01

125 14 1
                                    

‧₊˚❀༉‧₊˚.

lipiec 2023, Barcelona

Westchnęłam, opierając się o ladę. Kwiaciarnia była pusta, a cisza niemal ogłuszająca. Dla zabicia czasu przesuwałam palcami po płatkach pobliskiego kwiatu. Nie spodziewałam się klienta. W końcu to był powolny dzień dopóki dzwonek nad drzwiami nie zadzwonił, wyrywając mnie z moich myśli. Spojrzałam w górę. Przez wejście zobaczyłam mężczyznę wchodzącego do sklepu. Rozejrzał się, a jego wzrok padł na mnie. Przeszedł mnie dreszcz, gdy zbliżył się do lady, a ja wyprostowałam się i uśmiechnęłam uprzejmie.

– Dzień dobry. Witamy w Lavender Haze – przywitałam się spokojnym głosem. Mężczyzna skinął głową w odpowiedzi, a jego oczy przyglądały mi się intensywnie. Starałam się zachować spokój, mimo że jego spojrzenie było nieco niepokojące.

– W czym mogę pomóc? – zapytałam. Nie odpowiedział od razu, jego wzrok wciąż był na mnie skupiony. Wyglądało to tak, jakby mnie badał, próbując coś wymyślić.

– Tak, szukam czegoś wyjątkowego – powiedział, a jego oczy przeniosły się na kwiaty, po czym znów spotkały się z moimi.

– Wyjątkowego… jak co? – zapytałam, przekrzywiając lekko głowę. Unikat może oznaczać tak wiele rzeczy, jeśli chodzi o kwiaty.

– Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Nie znam się najlepiej na kwiatach – przyznał, przeczesując dłonią włosy. Zaśmiałam się cicho. To zawsze było zabawne, gdy ktoś nie miał pojęcia, czego tak naprawdę szuka, a mimo to przychodził.

– W porządku – zapewniłam go. – Jaka jest okazja? To może pomóc odnaleźć wybór. Zatrzymał się, jego wzrok powędrował na pobliską wystawę, po czym wrócił do mnie.

– Czy musi być jakaś okazja? – zapytał, a kącik jego ust uniósł się w uśmiechu. Oczyściłam gardło, starając się zachować profesjonalną minę.

– Przypuszczam, że nie – odpowiedziałam, a mój głos był nieco cichszy niż zwykle. – Czy jest jakiś kolor, który preferujesz? Albo zapach?

Jego uśmieszek poszerzył się i podszedł krok bliżej lady, a jego oczy nigdy nie opuściły moich.

– Nie – powiedział po prostu, jego głos ledwo przekraczał szmer. – Zaskocz mnie.

Moje brwi uniosły się.

– Zaskoczyć cię? – powtórzyłam, nieco zaskoczona jego prośbą. Większość klientów chciała czegoś konkretnego, więc to była dziwna odmiana. Przytaknął, opierając się o ladę.

– Tak, zaskocz mnie.

Czułam na sobie jego wzrok, który wyłapywał każdy szczegół, powodując trzepotanie w mojej klatce piersiowej. Odwróciłam się, próbując ukryć swoje chwilowe zdenerwowanie, gdy zaczęłam przedzierać się przez wystawy.

Przeszłam wzdłuż rzędów jasnych, kolorowych kwiatów, których płatki docierały do mnie z każdym delikatnym muśnięciem. Zastanawiałam się nad kilkoma wyborami – różami, daliami, hiacyntami – ale nic nie wydawało mi się odpowiednie. Zatrzymałam wzrok na małym, ciemnofioletowych kwiatkach. Lawenda.

Ostrożnie wzięłam jeden, odwracając się w stronę lady, przy której wciąż czekał mężczyzna. Obserwował mnie uważnie, gdy wróciłam z fioletowym kwiatem trzymanym delikatnie w dłoni.

– Lawenda? – zapytał z nutą rozbawienia w głosie.

– Lawenda – potwierdziłam z uśmiechem na ustach. – Często jest pomijana, ale to piękny kwiat. I wyjątkowy, tak jak prosiłeś.

❛ 𝗱𝗿𝗶𝘃𝗲𝗿𝘀 𝗹𝗶𝗰𝗲𝗻𝘀𝗲 ❜    pablo gavi Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz