ROZDZIAŁ 1

25 1 1
                                    

Leila

Wchodziliśmy już na posesję Reed'ów, skąd było słychać muzykę na całą ulicę. Była to cotygodniowa impreza, na którą Harper zapraszała całą szkolną elitę. Mogła sobie na to pozwolić, bo jej rodzice, co tydzień jechali za miasto do pracy. Nie żałowali sobie pieniędzy na różne materialne rzeczy, takim przykładem był ich dom, który był pieprzoną willą. Nie mówię, że moi rodzice nie żałowali pieniędzy na dom, bo tak nie jest. Wydali na niego jakieś dziesięć milionów dolarów. Sama byłam w szoku jak się o tym dowiedziałam, ale jakoś nie narzekam, bo w życiu mi niczego nie brakuje. Mój ojciec jest szanowanym prawnikiem i do każdych rozpraw znanych osób, biorą właśnie jego. Za to moja matka jest znaną reżyserką i dużo filmów czy seriali zawdzięcza się jej.

-O mój boże, jak wy cudownie wyglądacie- krzyknęła Kat biegnąc w naszą stronę.- Nie widzieliśmy się całe wakacje, a wy taki glow-up zrobiliście.- dokończyła przytulając się do nas, a przez jej słodkie perfumy, prawie, że zemdlałam. Miałyśmy inne gusta, ona wolała słodkie zapachy, a ja wręcz przeciwnie.

Kat myślała, że się przyjaźnimy, a my po prostu nie chcieliśmy, żeby myślała inaczej. Była dla nas jak taka znajoma na imprezach, można z nią czasami pogadać, ale nie za długo. Po jakimś czasie robi się irytująca.

Szliśmy w stronę kuchni, w której było najwięcej osób, a my byliśmy duszami towarzystwa, ale jedynie na imprezach lub czasami w szkole. Byliśmy najpopularniejszą grupką w całym Dallige High School, przez co byliśmy zapraszani na każdą imprezę. Nie byliśmy jedyni, których wszędzie zapraszali. Oprócz nas byli jeszcze koszykarze ze szkolnej drużyny, których ego było wyższe niż Mount Everest. Szczególnie Aidena Graya będącego ich maskotką pośród napalonych nastolatek z pierwszych klas jak i kapitanem. Byłam na niego skazana, bo przyjaźnił się z moim bratem i bywał u nas w domu dosyć często. Będzie chodzić teraz do ostatniej klasy, więc nie wierzę, że uda mu się w miarę napisać egzaminy, bo olewał naukę na rzecz treningów. Z resztą ja wolałam imprezować niż się uczyć, ale mi została jeszcze jedna klasa, a jemu nie.

-Siema panie strażnik- zaczął Lucas, idąc w stronę Simona, który nalewał sobie sok do kubka.

Simon spojrzał na niego z widoczną niechęcią, dlatego, że jakiś rok temu chłopak musiał stać przy drzwiach i pilnować, żeby nikt niepowołany nie wszedł na imprezę. Było to halloween i zmusiliśmy go żeby przebrał się w stój jakiegoś łososia, czy tam innej ryby. Do tej pory Lucas mu to wypomina.

Simon to nasz znajomy ze szkoły, nie przyjaźnimy się, ale mamy dość dobry kontakt. Wprowadził się do Los Angeles dwa lata temu i od tamtej pory jest naszym dobrym znajomym,

-A weź się ode mnie odpierdol- odparł znudzony chłopak, biorąc łyk soku pomarańczowego. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, a może nie. Wyglądał na zmęczonego, ale jego oczy wręcz przeciwnie, wyglądały na zranione.

-Co ty taki sztywny. W ogóle, od kiedy ty sok pomarańczowy pijesz?- zaśmiała się stojąca obok Grace.- Nudziarz- prychnęła i ruszyła w stronę ogrodu.

Simon otworzył usta, chcąc coś powiedzieć, ale po chwili je zamknął. Gdyby zaczął coś mówić, to dziewczyna uciekłaby zapewne w podskokach. On od zawsze mówi to, co ma na myśli i nigdy się nie zastanawia czy wypada w danym momencie coś powiedzieć. Jednak za Simona zrobił to Lucas, który chwilę później stał już przy dziewczynie. Znałam go dłużej niż jeden dzień, więc doskonale wiedziałam już, co do niej powie. Będzie przez jakieś dziesięć minut wypominał jej, co kiedyś zrobiła. Gdybym powiedziała, że nie czekałam na ten moment to bym skłamała. Czekałam, od kiedy ją poznałam. Na początku wydawała się miła i przyjazna, jednak po jakimś czasie ukazało się jej prawdziwe oblicze.

SCARS OF HELL [15+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz