że odzieliłam się na imprezie od przyjaciółki jej dosypali coś do drinka i zgwałcili. Mimo że wszyscy mi mówią że to nie moja wina że nie mogłam tego przewidzieć to i tak mam wyrzuty sumienia przez tą sytuacje i obiecałam sobie że zabije każdego gwałciciela którego znajdę. I właśnie takim sposobem od 3 lat tropie i zabijam każdą szumowine. Dlatego odrazu po wypowiedzeniu tego zdania wiedziałam że się zgodzę.

   -a może jechać ze mną mia? - zapytała chociaż wiedziałam jaka bedzie odpowiedź.

   - nawet lepiej jak z tobą pojedzie - odpowiedziała mama 

   -dlaczego?

   -najpierw powiedz czy się zgadzasz - spojrzałam na ojca podejrzliwie ale posłał mi ten swój wzrok więc kiwnęłam głową na znak że się zgadzam a wszyscy w pomieszczeniu odetchneli z ulgą - dobrze cudownie to caleb powiedz jej

   -o nie! ja się wypisuje z tego challengu - oburz sie mój brat i założył ręce na piersi 

   -Elizabeth? - spojrzał na moją mame 

   -nie! nie ma mowy Erik ty to zrób ty masz jaja w tym domu

   -powiecie mi wkońcu co się tu odpierdala? - zapytałam bo już naprawde wkurw mnie brał

   -Dobrze ja to zrobię przecież faktycznie tylko ja mam jaja w tym domu - mruknął pod nosem ojciec patrząc sugestywnie na caleba na co ten w szoku otworzył usta. Chociaż tutaj musze przyznać ojcu racje bo mój brat to ogromna panikara mimo że jest dobrym zabójcą i komputerowym świrem to naprawde spora z niego pizda. Pamiętam jak rok temu zobaczył pająka na ścianie a był sam w domu. Jak wróciliśmy z rodzicami do domu zobaczyliśmy Caleba na środku salonu z walizkami oznajmiającego że on sie wyprowadza bo ten pająk podobno mu groził. Skończyło się to tak że przez tydzień spał w innym pokoju mimo że ten pająk był już dawno zabity ale on sobie uroił w głowie że ten pająk wysłał na niego armie pająków i on tam nie wróci. Nie wiem czy to jakaś choroba głowy czy coś bo pomimo że jesteśmy bliźniakami to poza wyglądem nie jestemy wogóle do siebie podobni. Oboje mamy czarne włosy,małe zadarte nosy,pulchne policzki i intensywne zielone oczy ale z charakteru ja jestem bardziej odważna.

   - mówcie do cholery o co tutaj chodzi - lekko się uniosłam 

   - Powiem ci ale musisz sie uspokoić i obiecać że nie bedziesz krzyczeć i rzucać meblami - powiedział tata głosem nienoszącym sprzeciwu. To że mam problemy z agresją nie oznacza odrazu że będę demolować dom ale z racji że chciałam już wiedzieć co mają mi do powiedzenia kiwnęłam tylko głową. Tata wział głęboki wdech i zaczął mówić - Jak już wiesz jedziecie złapać te cipy ale nie powiedzieliśmy ci najważniejszego a mianowicie będziecie wspołpracować z Millerami i jego paczką - Już wiem dlaczego rodzice powiedzieli żebym wzięła ze sobą Mie bo tylko ona się mnie nie boji jak wpadam w trans. Tylko że oni sie wiedzą najważniejszego Mia też nienawidzi jednego Millera a dokładniej Ethana. Ale to już historia na inną godzine.  Ojciec widząc moją minę podniósł rękę na znak żebym dała mu kontynuować. Więc dałam chociaż ostatkami sił sie powstrzymywałam żeby nie iść na góre i nie zacząć rzucać rzutkami w tarcze na której jest zdjecie Aidena Millera - Ta misja jest bardzo ważna dlatego prosilibyśmy z mamą abyś odstawiła nienawiść na bok - Dodał juz spokojniej tata na co razem z bratem spojrzeliśmy na siebie i wybuchneliśmy głośnym szczerym śmiechem. Mój brat jako jedyny wiedział o laleczce voodoo i tarczy z jego zdjęciem. Moja nienawiść była tak głęboka że jak tylko o nim ktoś wspomni dostaje szału i mam w głowie pomysły na długą bolesną smierć dla niego ale niestety nie moge go zabić ponieważ jego rodzina również należy do organizacji przez co jakbym go zabiła odrazu za mną za mną zostało by wysłane stado zabójców - Z czego się śmiejecie? - zapytał zdezorientowany tata jak dalej się śmialiśmy. Po chwili już sie uspokoiłam i spojrzałam na rodziców z rozbawieniem 

IT WILL BE BETTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz