ROZDZIAL 4

9 1 0
                                    

Aiden

Wstałem, aby chłopak nie czuł nade mną przewagi. Był ode mnie niższy, jednak w swoim fachu był dość dobry, ale nie lepszy niż ja. Miał na sobie hawajską koszulę, jakby chciał wtopić się w tłum, co mu nie wyszło, bo większość wybrała stonowane kolory.
- Czego chcesz? - zapytałem, a z twarzy Alexa nie schodził ironiczny uśmiech. - No pytam cię o coś. Mamusia cię nie nauczyła, że odpowiadanie na pytania.
- Mam sprawę - rzucił, po czym odwrócił się i ruszył w stronę parkingu. Stałem tak chwilę nie ruszając się. Alex zauważył to i pokazał dłonią abym poszedł za nim.
Staliśmy już przy czarnym bmw, które należało do chłopaka. Wyglądał na zadowolonego moją obecnością, jednak ja wręcz przeciwnie.
- Chciałeś coś, mów. Nie mam całego dnia - spojrzałem na chłopaka, który wyciągał telefon z kieszeni, klikając coś na nim.
- Hayes, chyba wiesz po co cię tu zaprosiłem - usłyszałem z głośnika donośny głos Rodrica. -Masz zabić rodzeństwo White, mogą wiedzieć za dużo. Nie zawiedź mnie Alex. Za to Aiden bierze twoje zlecenie na Tommsona.
Zamarłem. Hayes miał zabić White'ów . To niemożliwe, oni przecież nic nie zrobili.
- Co kurwa. Nie usłyszałeś - zaśmiał się Alex. - Z mojej strony tyle.
Ruszyłem w stronę plaży rozglądając się za przyjaciółmi. Teraz nie mogłem spuścić z nich wzroku nawet na sekundę. On cały czas tu jest.
Na szczęście Dean i Rihan siedzieli na kocu przy samej wodzie, więc nie miałem obaw. Jednak przypomniało mi się, że oprócz chłopaków jest jeszcze Leila. Spojrzałem na Matta, który podnosił butelkę z piwem, jakby robił coś na kształt toastu.
- Gdzie jest Leila? - zwróciłem się w stronę White'ów.
- A co stęskniłeś się - zaśmiała się Mia.
- Kurwa. Możesz choć raz się zamknąć, proszę - rzuciłem ostro.
- Powiedziałbym, że jesteś teraz elokwentny, ale ta kurwa na początku była niepotrzebna - odchrząknął Elliot.
- Gdzie ona jest do chuja - zapytałem zirytowany zachowaniem przyjaciół.
- Pojechała do studia dograć coś tam bo brakło jej, a co - odparł Rihan.
- Kurwa. Daleko to jest? - westchnąłem.
- No nie wiem, chyba nie. Zadzwonić do niej?
- Napisz jej żeby jak najszybciej była u was w domu, to ważne.
Nie minęło dziesięć sekund a Rihan już rozmawiał z dziewczyną. Dean zaczął mnie już wypytywać o co mi chodzi, jednak nie było na to czasu, bo stwierdziłem, żebyśmy przenieśli naszą imprezę do domu White'ów.
- Weźcie chodźcie szybciej, bo jak ktoś dostanie kulkę w łeb to chyba mnie coś trafi - rzuciłem zirytowany.
Ups chyba nie miałem tego mówić.
-Japierdole co tu się dzieje - westchnął Elliot. - Ziomek nagle gdzieś idzie, wraca zestresowany, a teraz kurwa jedziemy do domu. O co tu do chuja chodzi już.
- Powiem wam jak będziemy w stu procentach bezpieczni. Albo dobra w sumie znam się na tym wyjebie mu kulkę w łeb - zaśmiałem się nerwowo.
- O chuja tu chodzi - zaczął Matt. - Kim ty kurwa jesteś, że znasz się na strzelaniu komuś w łeb.
- Wy serio się przez tyle czasu nie domyśliliście - rzuciłem.
- Nie? - odparli wszyscy na raz.
- Ups.. No tak jakby dostaje zlecenia i kulturalnie eliminuje ludzi - podrapałem się po karku.
- O kurwa - zdziwił się Dean. - Ale zarąbiście. Ile zarabiasz?
- Boże, Dean akurat teraz musisz o kasie -Mia szybkim ruchem uderzyła chłopaka w ramię.
- Czekaj, Czekaj, Czekaj. Jak to eliminujesz? W sensie zabijasz? - zapytał Rihan
- Mhm..
- O kurwa. Z kim ja się zadaje - zamyślił sie chłopak.
- Chyba z kim my się zadajemy - zaśmiał się Elliot.
Elliot zawsze potrafił poprawić mi humor. Nawet w takich sytuacjach jak zagrożenie życia moich przyjaciół. Znałem się na rzeczy i wiedziałem, że Alex nie zaatakuje od razu po tym jak mi powiedział. Ale z tyłu głowy miałem myśl, że w każdej chwili mógł to zrobić.
Niby miałem dopiero osiemnaście lat i chodziłem jeszcze do szkoły, ale ja żyje dla fabuły i przy okazji zarabiam niemałe pieniądze.
Żyć nie umierać.
Albo w sumie umrzeć to mogę w każdej chwili.
Nieważne.
Siedziałem za kierownicą starając się skupić na drodze. Jednak nie było to takie łatwe, ze względu na moich przyjaciół.
Ja narażałem swoje życie wiele razy i byłem tego świadom, jednak ta sytuacja jest dość skomplikowana, bo są w nią zamieszani moi przyjaciele.
Musiałem ich wszystkich zaangażować, nie było innego wyjścia. Bałem się. Naprawdę mnie to przerażało. Nie bałem się wielu rzeczy, jednak wtedy czułem strach, który był jednym z największych w moim życie.

Leila

Siedziałam w salonie czekając na na moich braci i ich przyjaciół. Silver cały czas siedziała ze mną, śmiejąc się z filmików z jakiś imprez.
Miałam dokończyć nagrania mojej piosenki, jednak telefon od Rihana pokrzyżował wszystkie plany.
- Jesteśmy - krzyknął Dean, idąc w stronę kanap. - Sorry, że tak długo ale przeprowadzaliśmy poważne rozmowy na nasz temat.
Napewno.
- Po cholerę ściągaliście mnie wiedząc, że mam ważne nagrywki - rzuciłam oburzona.
- Spoko, spoko już ci mówimy - powiedział Elliot.
Zaplotłam ręce na piersiach, oczekując odpowiedzi, która nie dawała mi spokoju. Nie wiem czego bałam się bardziej, tego czego dowiem się za chwilę, czy reakcji mojego menadżera, że nie skończyłam dzisiaj mojej piosenki.
- Dobra. Po pierwsze, przez jakiś czas masz ograniczyć wychodzenie z domu - zaczął starszy z moich braci. - Nie martw się, my też zostajemy w domu. Będziesz mieć towarzystwo swoich ukochanym braci - dokończył Dean.
Świetnie.
- Czemu niby mam siedzieć w domu. A szkoła? - zerknęłam w stronę Aidena, który nerwowo stukał palcami o tył telefonu.
- Nie wiem, przez jakieś dwa tygodnie nie będziesz chodzić. Załatwię ci jakieś zwolnienie lekarskie czy coś - westchnął Rihan.
- Mi tam pasuje, ale tak właściwie to po co to wszystko.
Aiden odwrócił głowę w moją stronę, próbując coś powiedzieć. Otworzył usta, a chwilę później je zamknął.
- Kurwa to nie koniec świata czemu się nie odzywasz. Ja mam wszystko mówić - oburzył się Rihan.
- Ktoś chce was zabić. W sensie ciebie, Rihana i Deana - zwrócił się do mnie Aiden, na co unikałam brwi i zdezorientowana spojrzałam na braci. Zapewne wiedzieli o tym, więc ich reakcja nie była spektakularna.
Ktoś chciał nas zabić.
Przerażenie opanowało moje ciało. Wstałam i ruszyłam w stronę schodów, jednak zatrzymał mnie uścisk na moim ramieniu. Aiden złapał za moje ramię tak abym nie dała rady się ruszyć. Odwróciłam się w stronę reszty i unosiłam jedną brew.
- No to chcę wiedzieć wszystko od początku - zarządzałam.
- Japierdole znowu mam to opowiadać. Dobra teraz wam powiem, kto chce, a nawet musi was zabić - westchnął Aiden.
- TO TY KURWA TO WIESZ - krzyknął Elliot.
- No jakbym nie wiedział to bym nie mówił.
- A no w sumie to ma sens.
Siedziałam wpatrując się pusto w ścianę za Aidenem, były na niej obrazy namalowane przez mojego dziadka. Były cudowne.
Moje rozmyślania przerwał mi Matt, który szturchnął mnie w ramię.
- Ziemia do Leili - zaśmiał się Matt.
Prychnęłam na jego słowa, a Gray kontynuował swoje tłumaczenie całej sytuacji.
- Dobra pamiętacie jak przyszedł taki ziomek i poszliśmy gdzieś? - Zapytał.
- Nie - rzuciła reszta
- Japierdole. Dobra nie ważne - zaczął Gray. - Mój taki jakby szef, nie wiem czemu, a może wiem zamienił nas zleceniami on ma zabić was, a ja jakiegoś Thomsona.
- Co do chuja - zdziwiłam się.
- Eee... nie wiem - rzuciła Mia.
- Ja lepiej posiedzę w domu. Dłuższe wakacje chociaż będą - zaśmiałam się nerwowo.
- No i chociaż w tym się zgadzamy - odparł Dean.
Spojrzałam pytająco na brata, na co on odwrócił głowę i zaczął mówić coś do Rihana. Miałam w głowie za dużo pytań, a za mało odpowiedzi. Zastanawiałam się jak długo to wszystko potrwa i co on niby chce z tym zrobić. Zabić go?

***
Ostatnie kilka dni wyglądały tak samo. Wstawałam, jadłam, oglądałam serial i spałam. Nic ciekawego się nie działo oprócz tego, że Dean codziennie faszerował nas swoim makaronem z serem.
Silver wysyłała mi notatki jedynie z najważniejszych przedmiotów, bo na sam widok budowy jakiejś dżdżownicy wyprawiała mnie o wymioty.
- Leila - zawołał Rihan.
- Co chcesz - odparłam.
- No chodź tu.
Zatrzymałam odcinek i ruszyłam schodami w dół. Na kanapie znowu było zebranie pomocy osobistej. Wszyscy byli ubrani normalnie, a ja miałam na sobie piżamę w awokado i włosy związane w koka na środku głowy.
- No elo elo - przywitał mnie Elliot.
- Oh, cześć.
Spojrzałam na Aiden'a trzymającego w rękach jakieś zdjęcia, na których był jakiś mężczyzna w idealnie dopasowanym garniturze. Wyglądał na około pięćdziesiąt lat, a na jego czarnych ulizanych do tyłu włosach odznaczały się siwe kosmyki.
- Mam zdjęcia z kamer - oznajmił po chwili Aiden.
- Skąd je masz? - Zapytał Rihan.
- Ma się swoje sposoby - zaśmiał się Gray.
- A tak na serio, to skąd je masz?
- Eee, pogroziłem trochę ochroniarzowi i tak wyszło.
Ziomek, ty normalny jesteś? Chyba nie.
- Lepiej mi się żyło minutę temu - stwierdziłam.
- Mi też - przyznała Mia.
Wszyscy siedzieliśmy czekając na Aiden'a, któremu zadzwonił telefon.
_________________________
Teraz pisze krótsze rozdziały bo szkola i no XDD
ZIOMEK DAJ GWIAZDKĘ  🥰

SCARS OF HELL [15+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz